separateurCreated with Sketch.

Jak św. Maksymilian został patronem mojej rodziny

MACIEJ GNYSZKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Maciej Gnyszka - 12.01.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Poznaliśmy się jeszcze w podstawówce. Po latach św. Maksymilian dokonał czegoś, co już na zawsze zmieniło nasze relacje.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

8 stycznia 2018 roku – w 124. rocznicę urodzin św. Maksymiliana Marii Kolbego – na świat przyszła Maria Faustyna Gnyszka. Przypadek? Nie sądzę. I mówię to z pełną powagą! Bo tak się składa, że św. Maksymilian jest dla mnie nie tylko wzorem przedsiębiorczości – jest Patronem mojej rodziny.

Podwójne urodziny

Jakiś czas przed porodem, jeden ze znajomych przedsiębiorców zwrócił mi uwagę, że zbliża się data urodzin św. Maksymiliana. Nic jednak nie wskazywało na to - a przynajmniej z Oleńką nie braliśmy tego pod uwagę - że nasza córka mogłaby urodzić się szybciej niż przewidywaliśmy.

8 stycznia pojechaliśmy do szpitala. Pierwsze badanie wykazało, że nic się nie zmieniło i ciąża nadal przebiega planowo. Po drugim badaniu sprawy nabrały nagle przyspieszenia. Niemożliwe nie tylko stało się możliwe, było wręcz bardzo prawdopodobnie.

Udaliśmy się więc na salę, by przygotować się do boju. Pierwsza wizyta położnej na sali. Machina ruszyła. Poród przebiegł w tempie ekspresowym. Żona spisała się na medal. Na świat przyszła mała Maria Faustyna... Dokładnie w dzień rocznicy urodzin św. Maksymiliana. Kiedy o tym myślę, po plecach przechodzą mi ciarki. Nie wierzę w przypadki!

Zdecydowaliśmy, że córka otrzyma trzecie imię – Maksymiliana. I tym oto sposobem Maria Faustyna Maksymiliana Gnyszka stała się kolejną podopieczną Patrona naszej familii. Wielka litera pojawia się nieprzypadkowo – św. Maksymilian to Patron przez wielkie „P”. A nawet dużo więcej.

Członek honoris causa familii Gnyszków

Ze św. Maksymilianem znamy się od podstawówki. W domu parafialnym, w którym mieściła się moja szkoła podstawowa, był obraz przedstawiający tego świętego - do połowy w habicie zakonnym, a do połowy w pasiaku. Poprosiłem któregoś dnia ks. Darka, żeby wyjaśnił, kim jest ten człowiek. Dowiedziałem się, że to św. Maksymilian – zakonnik, który niedaleko stąd założył wielki klasztor (uczęszczałem do szkoły w Pruszkowie), a swoje życie ofiarował w Oświęcimiu za Franciszka Gajowniczka.

Czytelnicy „Katolickich miliarderów” już wiedzą, że około 20 lat później św. Maksymilian dokonał czegoś, co na zawsze zmieniło nasze relacje. Jest rok 2011. Oleńka jest w ciąży. Nie wiemy jeszcze, kto mieszka pod Jej sercem. Nie wiemy nawet czy to chłopczyk czy dziewczynka. Wiadomo natomiast, że życie dziecka jest zagrożone. Jak dowiaduje się wcześniej, mamy Rok Kolbiański. Postanawiamy więc z Oleńką oddać nasze małe Gnyszątko pod jego opiekę.

Umowa przewiduje, że jeśli Gnyszątko okaże się być Gnyszkiem, otrzyma imię po św. Maksymilianie. I co się dzieje? Nasze intencja zostaje wysłuchana, a syn cało i zdrowo przychodzi na świat. Zgodnie z obietnicą Maksio otrzymuje imię po św. Maksymilianie. A św. Maksymilian zostaje nie tylko Patronem naszego syna – zostaje członkiem honoris causa naszej rodziny.

Wzór do naśladowania

Skoro św. Maksymilian został Patronem naszej rodziny, nie miałem innego wyjścia jak tylko zabrać się za lepsze poznanie tego świętego - jego życia i dzieł. Czytałem wszystko, co tylko wpadło mi w ręce. A im więcej czytałem, tym większy był mój podziw dla o. Kolbe. Gdyby był Indianinem, nosiłby to samo imię – Maksymilian – bo wszystko w swoim życiu robił na maksa.

Uwielbiam św. Maksymiliana za aspiracje, za przedsiębiorczość, za wielką wiarę i nie mniejszą pracowitość – bo prawdziwy katolik pamięta, że trzeba robić jedno i drugie. Nie ma przypadku w tym, że w ramach inicjatywy StartupNaMaxa zabiegamy o to, żeby to właśnie św. Maksymilian został patronem przedsiębiorców i start-upów. Wszystko wskazuje na to, że pod tym względem - nie ma lepszego wzoru do naśladowania.

Jeśli nie znasz jeszcze żywota św. Maksymiliana, zaręczam, że warto go poznać! I nie chodzi tutaj tylko o historię. Ale przede wszystkim o to, że żywot św. Maksymiliana to ogromne źródło inspiracji. Kto wie, może św. Maksymilian Maria Kolbe stanie się szczególnie bliski także Twojemu sercu?

Od czego zacząć poznawanie św. Maksymiliana? Najlepiej od książki i filmu. Z ręką na sercu polecam "Maksymilian M. Kolbe. Biografia św. męczennika", książkę autorstwa Tomasza Terlikowskiego. Natomiast materiał video można obejrzeć poniżej. To opowieść o św. Maksymilianie, jakiego większość z nas niestety nie zna.

Nie widzisz filmu? Kliknij tutaj.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!