separateurCreated with Sketch.

Zostałam obdarowana obecnością. To najcenniejszy dar

DWIE PRZYJACIÓŁKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mira Jakubowska - 15.01.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Moim jedynym prezentem była obecność oraz chęć pobycia z młodą mamą, sprawienie jej przyjemności i odprężenia, którego potrzebowała. Ja też zostałam obdarowana!

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Niespodziewany gość

„Brak wolnych miejsc” – czytałam szukając biletu do domu na dwa dni przed świętami. Więc mój pomysł zatrzymania się u znajomych w tak szalonym i gorącym czasie uroczystych przygotowań, został potwierdzony koniecznością dachu nad głową.

– Mam dla ciebie wieczór, noc i poranek – tyle mogę ci podarować. Chcesz przyjąć ode mnie taki dar? – zapytałam.

– Chcę. – Jej odpowiedź brzmiała, jak niecodzienne zaproszenie. I tak zaczęło się moje bożonarodzeniowe spotkanie z Niemowlęciem i jego rodzicami.

Weszłam do ich domu jak niespodziewany gość. Moim jedynym prezentem była obecność oraz chęć pobycia z młodą mamą, sprawienie jej przyjemności i odprężenia, którego potrzebowała. Przedyskutowałam w sobie różne tradycje i zwyczaje o przyniesieniu prezentu dla dziecka na pierwszą wizytę, zorientowałam się także w swoich niewielkich możliwościach zdobycia czegokolwiek w tym momencie.

Ostatecznie więc przyjęłam, że chcę w tym czasie być dla niej, dla żony i matki, dla kobiety, która ma za sobą długą drogę bycia przy nadziei… a teraz, właśnie… jak nazwać ten stan po porodzie, gdy mały człowiek zamieszkujący ciało się… wyprowadził? Co z nadzieją? Czyżby zabrał ją ze sobą?


USCHNIĘTE KWIATY
Czytaj także:
Wyobraziłam sobie mój pogrzeb. To uratowało mi życie!

 

Szczerość i swoboda

Wieczór: napięcie, płacz, niezręczność, oswajanie, wzruszenie, zmęczenie, bezradność, żal, niepewność, zdenerwowanie, obawy… i wiele innych poruszeń obecnych podczas pierwszych godzin spotkania. To klimat, w którym wszyscy jakoś oddychaliśmy: ona, on, dziecko i ja – gość w drodze.

Noc: dobre i wspierające spotkanie dwóch kobiet. Muzyka, świeca, zapach, masaż, spokojny oddech, ciepły koc, gorąca herbata – odprężenie… W pokoju obok mąż i ojciec usypiający syna. Zasnęli obydwaj. Niezwykłe doświadczenie więzi małżeńskiej i rodzicielskiej – odprężenie kobiety stało się odpoczynkiem dla mężczyzny i dziecka.

Poranek: odgłosy budzącego się miasta, które chyba nigdy tak naprawdę nie zasypia, błogość, cisza, leniwe rozgaszczanie się w nowym dniu, odprężenie… Spokój jej i dziecka. Kobieta, która była niedawno przy nadziei, na moich oczach stawała się kobietą, przy której nadzieja jest obecna, jak małe dziecko, ufne i przyjmujące wszystko z ciekawością, szczerością i swobodą, bez lęku.


KOBIETA PRZY SAMOCHODZIE
Czytaj także:
Noworoczne zmiany, które warto wprowadzać w życie

 

Obdarowana obecnością

Myśląc o wizycie w ich domu, jestem wdzięczna jej za szczerość naszego nieoczekiwanego spotkania, za wypowiadanie trudnych słów, które płynęły razem ze łzami, za pozwolenie sobie na bezradność wobec tak poważnego zadania, jakim jest macierzyństwo…

To droga, na przejście której trudno znaleźć jedyny pasujący algorytm. Potrzeba uwagi na siebie, wsłuchiwania się, odnalezienia wspólnego oddechu i rytmu z tym nieznanym dziecięcym i jakże blisko dalekim światem. Jestem wdzięczna także jemu za zajęcie się synem i za przygotowane dla mnie kanapki na drogę.


MATKA Z DZIECKIEM
Czytaj także:
Miłość po urodzeniu dziecka

 

Kobieta potrzebuje drugiej kobiety

Zrozumiałam, że kobieta potrzebuje drugiej kobiety, jej troski, czułości, wsparcia, spotkania, rozmowy, uwagi, wspólnego wypicia gorącej herbaty, po prostu dobrej obecności. To najlepszy dar, jaki mogłam dać dziecku – prawdziwie spotkać się z jego mamą. To najlepszy dar, jaki sama otrzymałam – zamieszkać w prawdziwej rodzinie na dwa dni przez Bożym Narodzeniem.

Wyjechałam wcześnie rano, ze zdziwieniem minęłam ludzi stojących w bardzo długiej kolejce po… chleb, jeszcze innych spotkałam na dworcu z dziećmi i wielkimi bagażami, jakby każdy wybierał się do swojego miasta, do własnego Betlejem.

Wróciłam do siebie jedynym możliwym autobusem, w którym znalazły się wolne miejsca, podobno całkiem nową linią o wymownej nazwie „Fortuna”. Wróciłam obdarowana.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.