Miłość to takie przyjemne uczucie. Miłość jest spokojna i urocza. Miłość to po prostu miłość – mówią zakochani w sobie Marissa i John, nastolatkowie z zespołem Downa.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zostaniesz moją dziewczyną?
Marissa i John poznali się na letnich koloniach i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. John poprosił Marissę do tańca i od razu spytał, czy zostanie jego dziewczyną. Marissa zgodziła się i z miejsca uznała, że John sprawia, że ma motyle w brzuchu. Zaczęła też bardziej się stroić i malować paznokcie, zaś John nauczył się, że żeby uszczęśliwić kobietę, trzeba ją przytulać i głaskać.
Historia brzmiałaby pewnie zwyczajnie – wszak któż nie doznał w swoim życiu podobnego młodzieńczego zauroczenia – gdyby nie fakt, że oboje jej bohaterowie mają zespół Downa i niewielu z ich najbliższych przewidywało dla nich taki rozwój wydarzeń.
Czytaj także:
Ma zespół Downa. Wygrał walkę z weteranem MMA
Zespół Downa i wielka miłość
John i Marissa wymagają częściowej opieki rodziców, stąd obawy wielu, czy poradzą sobie w wymagającej damsko-męskiej relacji. Związek poparły jednak rodziny obojga, szczęśliwe, że dzieciom tak dobrze układa się w życiu.
„Wszystko, co John robi, mnie zaskakuje – opowiada jego mama, Carolyn Reed. – John świetnie radzi sobie w codziennych czynnościach. Sam płaci swój czynsz, robi sobie zakupy. W ramach specjalnego programu, pomagającego się usamodzielnić osobom z niepełnosprawnością, chodzi do szkoły ze zdrowymi uczniami.
„Nie chcę, żeby zespół Downa powstrzymał moją córkę od czegokolwiek” – dodaje Mary Erickson, mama Marissy.
Czytaj także:
Pierwsza kobieta z zespołem Downa, która przepłynęła kanał La Manche i otrzymała doktorat honoris causa
Randki i miłość na odległość
Na randkach zazwyczaj ktoś im towarzyszy lub przynajmniej podwozi ich i odbiera. Pierwszą spędzili z dwoma braćmi Johna, co specjalnie im nie przeszkadzało. Oglądali razem film. Ze względu na szkołę Johna widują się tylko kilka razy w miesiącu, ale miłość przeżywana na odległość nie słabnie.
Gdy zapytać Johna o Marissę, od razu się czerwieni:
„Jest elegancka i czarująca”.
„A on słodki – mówi ona. – I lubię, jak imituje głosy bohaterów z różnych filmów”.
Mamy starają się, żeby w relacji ich dzieci wszystko działo się bez pośpiechu i po kolei, ale są jednocześnie świadome spontaniczności Marissy i Johna.
„Z dnia na dzień może być tak, że zaręczą się ze sobą i będą planować ślub – śmieje się Mary Erickson. – Musimy być na to gotowi. Ale cokolwiek zdecyduje moja córka, będę ją w tym wspierać. Bo to nie moje życie, tylko jej. To dla mnie bardzo ważne, żeby ludzie zrozumieli, że osoby z zespołem Downa to naprawdę zwykli ludzie, którzy marzą dokładnie o tym samym, o czym marzą zdrowi”.
Jeśli nie widzisz filmu, kliknij tutaj
Czytaj także:
Nastolatek z zespołem Downa, który uratował dziewczynkę przed utonięciem