separateurCreated with Sketch.

8 dyskretnych aktów dobra, na które stać każdego

TORBA Z ZAKUPAMI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Te wspaniałe uczynki, dokonywane anonimowo przez sąsiadów i nieznajomych, są bardzo inspirujące!
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Te wspaniałe uczynki, dokonywane anonimowo przez sąsiadów i nieznajomych, są bardzo inspirujące!

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wszyscy znamy przykazanie: „Kochaj bliźniego swego”. Niemal każdy z nas uczył się o nim już w szkole podstawowej. Nie mamy problemu ze zrozumieniem go jako ogólnego konceptu – oczywiście, mamy być dla siebie nawzajem dobrzy i traktować również osoby spoza naszej rodziny z miłością i troską. Ale co to przykazanie oznacza w wymiarze codziennym, lokalnym?

Czy powinnam przytulać moich sąsiadów każdego ranka w ten sam sposób, co moje dzieci, zanim pójdą do szkoły? Nie sądzę. Ale istnieją inne praktyczne, subtelne sposoby na bycie dobrym. Musimy tylko poszukać odpowiednich okoliczności.

Na szczęście są już na świecie ludzie, którzy mogą posłużyć nam jako przykład. Pewnie czytaliście w lokalnej prasie historie o ludziach, którzy w kawiarni zapłacili za kawę innego klienta, ale to tylko jeden z wielu przykładów opowieści o dobru czynionym każdego dnia, które powinno się doceniać. Przedstawiam więc kilka innych inspirujących historii, wszystkie o pokornych czynach miłości i dobroci, o których jeszcze nie słyszeliście.

 

Odwrotny prezent urodzinowy

„Zapowiadało się, że spędzę moje urodziny sama, więc wzięłam kilka banknotów o nominale 10 dolarów i wyruszyłam do centrum miasta z zamiarem rozdania ich bezdomnym ludziom. Padało, więc nie udało mi się żadnych spotkać. Rozczarowana ruszyłam z powrotem do samochodu, a na przystanku autobusowym dostrzegłam zapłakaną kobietę. Rozmawiała z kimś przez telefon, mówiąc, że nie wie, za co zrobi zakupy dla swojej rodziny. Sięgnęłam do kieszeni i wręczyłam jej całą tę gotówkę. Błogosławieństwem dla mnie było zobaczyć jej twarz rozświetloną ulgą i radością. Odeszłam, wiedząc, że pomogłam komuś w odpowiednim miejscu i czasie, w ten sam sposób, w jaki mnie ktoś pomógł wiele lat temu” – Angie Nuttle.

 

Dzielenie się muzyką

„Kiedy grałam przy stacji metra na Times Square, niewidomy mężczyzna dołączył do grupy przechodniów zgromadzonych wokół mnie. Jego twarz rozjaśniła się na dźwięk mojej muzyki. Kobieta z tłumu, niezwiązana z tym człowiekiem, zobaczyła jego radość. Podeszła do mnie, kupiła jedną z moich płyt i włożyła mu ją do ręki. To ta muzyka, którą teraz słyszysz. To dla ciebie – powiedziała. Myśl o tym, że w ten sposób moja muzyka była inspiracją do zrobienia tak niesamowitego, bezinteresownego, pięknego aktu dobroci – bezcenna!” – Natalia „Saw Lady” Paruz.

 

Dobry uczynek za dobry uczynek

„Wiele lat temu, kiedy od dwóch lat nie pracowałam (jako samotna matka), stanęłam przed moją grupką z kręgu biblijnego i poprosiłam o pomoc dla innej mamy samotnie wychowującej dzieci, która cierpiała na destrukcyjny, chroniczny ból spowodowany stwardnieniem rozsianym, a do tego miała kłopoty finansowe.

Zapytałam, czy ktoś mógłby przeznaczyć jakąś kwotę na pomoc dla niej i ku mojej radości spora suma została zebrana. Jakie było moje zdziwienie, kiedy tydzień później otrzymałam pocztą czek w wysokości 1 500 dolarów od pary, której nigdy nie spotkałam, z liścikiem, że byli poruszeni moim wsparciem dla tamtej kobiety, mimo moich własnych trudności. Niewiele wiedzieli o tym, jak bardzo potrzebowałam tych pieniędzy” – Mary Kaarto.

 

Wdzięczna bankierom

„Byłam samotną matką przez kilka lat, mającą do dyspozycji bardzo niewielki budżet. Ponieważ nie mam prawa jazdy, pakowałam moją dwójkę pociech w czerwoną plastikową ciężarówkę i szliśmy kilometr do i ze sklepu, z zakupami upchniętymi pomiędzy dzieciakami w ciężarówce. Kiedyś wyszłam na podwórko i znalazłam karton z zakupami (produktami spożywczymi, proszkiem do prania, płynem do naczyń itp.).

Zapytałam o niego moich przyjaciół, ale wszyscy wzruszali ramionami i potrząsali głowami. Po latach dowiedziałam się, że zrobiła to kasjerka z banku, który stał pomiędzy moim domem a sklepem. Wyposażyła nas w produkty na obiad z okazji Święta Dziękczynienia i jeszcze kilka tygodni posiłków, nie prosząc nawet o «dziękuję» w zamian. Była skromnym dawcą, któremu zawsze będę wdzięczna” – Debora Dyess.

 

Chętna do pomocy

„Sklep, w którym kupuję, ma parking na wzniesieniu z niewygodnym stojakiem na wózki, a także klientelę w podeszłym wieku. Staram się zatrzymywać, kiedy jestem na parkingu, zanim wejdę do sklepu i pomóc komuś przez odwiezienie jego wózka do stojaka. Albo kiedy odstawiam swój wózek, rozglądam się za kimś, kto mógłby potrzebować pomocy. W tym momencie mojego życia, bez dzieci w domu, mam dosłownie ręce wolne do niesienia pomocy innym. Staram się więc dostrzegać ludzi wokół, zamiast tylko śpieszyć się, załatwiając własne sprawy. Myślę o tym, że za 20 lat to ja mogę być tą osobą potrzebującą pomocy!” – Carla Foote.

 

Lunch dla dwojga

„Nie dalej jak w zeszłym miesiącu, podczas jazdy do St. Louis, mijałam żebraka po drodze na lunch. Zamówiłam więc dwie porcje tego, co chciałam kupić dla siebie – tosta z serem, jabłko, czipsy, ciasteczko i wodę – i zatrzymałam się w drodze powrotnej, żeby mu je dać. Zanim zniknęłam za zakrętem, widziałam, że przyjął jedzenie ode mnie i jadł je, siedząc pod drzewem. Wyraźnie widać było, że potrzebował dobrego posiłku. To doświadczenie sprawiło, że poczułam, jakbym spełniła uczynek miłosierdzia” – Leah Gleason.

 

Przy kolacji

„Kiedy mój mąż i ja wyszliśmy na kolację, rozmawiałam ze starszym panem. Był w mieście, aby odwiedzić swoją mamę, która przebywała w domu opieki. Powiedział, że martwi się o nią, bo mieszka w innym mieście, daleko, i nie może jej odwiedzać. Poczułam wtedy bardzo wyraźnie, że Pan Bóg dotyka mojego serca, żebym zaoferowała mu pomoc, gdyby kiedykolwiek jej potrzebował. Wtedy odezwała się praktyczna część mnie, żebym tego nie robiła, bo to prawdopodobnie nie moja sprawa. Ale Boża strona zwyciężyła. Wręczyłam mu kawałek papieru z moim numerem telefonu. Powiedziałam, że gdyby kiedykolwiek potrzebował, żeby ktoś podjechał i zajrzał do jego mamy, ja chętnie to zrobię. Rozpłakał się. Dla mnie nie było to nic wielkiego, ale dla niego – tak. I bardzo się cieszę, że posłuchałam tej Bożej podpowiedzi tego dnia” – Jamie Janosz.

 

Współpracowników nakarmić

„Jeden z moich kolegów z pracy był bez grosza przy duszy i mówił o tym, że nie ma w domu jedzenia. Podsłuchawszy to, skorzystałam z przerwy na lunch i pobiegłam do sklepu po kilka toreb zakupów, które wsadziłam mu do samochodu. Nigdy nie przyznałam się, że to ja, ale czułam się wspaniale. Sama byłam kiedyś w takiej sytuacji, więc chciałam pomóc. Do dziś prowadzę politykę otwartej spiżarni wobec moich przyjaciół” – Bonnie Muehleman.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.