Materialne wsparcie misji powinno być inspirowane modlitwą i płynąć z poczucia odpowiedzialności za dzieło misyjne Kościoła. Jest to dzieło wszystkich wierzących, a my – misjonarze jesteśmy tylko reprezentantami Kościoła na pierwszej linii frontu – mówi ks. Paweł Fiącek, salwatorianin pracujący w Zambii.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przemysław Radzyński: II niedziela Wielkiego Postu w Kościele w Polsce jest przeżywana jako Dzień Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami. Jaki rodzaj solidarności jest najważniejszy?
Ks. Paweł Fiącek: Najważniejsze jest wsparcie duchowe i mentalne. Jeśli ktoś zna osobiście misjonarza, to dowolna forma zainteresowania jego pracą, wsparcia przez dobre słowo, jakiś wyraz życzliwości daje mu poczucie, że są „bratnie dusze”, które czują się współodpowiedzialne za to dzieło. My misjonarze czujemy się reprezentantami Kościoła, który nas posłał. Mamy świadomość, że to jest misja całego Kościoła i przez to nie jesteśmy sami.
Misjonarz: Dla mnie modlitwa to nie teoria
Misjonarze głosząc kazania w Polsce przy okazji zbierają ofiary na misje. Zanim poproszą o wsparcie finansowe zawsze proszą o wsparcie modlitewne. To nie kurtuazja?
Dla mnie modlitwa nie jest teorią. Ad hoc mogę podać dwa przykłady, kiedy namacalnie czułem autentyczną moc modlitwy. Abstrahując od tego, że – wiem to – wiele inspiracji, sił i wytrwałości w pracy na zwiększonych obrotach jest po prostu wymodlone.
Ma Ksiądz bliznę na czole…
Tak. Pod koniec 2016 roku miałem wypadek na motorze przy prędkości ok. 40 km / h na nierównej szutrowej drodze – i ani się nie połamałem, ani nie stało mi się nic poważniejszego oprócz kilku zadrapań.
A drugi przypadek?
W ubiegłym roku miałem śmiertelnie niebezpieczne „spotkanie” z kobrą plujką. Po ukąszeniu przez nią ma się tylko godzinę na podanie antidotum. Do najbliższego szpitala z mojej misji jest 20 minut samochodem, ale tam nie mieli leku. Musiałbym jechać do Lusaki, a to już 1.5 godziny. Na szczęście nie zostałem ukąszony, tylko opluty jadem, który szybko zmyłem z twarzy; więc obeszło się bez konsekwencji. Dla mnie to oznaka Bożej opatrzności. Wierzę, że Pan Bóg chce mnie tam mieć, więc mnie chroni. Ale równocześnie czuję w takich sytuacjach wsparcie modlitewne od moich przyjaciół.
Czytaj także:
Chcę wyjechać na misje. Co mnie tam czeka?
Duchowa adopcja misjonarza
Czyli prośby misjonarzy o modlitwę nie są tylko dla zachowania pozorów…
Zdecydowanie! Modlitwa to podstawa. Co mi po wsparciu finansowym, gdybym postradał życie lub zdrowie? Choć przyznam, że i od strony materialnej niczego nam na misji, póki co, nie brakuje. Jeżeli jest wsparcie duchowe i ufność złożona w Panu Bogu, to konieczne środki materialne też się znajdą. Trochę w myśl nauczania Pana Jezusa – „szukajcie wpierw królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam dodane (por. Mt 6,33)”. Otrzymuję konkretne tego dowody.
Na przykład?
Przy parafii prowadzimy szkołę misyjną. W ubiegłym roku już w czerwcu skończyły się pieniądze na pensje dla nauczycieli. Zastanawiałem się, co zrobić. Nagle dostaję informację na Messengerze. Znajomy pyta, czy u mnie wszystko w porządku, bo mu się przyśniłem i odczytuje to jako znak. Powiedziałem, że tak, że misja się rozwija, że działamy na różnych frontach, ale podzieliłem się też tym jednym zmartwieniem. W odpowiedzi usłyszałem, że dobrze się składa, bo jego firma w tym roku przynosi nadspodziewanie dobre wyniki i on chce to jakoś Panu Bogu wynagrodzić. Niebawem konto naszej misji zostało zasilone sumą 2500$, które wystarczyły do końca roku szkolnego, czyli do grudnia. Ja nie zdążyłem nawet pomyśleć, gdzie o te pieniądze prosić. Ufałem i robiłem swoje. Pan Bóg sam się zatroszczył. Wiem, że ten znajomy razem z żoną i czterema córkami modlą się codziennie za misje. Wierzę, że to jego zainteresowanie było zainspirowane modlitwą. Jeśli priorytet jest położony na sprawy ducha, to wszystko inne też się układa.
Jaka modlitwa za misjonarzy będzie najbardziej owocna?
Każda forma jest dobra. Ogromne znaczenie ma na pewno modlitwa wspólna całego Kościoła w te dwa dni w roku szczególnie dedykowane pamięci o misjach – niedziela „Ad gentes” w Wielkim Poście i III niedziela października rozpoczynająca tydzień misyjny. Dobrą inicjatywą jest czasowa modlitwa w ramach akcji „Misjonarz na post”, a bardziej wymagającą, bo na całe życie – Duchowa Adopcja Misjonarza. W tym drugim przypadku możliwy jest też osobisty kontakt między misjonarzem i omadlającą go osobą.
Czytaj także:
Helena Kmieć. To miał być jej ostatni wyjazd. Potem chciała założyć rodzinę
Po co wolontariat misyjny?
W Wolontariacie Misyjnym Salvator, którego był Ksiądz opiekunem, praktykowany jest tzw. „Dziesiątek o dziesiątej”.
Zachęcamy do modlitwy dziesiątkiem różańca o godz. 22.00 nie tylko wolontariuszy misyjnych, ale rozszerzamy to zaproszenie na wszystkie osoby, które czują odpowiedzialność za dzieło misyjne Kościoła. Modlitwą obejmowani są zarówno sami misjonarze jak i dobrodzieje misji. Ta modlitwa stanowi swoisty pomost między misjonarzami a ludźmi np. w Polsce. Mimo odległości łączymy się w tym samym czasie duchowo. Ta świadomość jedności mi osobiście bardzo pomaga.
Wspomniał Ksiądz wolontariat misyjny…
Poprzez zaangażowanie, poświęcenie swojego czasu i potencjału, można wspierać misjonarzy także przez wyjazdy misyjne – zarówno krótsze, bo już kilkutygodniowe, jak i dłuższe do rocznych i więcej.
Czy przez tak krótki czas można wymiernie pomóc na misjach?
Jedna z wolontariuszek WMS-u przez pięć miesięcy pomagała naszej misji w Zambii. Oprócz zadań zleconych przez parafię, z własnej inicjatywy prowadziła lekcje angielskiego dla dzieciaków, a także zaangażowała się w przygotowanie projektu otwarcia dwóch kolejnych szkół w podstacjach misyjnych, gdzie nie ma dostępu do edukacji. Weszła we współpracę z kilkoma fundacjami i zapewniła finansowanie dla nauczycieli. Zdecydowała się też być dyrektorką w obu szkołach – jako wykształcony pedagog będzie nadzorowała sprawy dydaktyczne i administracyjne w obu placówkach. Aktualnie, w czasie swojego pobytu w Polsce, postarała się o status świeckiego misjonarza i właśnie (dokładnie w niedzielę Ad gentes, 25 lutego) wyjeżdża na dwuletni kontrakt do Zambii posyłana na misję przed kard. Nycza.
To jest oczywiście forma wsparcia misji tylko dla nielicznych, ale bardzo wymierna i konkretna. Jest to pomoc osobista i bezpośrednia w obszarach, w których młodzi ludzie czują się specjalistami, przez co mogą zdziałać w nich zdecydowanie więcej niż sami misjonarze. Ja sam, dla przykładu, nie znam się na prowadzeniu szkół, a poza tym przy swoich duszpasterskich obowiązkach nie mam na to czasu. Dzięki Ani ok. 250 dzieci będzie miało dostęp do edukacji.
Czytaj także:
Położna w Afryce: mam misję, by każda kobieta mogła godnie rodzić
Jak skutecznie wspierać misjonarzy?
Jak najskuteczniej wspierać misjonarzy materialnie?
Można bezpośrednio, gdy misjonarz głosi Słowo Boże w jakiejś parafii w Polsce – wtedy osobiście zabierze pieniądze do kraju misyjnego. W przypadku misjonarzy-zakonników najczęściej nasze zgromadzenia prowadzą referaty misyjne (w przypadku misjonarzy diecezjalnych są to wydziały misyjne kurii), które zbierają środki na utrzymanie misji. Przelew na konto takiego referatu z dopiskiem wskazującym na konkretną misję, czy nawet na poszczególne dzieło na tej misji, dotrze do misjonarza i zostanie właściwie spożytkowany.
Czyli raczej wsparcie finansowe, a nie rzeczowe?
Wszystko zależy od tego, co to są za przedmioty i jaki jest pomysł na ich transport. Przesyłki są bardzo drogie, a poczty w krajach misyjnych mocno nierzetelne; paczki dochodzą do adresatów nawet po pół roku od nadania a często są rozkradane. Wiele przedmiotów można też kupić w podobnych cenach w większych miastach afrykańskich, więc często ich transport z Europy jest o wiele droższy niż wartość tych przedmiotów. Dziękując za wrażliwość prosiłbym równocześnie o wyobraźnię.
Ks. Paweł Fiącek – salwatorianin, od 2016 roku proboszcz salwatoriańskiej parafii misyjnej w Mungu, w Zambii, wcześniej opiekun Wolontariatu Misyjnego Salvator oraz wykładowca teologii dogmatycznej w „Jordan University College” w Morogoro w Tanzanii.
Czytaj także:
2050 polskich misjonarzy służy na świecie. Wylosuj jednego i wejdź na misyjny szlak