separateurCreated with Sketch.

Kiedy nie można przebaczyć

PRZEBACZENIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Pijany kierowca potrącił ją na przejściu dla pieszych i wsadził na wózek inwalidzki. Inna sytuacja: ksiądz pedofil gwałcił go jako małego chłopca przez wiele lat. Mąż zdradził ją, gdy była w ciąży z ich pierwszym dzieckiem i odszedł do innej kobiety, ponieważ „nic już do niej nie czuł”. Czy zawsze można przebaczyć?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Przebaczenie – zawsze i każdemu?

Nie ma chyba większego wyróżnika chrześcijaństwa niż przebaczenie. Nic też nie porusza serc i nie zdumiewa bardziej niż darowanie win i to w sytuacjach po ludzku ociekających niesprawiedliwością i okrucieństwem. Jednak w powierzchownym rozumieniu ewangelicznego przesłania o „obowiązku przebaczenia” kryje się pułapka. Nazwałabym ją ryzykiem podwójnej krzywdy względem ofiary, która najpierw doznaje ogromnego cierpienia (i „zdewastowania” własnego życia), a potem jej doświadczenie okazuje się nieważne, bo trzeba szybko „odpuścić”. Tymczasem Bóg, który stworzył człowieka, nie ignoruje procesów, które w nim zachodzą.

Po pierwsze, mamy prawo do głębokiego przeżycia wszystkich uczuć, jakie spowodowała w nas krzywda. Dla naszego zdrowia psychicznego i duchowego rozwoju trzeba naprawdę pozwolić sobie poczuć ból (choć to bardzo trudne), żal i gniew. I być z tymi uczuciami tak długo, aż powiedzą nam o całej sytuacji wszystko, co potrzebujemy usłyszeć. Że stało się bardzo źle. Że to straszne. Że mamy prawo cierpieć.


KOBIETA Z POCZUCIEM WINY
Czytaj także:
Brak przebaczenia to Twój cichy zabójca. Jak go pokonać?

 

Bóg nie wymyślił zła

Szczególnie obciąża skrzywdzonego mówienie mu, że „Bóg tak chciał”. Że miał w tym „jakiś plan”. Dlaczego? Dlatego, że osoba skrzywdzona potrzebuje tym bardziej wejść w relację z Bogiem, który staje w jej obronie. To ten Bóg, który jest miłością i nie wymyślił grzechu i zła. Czasami jest jedyną osobą, do której w traumie można przyjść. I tylko On, w spotkaniu z człowiekiem, może pomóc mu nadać jakiś sens temu, co się wydarzyło. Natomiast nigdy go nie narzuca. Zostawia całą potrzebną przestrzeń na procesy, które muszą w nas zajść. Nie obraża Go wykrzyczenie Mu, gdzie wtedy był. Jest pierwszym, który wspiera w nas przeżycie własnej podmiotowości i ją ocala.

Podobnie nie można kazać człowiekowi, który doświadczył traumy, wczuwać się w sytuację krzywdziciela i stawać po jego stronie. „Twój mąż nie zaznał miłości jako dziecko i dlatego poszedł do innej kobiety”. Może tak, ale w tym momencie to bez znaczenia. W procesie przebaczenia musi być jasny i klarowny moment uznania winy sprawcy – zwłaszcza dlatego, że ofiary i tak często biorą ją na siebie, tracąc poczucie własnej wartości: „Skoro stało mi się coś takiego, widocznie na to zasługuję”.

 

Stań po swojej stronie

Trzeba powiedzieć sobie samemu coś innego. Że pijany kierowca nie powinien wsiadać do auta. Że ksiądz nie ma prawa gwałcić dzieci. Że mąż nie może zdradzać żony. I tak dalej. Najtrudniejsze dla osoby skrzywdzonej może być tak naprawdę stanięcie po własnej stronie. A dopiero z tego miejsca można zaczynać myśleć o przebaczeniu.

Wystarczające na początku drogi jest zaniechanie zemsty. To, że zabrania jej przykazanie miłości, ma ukryte w sobie głębsze znaczenie: zemsta wikła nas dalej w relację z krzywdzicielem – podczas gdy dla procesu zdrowienia i odzyskiwania nadziei potrzebujemy bardzo skupić się na sobie samych i na tym, co przed nami. Zemsta sankcjonuje zło i wysysa energię potrzebną do odbudowania obrazu siebie i poskładania na nowo własnego życia; zamyka nas na przyjęcie okazanego współczucia i wsparcia.

Przebaczenie przychodzi jako łaska. Na fundamencie uznania krzywdy, stanięcia we własnej obronie, podjętego przeciwdziałania skutkom traumatycznych zdarzeń w naszym życiu – może zaświtać empatia dla sprawcy. Możemy wtedy zobaczyć w nim osobę, która w taki czy inny sposób sama jest obciążona. Możemy współczuć mu zamkniętego serca czy życia na zasadach, które odbierają dostęp do pełni człowieczeństwa. Naturalną konsekwencją empatii – jest modlitwa.

Ne pewno nie można mówić o przebaczeniu, gdy krzywda trwa. Gdy kierowca z naszej opowieści nadal jeździ po wsi po pijaku za cichym przyzwoleniem lokalnej społeczności, a ksiądz pedofil znajduje kolejne ofiary. Sytuacje takie domagają się nie „przebaczenia”, ale zgodnych z prawem i kodeksem moralnym działań, które położą kres złu.


Immaculée IIibagiza
Czytaj także:
Przeżyła rzeź w Rwandzie. Ocalała, by mówić i przebaczyć

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.