To podczas sprawowania Eucharystii św. Ojciec Pio realnie przeżywał mękę i śmierć Jezusa. Nie liczyło się wówczas nic, co wokół – pozostawał w zjednoczeniu z Miłością.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Msze święte sprawowane przez Ojca Pio trwały nieraz trzy godziny. Zawsze z ogromną pokorą się do nich przygotowywał: rozmyślał, modlił się wcześniej na różańcu, powoli zakładał szaty liturgiczne. Towarzyszyło mu skupienie i wzruszenie. Miał świadomość daru, w którym będzie współuczestniczył. Najboleśniej przeżywał moment przeistoczenia, zwłaszcza w czasie Wielkiego Postu. Podczas Eucharystii niejednokrotnie zdarzały się cuda, uwolnienia od złych duchów i nawrócenia.
Święcenia kapłańskie Ojciec Pio przyjął w katedrze w Benewencie w 1910 roku. Na swoim obrazku prymicyjnym umieścił taki oto wpis:
Jezu, moje pragnienie i życie moje, kiedy dziś drżący Cię unoszę w tajemnicy miłości, spraw, abym był dla świata drogą, prawdą, życiem, a dla Ciebie świętym kapłanem, ofiarą doskonałą.
Kiedy Ojciec Pio odprawiał mszę świętą, wszyscy czuli i widzieli, jakby łączył się z Chrystusem. To w nim dostrzegali obraz Zbawiciela, cierpiącego i zmartwychwstałego. Msza święta była w centrum jego życia, określał ją jako „święty związek z Męką Jezusa”. Momentami widać było krew spływającą po jego rękach. Nie dało się tego ukryć. Ojciec Pio powtarzał słowa, które Jezus wypowiedział na krzyżu, ale i zwracał się także do Maryi: „Oto synowie Twego Syna”.
Czytaj także:
Nieznany stygmat, który sprawiał o. Pio największy ból. Wiedział o nim tylko Jan Paweł II
Ojciec Pio – jakby widział Chrystusa
21.09.1962 roku w Eucharystii sprawowanej przez zakonnika uczestniczył także o. Jerzy Tomziński, przełożony generalny Zgromadzenia Ojców Paulinów. Jako szczególnie ważny wspomina moment konsekracji: „Ojciec Pio zachowywał się tak, jakby widział Chrystusa. Oparł się na ołtarzu, ręce położył tak, jakby obejmował krzyż. (…) Widziałem i przeżywałem, dzięki Ojcu Pio, niebo przy ołtarzu”.
Msze święte odprawiał w języku łacińskim, po reformie liturgicznej Pawła VI otrzymał zgodę na to, by pozostać przy tym języku. Zwłaszcza, że pod koniec życia Ojciec Pio był już schorowany i prawie niewidomy. Swoją ostatnią mszę świętą odprawił 22.09.1968 roku, w 50. rocznicę otrzymania stygmatów.
Zawsze z pokorą zbliżał się do ołtarza, był blisko Jezusa i świadkowie potwierdzają, że można było to zobaczyć i odczuć. Do kościoła przychodziły tłumy. Msza święta odprawiana przez niego o godzinie 5.00 rano gromadziła bardzo wielu ludzi. Niektórzy czekali na placu przy kościele już o godzinie 2.00, aby zająć miejsce blisko ołtarza. W książce Marii Winowskiej pt. „Prawdziwe oblicze Ojca Pio” autorka pisze, że twarz zakonnika przeobrażała się, gdy stawał u stopni ołtarza: „Nagle wielkie łzy tryskają mu z oczu, a ramiona wstrząsane łkaniem zdają się uginać pod przytłaczającym ciężarem”.
Czytaj także:
Jedna z najpiękniejszych modlitw ojca Pio: „Pozostań ze mną, Panie”
Cierpienie Ojca Pio podczas mszy
Ojciec Bernard Ramagnoli, obecny na mszy świętej sprawowanej przez Ojca Pio, wspominał, że patrząc na świętego zakonnika, on sam przeżywał mękę Jezusa, widać było tę „ofiarę miłości i cierpienia”. Ludzie przybywali nieraz z daleka, byle tylko uczestniczyć w liturgii. Papież Jan Paweł II mówił, że oprócz konfesjonału to ołtarz był dla Ojca Pio „biegunem” życia i dodał: „nie można było się zmęczyć patrzeniem na niego, jak odprawiał Mszę świętą”.
Zwłaszcza od momentu konsekracji do Komunii Świętej na twarzy kapucyna widoczne było cierpienie, choć jak sam twierdził, nie tak doskonałe, jak u naszego Zbawiciela. Niejednokrotnie ubolewał nad tym, że musi sprawować liturgię będąc odwróconym do ludzi. Doskonale wiedział, czym jest ta uobecniana przez niego ofiara.
Znamienne i ważne są słowa wypowiedziane przez niego: „Świat mógłby istnieć bez słońca, lecz nie mógłby istnieć bez Mszy świętej”. Ojciec Pio często ubolewał nad tym, że ludzie nie doceniają mszy świętej, lekceważą ją, a przecież jest to tajemnica, która łączy każdego z nas z Jezusem, jest ofiarą Miłości, która wymaga kontemplacji i otwartości serca na łaskę i dary, jakie płyną z uczestnictwa w niej.
Czytaj także:
Autentyczne nagrania przedstawiające ojca Pio. Życie codzienne w klasztorze i ostatnia msza
Korzystałam z: Tarcisio z Cervinara, “Msza święta Ojca Pio”, tłum. B. Winczyk-Sowa, Łódź 2002; o. B. Strzechmiński, “Przerażająca tajemnica”, „Głos Ojca Pio”, 15.03.2002; M. Winowska, “Prawdziwe oblicze Ojca Pio”, London-Warszawa 2000.