separateurCreated with Sketch.

Chłopiec wprawił w osłupienie cały tramwaj! A jego siostra doświadczyła cudu

CHŁOPIEC W AUTOBUSIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ta historia rozchodzi się po świecie pocztą pantoflową. Zachwyceni świadkowie tego wydarzenia przekazują wieść dalej. Potem ci następni opowiadają ją swoim znajomym, sąsiadom. I ty musisz ją dziś poznać...
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ta wyjątkowa historia wydarzyła się na południu Włoch, na Sycylii, w Palermo. Nie pisano o tym w gazetach, nie mówiono w wiadomościach, nie poświęcono temu audycji radiowych.

Tego dnia świeciło piękne słońce. Słupki rtęci wskazywały jednak 12 stopni Celsjusza. Dla mieszkańców Palermo zima nadal trwała. Przyzwyczajeni raczej do temperatury z okolic trzydziestu stopni, wciąż chodzili w puchowych kurtkach, pokonując odcinki swego pełnego ulicznego rozgardiaszu miasta. Każdy do swoich zajęć. Do pracy, do szkół. Skuterami, samochodami, część pieszo.

Tego dnia niektórzy wybrali jazdę tramwajem. Ci nie mieli prawa wiedzieć, że tę jazdę zapamiętają najprawdopodobniej do końca życia.

Cud w Palermo. Chłopiec z Biblią w ręku

W tramwaju nie było wielu pasażerów. Pozostawały jeszcze wolne miejsca siedzące. Każdy z jadących pogrążony był w swoich sprawach. Pani z przodu czytająca gazetę. Jakiś starszy pan z pieskiem. Młody, elegancki mężczyzna nerwowo przeglądający telefon. Był tam jednak ktoś jeszcze. Z tyłu tramwaju siedział ojciec z dwójką swoich dzieci, z córeczką i synkiem. Córka, grzecznie siedząc na kolanach ojca, spokojnie obserwowała mijane za oknem uliczki. Jechała w milczeniu. Tymczasem siedzący przed nimi samodzielnie chłopiec, na oko kilkunastoletni, niecierpliwie się wiercił.

– Proszę państwa! – odezwał się nagle donośnym głosem. – Muszę wam coś powiedzieć!

– Ciii... – szybko uciszył go siedzący za nim tata. – Nie jesteśmy sami.

– Ale ja muszę… – odpowiedział zniecierpliwiony syn i po chwili znów głośno oznajmił. – Proszę państwa, muszę wam powiedzieć, że Chrystus chce, byśmy potraktowali Ewangelię na serio.

Dopiero teraz rozglądający się po sobie współpasażerowie dostrzegli, że na kolanach siedzącego z tyłu tramwaju chłopca leży Biblia. Widząc, że ludzie zwrócili uwagę na to, co mówi, zadowolony z siebie chłopiec wołał dalej.

– To bardzo ważne! Musimy czytać Ewangelię i wcielać ją w życie. Przecież Bóg po coś ją nam dał!

– Albo zaraz się uciszysz, albo ja to zrobię! – głośny syk ojca przeszedł przez cały wagon. Nikt już nie zajmował się swoimi sprawami. Teraz w tramwaju było już tylko dwóch aktorów. Syn głoszący Ewangelię i usiłujący go uciszyć ojciec. Innych głosów nie było.

Chłopak na chwilę umilkł. Nie minęło jednak kilka chwil, jak ponownie uniósł głowę i poważnym tonem zaczął wołać:

– To jest naprawdę bardzo ważne. Ewangelia Jezusa jest naszym skarbem. Poczytajcie chociażby o…

– Dość tego! – wtem ojciec wstał. Usadziwszy córeczkę samodzielnie na siedzeniu, ruszył w kierunku syna. – Doigrałeś się!

– Tato, nie… Nie bij go…

Głucha jednak mówi!

Ojciec momentalnie zatrzymał się. Spojrzał na proszącą go córkę. W jego oczach pojawiły się łzy. Ludzie nie mieli pojęcia, co tak naprawdę przed chwilą się wydarzyło. Oglądali dalej całą tę scenę w napięciu. Mężczyzna wrócił do córki i przytulił ją z całej siły.

Nikt w tramwaju nie miał prawa wiedzieć, że oto na ich oczach przemówiło głuche od urodzenia dziecko. Dziewczynka za sprawą cudu przemówiła. Przy świadkach.

Podobnie nikt w tramwaju nie miał prawa wiedzieć, że tego mężczyznę od pewnego już czasu drażnił temat Pana Boga. Nie mógł spokojnie wysiedzieć przy bijących kościelnych dzwonach. Nie wytrzymywał, gdy w pracy pojawiał się temat Kościoła. Zwykle albo wybuchał, albo po prostu wychodził.

Teraz też chciał wyjść. A następnie ukarać syna za niesubordynację. Stało się inaczej. Za kilka przystanków wyszedł. Ale już jako zupełnie inny człowiek. Z początku nie do końca rozumiejący, co tak naprawdę się wydarzyło. Jakiego cudu był właśnie świadkiem. I kto tego cudu dokonał.

Cuda na co dzień

Świadkami tego typu cudów możemy być znacznie częściej. I pewnie jesteśmy. Nie będą o nich nam mówić w telewizyjnych wiadomościach. Nie przeczytamy o nich w gazetach, nie posłuchamy w radioodbiornikach. I może dobrze. Może tak właśnie ma być. Przecież ten świat nie jest w naszym władaniu. Wprost przeciwnie. Jest we władaniu kogo innego. A naszym celem ma być inny świat. Zupełnie inny. Lepszy.

Dobrze jest pamiętać, że dobry Bóg przemawia w ciszy. Nieustannie. Wybierając sobie co bardziej mężnych i odważnych spośród nas. Jak choćby tego chłopca z tramwaju. Z Biblią w ręku.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.