separateurCreated with Sketch.

Detoks od mówienia: czy potrzebna jest cisza?

CISZA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nasz serdeczny kolega, wspaniały mąż, czuły tata i niezawodny przyjaciel, rok temu przechodził operację, w wyniku której trzeba było usunąć struny głosowe. Wiedzieliśmy wszyscy, że operacja ratuje mu życie, więc z naszej perspektywy głos był jego niewielką ceną. Artur musiał to jednak bardzo przeżywać, bo przed pójściem do szpitala nagrał siebie i swoje słowa dla bliskich. Dziś komunikuje się szeptem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nasz serdeczny kolega, wspaniały mąż, czuły tata i niezawodny przyjaciel, rok temu przechodził operację, w wyniku której trzeba było usunąć struny głosowe. Wiedzieliśmy wszyscy, że operacja ratuje mu życie, więc z naszej perspektywy głos był jego niewielką ceną. Artur musiał to jednak bardzo przeżywać, bo przed pójściem do szpitala nagrał siebie i swoje słowa dla bliskich. Dziś komunikuje się szeptem.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pożegnać się z głosem

Jasne, że chyba nikt z nas, jego bliskiego otoczenia, nie zastanawiał się, jak to jest żegnać się z głosem i – jak się okazuje – przywilejem swobodnej rozmowy. Gdyby jednak pomyśleć i choć trochę się wczuć, to perspektywa utraty głosu wydaje się przerażająca. Bo kojarzymy „głos” tak naprawdę z podstawowym narzędziem budowania relacji z innymi. I przez wyrażanie siebie, swoich uczuć, zachwytów, smutków i planów, i poprzez naturalną, zbliżającą moc rozmowy. Gdyby miało to spotkać mnie, bałabym się utraty mowy jako sytuacji równoznacznej z odcięciem od relacji z drugim człowiekiem i bezbrzeżną samotnością milczącego „ja”.

Jednak wszystko przecież ma drugie dno, a każda strata odsłania ukryte sensy, często wracając jako nieoczekiwany i olśniewający zysk. Boża logika zaskakuje nieustannie: bywamy ogałacani z czegoś obiektywnie bardzo wartościowego, ale za bólem utraty przychodzi bogactwo innych spraw, których istnienia nigdy byśmy się nie domyślali. Jestem przekonana, że Artur odkrył, poczuł i doświadczył na sobie, jak cenne jest każde słowo. Także dlatego, że wisiała nad nim groźba świata (pozornej) całkowitej ciszy.


SARA AHLIN DOLJAK
Czytaj także:
Nie może chodzić ani mówić. Ale pracuje jako prawnik i wykładowca [wywiad]

 

Nie gadaj o byle czym

Dzisiaj kontakt z nim wymaga redukcji hałasu, który mógłby zagłuszyć szept. Artur dzieli się z nami skarbem, jakim jest rozmowa: nie jest ona potokami słów, wchodzących sobie nawzajem w drogę i przekrzykujących się, kto pierwszy wrzuci swoje. Relacja staje się miejscem skupienia na sobie nawzajem, słuchania i mówienia. Szkoda też energii na gadanie o byle czym.

Czy potrzebny jest nam detoks od mówienia? Zdecydowanie tak. Najpierw po to, by odkryć na nowo znaczenie słów. Gdyby miały być tylko ogłaszaniem innym swojej świętej racji, to mijają się z celem, jakiemu służą najlepiej: budowaniu mostów pomiędzy naszymi światami.

Milczenie jednak – przed którym strach towarzyszy nam myślę właśnie z powodu panicznego lęku przed samotnością, z jaką się kojarzy – stwarza w nas przestrzeń, gdzie do głosu mogą dojść zagłuszane na co dzień rzeczywistości w nas samych. Moje tęsknoty i potrzeby, obawy i głody czy refleksje sumienia, które mogło mnie od dawna o coś prosić, ale nie słyszałem. W ten sposób cisza tak naprawdę jedynie wyostrza mój słuch. Może okazać się, że do tej pory byłem trochę głuchy i bez kontaktu z sobą.

 

Porozumienie bez słów

Bawią mnie wywody tzw. „wysokoskutecznych” trenerów zmiany, którzy wykorzystują każdą minutę życia, łącząc czynności – gotowanie ze słuchaniem rozwojowego audiobooka, bieganie z nauką hiszpańskiego. Do tego rozmowa przez telefon tylko w aucie, kiedy nie mam innego zajęcia (to nic, że druga osoba akurat wtedy ma życie rodzinne czy inne – JA mogę się teraz nagadać). Owa hiperproduktywność staje się nieustannym hałasem, niemożnością znalezienia sekundy ciszy i bezruchu.

Dobrze jest wejść w milczenie głęboko i na całego. Wyłączyć media i elektronikę, i spędzić chociaż pół dnia w samotności. Choć w codzienności można też praktykować ów detoks od mówienia na raty: nie odpowiadać od razu. Ani na czyjeś pytanie (tym bardziej na zaczepkę czy oskarżenie), ani na zasłyszaną plotkę albo osąd. Warto dać sobie czas na to, by słowa w nas dojrzewały i były owocem decyzji, co powiedzieć – i jak to zrobić. Czasami druga osoba nie dostanie ode mnie szansy usłyszenia czegoś ważnego z powodu formy, która niszczy porozumienie.

Milczenie odsłania moją samotność – to także prawda. Daje mi poczuć moją odrębność od innych, moje metafizyczne odseparowanie. Biedę mojego pojedynczego istnienia. Skłania mnie do szukania Kogoś, kto rozumie bez słów i to, czego ja słowami nie zdołam ponazywać, bo nawet już nie potrafię. Milczenie to szansa na głębokie spotkanie z Nim, sobą samym i drugim człowiekiem.


KOBIETA
Czytaj także:
By być dla innych, potrzebujemy być sam na sam ze sobą



Czytaj także:
Są takie rany, na które receptą jest tylko cisza

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: