separateurCreated with Sketch.

Ponad 300 ludzi zawdzięcza mu drugie życie. Poznajcie Chińczyka zwanego aniołem

CHEN SI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - 01.04.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Most Nanjing Yangtze w Chinach od lat okryty jest złą sławą – to stąd co roku wiele osób rzuca się do rzeki, aby zakończyć życie. Chen Si co weekend przyjeżdża tu z własnej woli, aby patrolować miejsce i ratować tych, którzy są już zdecydowani na ten ostatni skok.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Most Nanjing Yangtze w Chinach od lat okryty jest złą sławą – to stąd co roku wiele osób rzuca się do rzeki, aby zakończyć życie. Chen Si co weekend przyjeżdża tu z własnej woli, aby patrolować miejsce i ratować tych, którzy są już zdecydowani na ten ostatni skok.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Chen Si na co dzień pracuje w firmie logistycznej. „Ratując tych zdesperowanych ludzi czuję, jakbym ratował samego siebie z przeszłości” – mówi. Działa w ten sposób już od piętnastu lat.

 

Chen Si i jego własna historia

Urodził się na prowincji, do ośmiomilionowego miasta Nanjing przeprowadził się w 1990 roku. W bagażu przywiózł ze sobą 50 kg ryżu, aby na początek zapewnić sobie przynajmniej jedzenie. Przez pierwsze pięć lat pracował jako robotnik na budowie, później sprzedawał warzywa na targu. Nie był w stanie wynająć mieszkania i czuł się bezużyteczny, nie mogąc zapewnić ukochanej kobiecie odpowiedniego utrzymania. Na to wszystko nałożyły się też inne problemy, przez które coraz bardziej pogrążał się w depresji.

Jego przyjaciel, widząc co dzieje się z Chenem, czuł, że nie może zostawić go samego. Wspierał go psychicznie, zapewniał, że czeka go jeszcze wiele pięknych chwil i zachęcił go do otworzenia własnego sklepu. Ta rada okazała się strzałem w dziesiątkę. Po kilku latach Chenowi urodziła się córka, a on zastanawiał się, jak może dalej przekazywać dobro, które otrzymał od swojego przyjaciela.


ADAM BARTKOWICZ
Czytaj także:
Pamiętamy: Polski misjonarz utonął w Tanzanii, ratując życie innego księdza

 

Jak przeciwdziałać samobójstwom?

W telewizji natknął się na kilka programów poświęconych problemowi samobójstw na moście Nanjing Yangtze. Postanowił pojechać na miejsce i działać – rozmawiać z ludźmi, proponować im wsparcie, a czasem po prostu złapać, kiedy przechodzą na drugą stronę barierki. Przyjeżdża tam co weekend i czeka między ósmą rano a siedemnastą po południu. Na moście zostawił też wielką kartkę w kształcie serca z wypisanym na niej swoim numerem telefonu.

Chen mówi, że po kilkunastu latach takiej pracy jest w stanie w wielu przypadkach rozpoznać potencjalnego samobójcę już po ułożeniu pleców czy głowy. Według mężczyzny najtrudniej przekonać do nieodbierania sobie życia osoby, które doświadczyły przemocy domowej lub są terminalnie chore, bo ci ludzie nie widzą już przed sobą żadnej przyszłości.

Udało mu się włączyć w swoje działania dwa pobliskie uniwersytety, a studenci psychologii zaoferowali darmową pomoc psychologiczną dla niedoszłych samobójców. Dzięki zainteresowaniu ze strony mediów, zebrał fundusze na wynajęcie lokalu dla tych, którzy nie mają się gdzie zatrzymać. Chen Si swoją wypłatę zawsze dzieli na dwie części – połowę przeznacza na domowe wydatki, a drugą połowę na wsparcie dla tych, których ratuje.


CHWILE PRZED ŚMIERCIĄ
Czytaj także:
Co mówi człowiek, który wie, że niedługo umrze?

 

Zatrzymać się na moście

Wciąż pamięta pierwszy dzień swojej pracy na moście. Był 19 września 2003 roku, kiedy przejeżdżał samochodem i powiedział żonie, że czuje, że powinien się zatrzymać i sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Spotkał mężczyznę, który tego właśnie dnia chciał popełnić samobójstwo. Został fałszywie oskarżony i skazany na dwa lata więzienia. Chen Si przekonał go, żeby wrócił na właściwą stronę barierki, odprowadził do domu i obiecał, że pomoże mu przed sądem udowodnić jego niewinność.

Innym razem udało mu się uratować mężczyznę, który chciał się zabić, ponieważ nie wiedział, jak może spłacić dług w wysokości 15 tysięcy dolarów za leczenie swojej chorej na białaczkę córki. Chen pomógł mu zebrać potrzebne pieniądze, a w międzyczasie przyjął rolę mediatora w stosunku do jego wierzycieli.


RĘKA W TUNELU
Czytaj także:
Kościół i samobójcy

 

Film „Anioł Nanjing”

Historia Chena stała się inspiracją dla filmu „Anioł Nanjing”, który został obsypany nagrodami na wielu międzynarodowych festiwalach. Zdjęcia kręcone były na moście, a w trakcie filmowania jednej ze scen naprawdę udało się uratować człowieka chcącego rzucić się do rzeki.

Nawet na potrzeby filmu Chen nie daje się nakłonić do wypowiadania wielkich słów. „Pracuję i zrobię wszystko, co mogę, żeby pomóc ludziom” – mówi. Kiedy stoi na moście, często jest ubrany w czerwony polar podobny do tego, jaki noszą ratownicy. Na jego plecach można przeczytać: „Kochaj życie każdego dnia”.

 

https://www.youtube.com/watch?v=s53FfWlv6tM


POGRZEB Z URNĄ
Czytaj także:
Czy prosić księdza o modlitwę nad urną niewierzącego podczas świeckiego pogrzebu?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.