Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Anna Gębalska-Berekets: Czy social media są w ogóle Kościołowi potrzebne? Spotkałam się ostatnio z poglądem, że social media można wykorzystywać do preewangelizacji, gdyż ewangelizacja wymaga bezpośrednich kontaktów. Jakie jest Pani zdanie?
Prof. UKSW dr hab. Monika Przybysz*: Są bardzo potrzebne, a wręcz konieczne do spotkania młodych i zaproszenia ich do realnej wspólnoty Kościoła. Wszyscy powinniśmy wychodzić z newsem o zmartwychwstaniu Chrystusa. Przecież Jezus posyłał apostołów do „wszystkich narodów”. Tam, gdzie są ludzie, tam powinna być głoszona najbardziej radosna wiadomość o bezwarunkowej miłości Boga. A na świecie ponad 2 miliardy z nich są obecne w mediach społecznościowych.
W Polsce 23 miliony ludzi korzysta z Facebooka, 28 milionów jest obecnych w internecie, dlatego jest to największa polska „agora” do głoszenia Chrystusa. Są też pewne ograniczenia mediów społecznościowych. Nigdy przestrzeń wirtualna nie zastąpi realnego spotkania z Chrystusem w sakramentach. Żadna rozmowa na czacie lub dyskusja w grupach na Facebooku nie będzie godnym zamiennikiem gestu przytulenia. Nie da się pocałować drugiego człowieka przez ekran komputera lub smartfona.
Social media to także niezwykle ulotne medium – kiedy chcemy przeskrolować materiał sprzed roku, zaczyna nas boleć ręka. Jest w social mediach dużo hejtu czy treści mało wartościowych i kiczowatych. Ale przede wszystkim, informacji jest po prostu za dużo w stosunku do pojemności percepcji człowieka. Złudne poczucie większej anonimowości pozwala nam też kreować swój wizerunek w sieci. Publikujemy więc często takie treści, przez pryzmat jakich chcielibyśmy być postrzegani przez innych.
Dlatego social media bardziej nadają się do preewangelizacji, a więc zapraszania do tzw. realu, by przyjąć Jezusa do serca, a nie tylko ustawić sobie takie zdjęcie profilowe.
Ewangelizacja przez social media to więcej niż etat
Co można poprawić w ewangelizacji Kościoła w mediach społecznościowych?
Przede wszystkim trzeba podnieść profesjonalizm w tworzonych treściach, by nie były tandetne i kiczowate. Ponadto administratorzy muszą nadążać za niezwykle szybkimi zmianami w algorytmach social media. Przełożeni instytucji kościelnych powinni zrozumieć, że komunikacja w internecie to nie tylko „klikanie”, ale to praca na cały etat. Albo i nawet więcej niż etat, bo przecież social media działają 24 h/7.
Profesjonalne działania w social mediach to naprawdę wiele aktywności i do tego musi być dedykowana przynajmniej jedna osoba i to porządnie przeszkolona w zakresie ewangelizacji. Ale też w zakresie administrowania kanałami społecznościowymi. Ta przestrzeń to przygotowanie webinarów, grafik, prowadzenie grup czy obróbki zdjęć lub montażu filmów z wydarzeń, ale też długie dyskusje z wieloma followersami.
Mogłaby Pani wymienić przykłady dobrych sposobów ewangelizacji za pomocą mediów społecznościowych?
Świadectwo, ale skoncentrowane na Chrystusie. Kościół nigdy nie miał potężniejszego narzędzia do głoszenia orędzia. Doświadczeń, emocji, odczuć nie da się bowiem podważyć. Storytelling – jedno z ciekawszych narzędzi współczesnego marketingu i jednocześnie nawiązanie do metod stosowanych przez Jezusa. Tłumom często opowiadał On przypowieści, a więc historie zaczerpnięte z codzienności. Instytucje kościelne powinny prowadzić działania w social mediach na najwyższym poziomie merytorycznym, technicznym i wizualnym, ponieważ mamy najważniejszą Wiadomość we Wszechświecie do przekazania.
Do młodych mówić w ich języku
Przez Facebooka, YouTube, Twittera do młodych?
Tak, choć Twittera podmieniłabym na Instagrama i Snapchata. Z Twittera korzysta w Polsce raczej pokolenie 30- i 40-latków. Młodzi są niezwykle aktywni na Instagramie, który angażuje jako medium społecznościowe 15 razy bardziej niż Facebook. Warto być obecnym na YouTube, ponieważ jest to druga najpopularniejsza wyszukiwarka na świecie.
Oczywiście, Snapchat to trudne medium, za pomocą którego trzeba naprawdę znać treści, które młodzi generują, aby do nich tam trafić. Wielu firmom i markom to się jednak udaje. W social mediach można młodych nie tylko spotkać, ale także ich „porwać” dla Pana Jezusa. Chodzi o tworzenie treści językiem młodych ludzi, dla nich zrozumiałym, porywającym serca, zaskakującym.
Czy nieoficjalne konta znanych osób duchownych to zagrożenie? (np. tworzenie kilku fikcyjnych kont)
Ja od dawna powtarzam, że konta w mediach społecznościowych należy zakładać nawet wtedy, gdy nie planujemy aktywnej komunikacji i trzeba to robić ze względów bezpieczeństwa. Chodzi o to, aby nikt się pod znane osoby nie podszywał, lecz aby konto zostało zweryfikowane i było aktywne. Wiele osób powtarza, że nie muszą być obecni w social mediach, do chwili, aż ktoś zakłada konto za nich i podszywa się pod ich nazwisko i przy okazji oszukuje sporą grupę osób fałszywymi informacjami (fakenewsami).
Chrześcijanin, który twierdzi, że nie musi być w mediach społecznościowych, dość „ciekawie” odczytuje polecenie Jezusa, by iść do wszystkich narodów. To jest smutne, jak wiele razy lubimy zasłaniać się niewiedzą lub nieumiejętnością obsługi mediów społecznościowych i lenistwem w poznawaniu ich.
Apostołowie na Instagramie?
Jezus chętnie używałby mediów społecznościowych do komunikacji z uczniami, tłumami i faryzeuszami?
Na pewno używaliby ich apostołowie, rozpowszechniając naukę Chrystusa. I też pewnie robiliby raban tak, jak by potrafili, multiplikując treści, ale na pewno z bardzo wielu względów łączyliby tę aktywność z chodzeniem po ulicach, spotkaniami w realu.
Media społecznościowe zapewne służyłyby im do zwoływania ludzi na place. Uzdrawialiby mocą Chrystusa na spotkaniach osobistych. Przecież niemal 80% naszej komunikacji odbywa się pozawerbalnie. Ważne są wszystkie zmysły do pełnego uczestnictwa.
Nie poczujemy zapachu kadziła przez ekran komputera. Nie dotknie nas ciepło ręki, czy ślina Jezusa zmieszana z błotem jak przy uzdrowieniu niewidomego, byśmy przejrzeli, a także nie przejdzie przez łącza święty olej przy namaszczeniu chorych. Media społecznościowe to zaproszenie, ale prawdziwa uroczystość dzieje się zawsze w świecie realnym. Jezus na pewno wyciągałby ludzi sprzed komputerów i zapraszał: „Pójdź za mną, zostaw ekran, chcę się spotkać z Tobą osobiście, chcę Cię dotknąć”.
*Prof. UKSW dr hab. Monika Przybysz – specjalista public relations, wykładowca