separateurCreated with Sketch.

Wielkanocny cud. Lekarze odłączyli chłopca od aparatury, a on „zmartwychwstał”

DYLAN ASKIN,COMA,EASTER
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Nie jestem bardzo wierząca, ale jak inaczej spojrzeć na to, czego doświadczyliśmy, jak nie na wielkanocny cud?” – mówi matka chłopca.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W 2016 r. nie dawano mu najmniejszych szans i chciano odłączyć od aparatury podtrzymującej życie. Dzisiaj Dylan jest zdrowy, a mama nazywa go „wielkanocnym cudem”.

Według lekarzy Dylan Askin nie miał prawa przeżyć. Organizm dwulatka zaatakował bardzo rzadki i zarazem agresywny rak. Diagnoza brzmiała – histiocytoza z komórek Langerhansa. Cysty rakowe zżerały płuca. W piorunującym tempie rozrastały się, doprowadzając chłopca do całkowitej niewydolności oddechowej.

Maluch nie był w stanie samodzielnie wziąć choćby najmniejszego oddechu. Przez kilka miesięcy był wentylowany. Organizm chłopca nie odpowiadał na żadną z wdrażanych terapii. Po badaniach przeprowadzonych w Queens Medical Hospital w Nottingham, gdzie Dylan był leczony, stwierdzono, że aż 80 proc. jego płuc zaatakowanych jest przez raka. Wdało się jeszcze bakteryjne zapalenie płuc, powodując kolejne powikłania w postaci bardzo wysokiej gorączki.

Lekarze stwierdzili, że dalsza terapia nie przyniesie polepszenia stanu zdrowia i zdecydowali o odłączeniu dziecka od aparatury podtrzymującej życie, uznając jego dalsze leczenie za uporczywą terapię. Po chwilach buntu zgodzili się na to także rodzice. 36-letni Mike i 29-letnia Kerry wyznali, że nie mogli już patrzeć na cierpienie swego synka. Postanowili go jednak pięknie pożegnać.

25 marca 2016 r. do szpitala przyjechała cała najbliższa rodzina i przyjaciele. Odbył się chrzest Dylana podłączonego do skomplikowanej aparatury medycznej, plątaniny tub i rurek. Wzruszającej ceremonii towarzyszył miarowy szum respiratora. Nikt wówczas o tym nie myślał, ale był to Wielki Piątek.

Wyznaczono datę odłączenia Dylana od machinerii pomagającej mu oddychać. Przy jego łóżku stali rodzice, trzymając synka za ręce. Pielęgniarka zaczęła powoli podawać leki uśmierzające. Lekarz spoglądał na monitor pokazujący pracę serca i poziom saturacji. Na jego twarzy pojawił się szok, gdy nagle zaczął odczytywać totalnie inne parametry.

Dylan zaczął się budzić, jego serce normalnie pracować, a saturacja wróciła do normy zdrowego człowieka… Wstrzymano procedurę. Wszyscy byli w szoku. Matka płakała. Niespodziewane przez nikogo polepszenie stanu zdrowia okazało się zaskakujące, ale i trwałe. Była Niedziela Zmartwychwstania.

Podczas następnych dni stan chłopca na tyle się poprawił, że 16 maja został wypisany ze szpitala i wrócił do domu. W kolejnych miesiącach przeszedł chemioterapię. W 2018 r. brytyjscy lekarze autorytatywnie stwierdzili, że jest całkowicie zdrowy. Stąd dopiero teraz świat dowiedział się o tym wielkanocnym cudzie.

Tak to, co się wydarzyło, nazywa mama Dylana:

Nie jestem bardzo wierząca, ale jak inaczej spojrzeć na to, czego doświadczyliśmy, jak nie na wielkanocny cud? – mówi wzruszona kobieta. – Starszemu z moich synów, Bryce’owi, powiedziałam, że Dylan zrobił to, co Jezus: po czasie męki i śmierci powstał z martwych.

Dla całej rodziny Askin Wielkanoc już na zawsze będzie oznaczała podwójne zmartwychwstanie. 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!