Droga do świętości to ciągła walka: z grzechem, mentalnością tego świata, a także z pokusami diabła. Diabeł? – „Nie myślmy, jakoby był to jakiś mit, wyobrażenie, symbol, postać czy pojęcie. To oszustwo” – pisze papież.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Adhortacja Gaudete et exultate
Franciszek napisał pasjonujący 50-stronicowy list o świętości. Jego adresatami są ludzie, którzy nie są zadowoleni ze swojego życia; ci, którzy żyją wśród niebezpieczeństw, wyzwań i szans naszego dziś. Ludzie, którzy kochają i wychowują swe dzieci, ciężko pracują, aby jedzenie mogło być na stole. Ludzie starzy, siostry zakonne, księża i młodzi dopiero planujący swą przyszłość.
Czytaj także:
Papież Franciszek i chorzy: 12 niezapomnianych spotkań na zdjęciach [galeria]
W tym gronie może odnaleźć się każdy, ponieważ, jak pisze papież Franciszek, „wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Także i ty. Wiedziałeś o tym?”.
List nosi tytuł „Gaudete et exultate”, czyli „Cieszcie się i radujcie” i jest trzecią adhortacją obecnego pontyfikatu.
Święci z sąsiedztwa
To nie jest traktat o świętości z wieloma naukowymi definicjami i analizami. Bardzo prostym językiem Franciszek przekazuje nam swoiste ABC drogi świętości, pokazując, jak praktycznie nią iść, by osiągnąć prawdziwe szczęście.
Podkreśla, że Bóg oczekuje, iż nie zadowolimy się przeciętnością, tylko sięgniemy po pełnię, czyli świętość. Papież konkretnie tłumaczy, jak to robić i jakich narzędzi używać, by rozwijać własną drogę świętości, a nie, pełni frustracji, niepotrzebnie kopiować czyjeś wzory. Przeorganizowuje myślenie, pokazując, że to nie wysiłki nas, superludzi, tylko spotkanie z Bogiem mogą mnie uczynić kimś, kto przestanie kochać grzech.
Mówi o „klasie średniej świętości” przypominając, że warto, byśmy spojrzeli na nasze mamy i babcie, a nie tylko myśleli o tych ze szczytów, którzy są już kanonizowani lub beatyfikowani. „Lubię dostrzegać świętość w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają.
W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często «świętość z sąsiedztwa», świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga” – pisze papież. Świętość nie jest czymś zarezerwowanym dla wybrańców i nie jest jakimś dodatkiem czy przestrzenią, w którą wchodzimy po pracy. Świętość to nasza codzienność. Papież przekonuje, że wybierając tę perspektywę, nic nie stracimy z naszego człowieczeństwa. Cytuje Leona Bloya: „W życiu istnieje tylko jeden smutek, nie być świętym”. Stwierdza, że „to nie życie ma misję, ale życie jest misją”.
Subtelni nieprzyjaciele świętości
Franciszek pisze o dwóch subtelnych nieprzyjaciołach świętości, wymieniając współczesny gnostycyzm (wiara zamknięta w jakichś subiektywnych schematach, emocjach, doświadczeniach) i pelagianizm (postawa tych, którzy chcą się jakby sami zbawić przez wyimaginowaną wierność normom i doktrynom).
Przypomina, że ulegając tym postawom chrześcijanie mogą mieć obsesję na punkcie prawa, zależy im na społecznym i politycznym uznaniu, są pedantyczni w podejściu do liturgii, doktryny i prestiżu Kościoła; przesadnie starają się o programy samopomocy, samorealizacji, jak również o pewne zasady, zwyczaje i sposoby działania. Życie Kościoła staje się pokrytym kurzem obiektem muzealnym.
Pozbawia to Ewangelię jej prostoty, uroku i smaku. Franciszek podkreśla, że świętość nie oznacza, że musisz być lepszy, ponieważ wiesz więcej lub więcej robisz dla innych. Tym bardziej nie oznacza oszukiwania się jakimś moralizowaniem bez miłości. Natomiast oznacza zaufanie łasce, która pomaga w osiągnięciu świętości. Jezus pokaże ci drogę. Jezus jest drogą. Iść dziś za Nim oznacza kroczenie pod prąd.
Czytaj także:
Franciszek: Drodzy młodzi! Nie bądźcie cisi i niewidzialni, wybierajcie radość
Szczęśliwy, błogosławiony, święty
W połowie adhortacji papież prowadzi nas na Górę Błogosławieństw i odczytuje tam na nowo ten dekalog Nowego Testamentu. Szczęśliwy i błogosławiony stają się synonimem słowa święty. Osiągamy pełne szczęście poprzez wierne praktykowanie błogosławieństw.
Franciszek opisuje każde błogosławieństwo i jego wezwanie, kończąc każde słowami – to właśnie jest świętość:
Być ubogim w duchu; Reagować z łagodnością i pokorą; Wiedzieć, jak płakać z innymi; Pragnąć i łaknąć sprawiedliwości; Patrzeć i działać miłosiernie; Zachować serce wolne od wszystkiego, co plami miłość; Rozsiewać wokół siebie pokój; Godzić się każdego dnia na drogę Ewangelii, nawet gdyby miałoby to na nas ściągnąć problemy: to właśnie jest świętość.
Przypomina, że kryterium oceny naszego życia stanowi przede wszystkim to, co uczyniliśmy dla innych: „Modlitwa jest cenna, jeśli karmi codzienny dar miłości”.
Świętość w świecie współczesnym
Franciszek komentuje 25. rozdział Ewangelii Mateusza, zawierający pewne konkretne kryteria, według których będą oceniane nasze życiowe czyny. To swoisty rejestr pytań, które nam postawią w dniu sądu. Nie będziemy mogli rościć sobie prawa do tytułów czy przywilejów.
Pan rozpozna nas, jeśli my Go poznaliśmy w ubogim, głodnym, znoszącym niedostatek, zepchniętym na margines, cierpiącym, samotnym. Podkreśla, że w drodze do świętości trzeba poszukiwać równowagi pomiędzy akcją i kontemplacją. Są aktywiści, którzy gubią się w działalności nawet pożytecznej, ale po pewnym czasie robią z chrześcijaństwa coś, co przypomina organizację pozarządową.
Są też tacy, którzy fałszywie sądzą, że świętość polega na jakimś odejściu od świata, od problemów, szukają ciszy i spokoju, by tam znaleźć jedność z Panem. To może być samooszukańcza perspektywa. Trzeba łączyć działanie z kontemplacją, samotność sam na sam z Bogiem z byciem z bliźnimi, także tymi, którzy nie do końca nam się podobają.
Walka, czujność, rozeznanie
Ostatni rozdział papieskiej adhortacji jest zaskakujący. Franciszek pisze, że życie chrześcijańskie to ciągła walka. Również powołanie do świętości oznacza walkę z grzechem, mentalnością tego świata, a także z pokusami diabła:
Nie myślmy, jakoby był to jakiś mit, wyobrażenie, symbol, postać czy pojęcie. To oszustwo, które prowadzi nas do osłabienia czujności. Zatruwa nas nienawiścią, smutkiem, zazdrością, wadami.
Te słowa są ważne, bo w ostatnim okresie próbowano przypisywać Franciszkowi to, że twierdzi, iż diabła czy też piekła nie ma. Mówi dokładnie na odwrót i wzywa do czujności.
Trzeba nieustannie rozeznawać, czy pomysły, idee pochodzą od Ducha Świętego, ducha światła czy wprost od diabła. W kontekście walki duchowej pada konkretna prośba do chrześcijan, aby nigdy nie zaniedbywali codziennego rachunku sumienia.
Czytaj także:
Papież Franciszek: Budujmy pokój własnym przykładem. Ponad podziałami