Niesamowite syjamskie bliźniaczki pokazują, że życie w jednym ciele to dar, a nie przekleństwo.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nie pamiętam, ile dziwacznych pytań zrodziło się w mojej głowie, kiedy pierwszy raz zobaczyłam syjamskie bliźniaczki Abby i Brittany. Był rok 2006. Brytyjska telewizja TLC zdecydowała się wydać kolejny reportaż o nich – 16 lat po urodzeniu.
Miały już wtedy na koncie milion rozwiązań, jak radzić sobie z życiem dwóch dusz w jednym ciele. Bo tak zwykło się w uproszczeniu nazywać sposób, w jaki są połączone. Abby i Brittany dzielą między sobą całe ciało aż do szyj (nie licząc pojedynczych narządów). I chociaż nie wiadomo do końca, gdzie kończy się Brittany, a zaczyna Abby, każda odczuwa tylko połowę ciała. Zatem gdy dotkniemy prawą rękę dziewczyn, poczuje to tylko Brittany, gdy lewą – wyłącznie Abigail.
Czytaj także:
3 sekrety przyjaźni z dorastającą córką
Jak radzą sobie bliźniaczki syjamskie?
Mimo to potrafią doskonale się skoordynować i nie tylko klaszczą, ale potrafią nawet pisać maila obiema dłońmi – w ogóle ze sobą nie rozmawiając, zupełnie jakby pisał go jeden człowiek. Oprócz tego grają na fortepianie, jeżdżą rowerem, pływają i nurkują. Czasami też jedna kończy zdanie, które zaczęła druga. Albo mówią to samo jednocześnie.
Historia Abby i Brittany to zatem coś więcej niż przykład, jak pozytywnie przeżywać niepełnosprawność. To jest – mówią zgodnie znajomi – opowieść o cudzie i tajemnicy. Bo nie da się wytłumaczyć, jak dwie odrębne osoby mogą być jednocześnie jedną, i jak będąc często jedną, pozostają jednak dwie.
W wieku szesnastu lat, kiedy powstawał o nich wspomniany materiał, Britt i Abby chodziły do liceum. Bez problemu zdały wtedy na prawo jazdy, mimo że jedna zmieniała biegi, a druga operowała sprzęgłem. W co się ubiorą decydowały na zmianę, co drugi dzień, i mimo odmiennych gustów pokornie przyjmowały nawzajem swoje propozycje. Sprawdziany pisały osobno, bo nauczyciele uznali, że najuczciwiej będzie traktować je – zgodnie z rzeczywistością – jak dwie różne osoby. Ich odmienności nie dało się zresztą zakwestionować – i to pewnie dlatego tak imponowała ich zdolność współpracy.
Czytaj także:
Urodziła się zdeformowana, żyła w zamurowanej pustelni. Małgorzata z Citta di Castello
Abby i Brittany. Dwie dusze w jednym ciele
Abby była spokojna i refleksyjna, Brittany energiczna, konkretna i zorganizowana. Podobali im się inni chłopcy, lubiły jeść inne rzeczy. Jedna chciała zostać pilotem, druga dentystką. Lubiły czytać różne książki i oglądać różne filmy.
Niesamowite zatem, jak doszły do kompromisu w kwestii wykształcenia i pracy. Bo dziś Brittany i Abigail mają już po 28 lat, skończyły studia pedagogiczne na Bethel University i uczą matematyki w szkole podstawowej. Mają osobne umowy – każda po pół etatu – i świetnie dogadują się między sobą i z dziećmi. Zapewne jak w każdej innej sprawie doszły do ugody poprzez negocjacje.
“Pewnego razu – powiedziała ich nauczycielka z liceum Barbara Hoback – Brittany stwierdziła, że chce usiąść w ostatniej ławce. Abby się zgodziła, ale szybko okazało się, że źle stamtąd widzi. Przez kilka dni kłóciły się i przesiadały, aż w końcu wylądowały w pierwszej”.
Rodzice bliźniaczek zarzekają się, że ich narodziny nie wywołały w nich wielkiego szoku. Wprawdzie spodziewali się jednego dziecka, ale skoro urodziło się dwoje i to połączonych, oczywistym było, że już je kochają.
“Ludzie często pytają mnie, co pomyślałem, kiedy je zobaczyłem – powiedział w rozmowie z TLC Mike Hensel, ojciec bliźniaczek. – A ja chciałem zwyczajnie jak najszybciej zabrać je do domu”.
Czytaj także:
Siostry z Broniszewic: decyzja o oddaniu dziecka nigdy nie jest łatwa
Siostry syjamskie: nie chcemy się rozdzielić
Dzieci połączone w ten sposób rzadko dożywają drugiego roku życia, ale Abby i Brittany mają osobne serca, płuca, żołądki i jelito cienkie. Wspólne jedynie jelito grube, pęcherz moczowy i narządy płciowe. To sprawiło, że żyją do dziś.
Chirurgiczne rozdzielenie bliźniąt nie wchodziło w grę w czasach ich narodzin, ale gdyby dziś okazało się możliwe, prawdopodobnie nikt nie chciałby z niego skorzystać.
“One tylko raz chciały, żeby je rozdzielono – powiedziała mama dziewcząt. – Kiedy Brittany miała zapalenie płuc, to Abby miała mocniejsze żyły, więc to jej podawano antybiotyki. Piekła ją od nich ręka i wspomniała, że lepiej byłoby żyć osobno. Ale to się więcej nie powtórzyło. Poza tym, jeśli przeżyłyby zabieg, brakujące części ciała musiałyby być zastąpione czymś sztucznym i nie radziłyby sobie tak dobrze jak teraz”.
Mogłoby się wydawać, że zabieg zwiększyłby ich poczucie indywidualności, ale to błąd. Bo siostry postrzegają się jako dwa organizmy funkcjonujące w jednym ciele. Jednocześnie osobno i razem.
“Gdyby nas rozdzielono – mówiły w materiale sprzed dwunastu lat – nie mogłybyśmy robić wielu rzeczy, na przykład grać w softball. Poza tym my nie mamy pojęcia, jak to jest żyć osobno. Jesteśmy przyzwyczajone do bycia razem i jest nam dobrze z tym, że nigdy nie czujemy się samotne”.
Czytaj także:
„Kocham syna, ale nienawidzę zespołu Downa”. Rozmowy z ojcami dzieci niepełnosprawnych
Czy bliźniaczki założą rodziny?
Jedyne, co przeszkadza im do dzisiaj, to ludzie drwiący z nich lub robiący im zdjęcia. Rzadko występują też publicznie, bo uważają się za zupełnie normalne młode kobiety. Trudno odmówić im racji.
W zeszłym roku media obiegła plotka, jakoby Brittany się zaręczyła. Internet zawrzał wtedy od wątpliwości, jak to właściwie możliwe. Bliźniaczki w przeszłości faktycznie zdradzały chęć posiadania dzieci, ale jak przebiegałyby intymne kontakty z partnerem, jeśli układ rozrodczy dzieli się z siostrą? Rodzina szybko zdementowała plotkę, a tego typu pytania pozostawia bez odpowiedzi.
Profesor Alice Dregar, poproszona o wypowiedź na ten temat dla pisma The Atlantic, przypomniała, że bycie częścią syjamskiego duetu, to życie w symbiozie z prawdziwie bratnią duszą, co może dawać ten sam rodzaj miłości, którego my – ludzie żyjący w osobnym ciele – nieustannie szukamy. Taka więź, to coś niesłychanego, danego od początku do końca i nie nam oceniać, czy w takiej sytuacji byłby nam potrzebny jeszcze ktoś trzeci.