Poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach, biorąc pod uwagę to, jak wyglądała jego dotychczasowa kariera. Okazało się, że nadajemy na podobnych falach. A że dzieli nas „parę” lat, głupotą byłoby niekorzystanie z ogromu doświadczeń tego niezwykłego człowieka. Uniwersalnych doświadczeń – warto dodać. Bo w pewnym sensie wszyscy jesteśmy menedżerami. Zarządzamy naszym życiem i mamy przed sobą wielki cel. Ostateczny cel – zbawienie. Czy da się zaplanować drogę do tego celu, a potem zrealizować plan?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Cel strategiczny rozpisany na codzienność
To niewłaściwa perspektywa? Nie powinno się spoglądać na sprawy w taki sposób? A może jednak jest coś na rzeczy? Może warto, choćby dla samej higieny umysłu, spojrzeć na te sprawy z takiej perspektywy?
Mariusz Bober ma 30 lat menedżerskich doświadczeń. Dysponuje analitycznym umysłem. Nie unika refleksji nad swoimi działaniami, bo z każdej pracy menedżerskiej można wynieść jakąś wartościową naukę. Pytanie brzmi: czy da się przenieść doświadczenia menedżerskie na całe nasze życie? Spróbujmy.
W zarządzaniu na wysokim szczeblu, gdy nasze decyzje mają skutki odsunięte w czasie, bierność jednego, drugiego czy trzeciego dnia może być niezauważalna. Zupełnie inaczej niż w przypadku pracownika, który odpowiada za konkretne działania. Jeśli on czegoś nie wykona, od razu widać skutki. Problem w tym, że skutki tych pierwszych – długofalowych – decyzji mają większe pole rażenia. Od decyzji menedżera albo ich braku zależy przyszłość całej firmy, a więc także owego pracownika.
Czytaj także:
Myślisz, że “dzieci kosztują”? Jest na to niezawodny sposób
Popatrzmy na całe nasze życie
Skutki takich decyzji, jak wybór uczelni i kierunku studiów są odsunięte w czasie. Decydujemy się dziś, ale nawet przy naszych staraniach nie ma pewności, co się stanie po paru latach. Jak będzie wyglądał rynek pracy? Czy uda się nam wstrzelić w idealny moment?
Kredyt hipoteczny, zmiana pracy (powiedzmy, że dotychczasowa daje stabilność i względny spokój), wyjazd za granicę (nauka albo praca) – to wszystko ma w sobie wiele niepewności. W przypadku prowadzenia własnej firmy jutro staje się jeszcze bardziej niepewne. A jednak skoro istnieje cel, to prawdopodobnie istnieje też jakaś droga do tego celu, prawda?
Mariusz Bober widzi to tak, że cel strategiczny da się zaplanować wstecz. Czyli wychodząc od niego, możemy zdefiniować cele na parę lat, na rok, na miesiące, potem tygodnie, a w końcu dni. Wtedy okazuje się, że każdego dnia są do podjęcia konkretne działania. I te konkretne działania prowadzą nas do tego celu, choć z perspektywy konkretnego dnia cel wydaje się bardzo odległy. Chyba nie trzeba tłumaczyć, do czego prowadzi zaniechanie codziennych działań?
Popatrzmy teraz na zbawienie w takich właśnie kategoriach – jako cel strategiczny. Na jakie mniejsze cele należy rozpisać cel strategiczny, żeby udało się go nam zrealizować?
Czytaj także:
Po czym rozpoznasz prawdziwego faceta? I co mają z tym wspólnego dzieci?
Rozum i intuicja
Pewnie masz obiekcje. Wydaje się co najmniej dziwne rozpisywanie TEGO celu na codzienne działania. Bo przecież dobry człowiek jest po prostu dobry, więc czyni dobro każdego dnia, prawda?
U Goldratta pojawia się fajna myśl odnośnie powiedzenia, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Zdaniem bohatera książki jest znacznie gorzej – dobre chęci zajmują tam dużo więcej przestrzeni niż tylko sam bruk. Może nawet wypełniają piekło po same brzegi.
Już kiedyś wspominałem, że dobra wola nie wystarczy. Popatrzmy na trzeci sektor, czyli świat organizacji pozarządowych. Mariusz Bober powiedział na początku naszej rozmowy, że jego mottem na tamtym etapie życia była profesjonalizacja trzeciego sektora. Sam podchodzę do tej sprawy podobnie, bo czy inaczej jedna z moich firm – Gnyszka Fundraising Advisors – zajmowałaby się pomaganiem organizacjom dobroczynnym w świadomym budowaniu relacji z Darczyńcami?
Nie zmienimy świata tylko dlatego, że mamy organizację z misją i wizją. Jak pięknie ujął to Mariusz Bober, „bycie wizjonerem” często oznacza brak kompetencji twardych. A przecież nie mówimy o grupie ludzi, którzy spotykają się od czasu do czasu, a o podmiocie, który choć jest non profit, pod wieloma względami przypomina firmę.
Podobnie sprawy się mają na polu networkingu. Bo relacje z drugim człowiekiem zawiązujemy w naturalny sposób. Ale praktyka pokazuje (to już 8 lat Towarzystw Biznesowych – jutro po konferencji „Żyj w Obfitości” odbędzie się uroczysta gala urodzinowa), że nie chodzi o to, by mieć jakieś relacje, ale o to, by świadomie zarządzać naszymi relacjami. W świecie, w którym czas to towar zdecydowanie deficytowy (a skoro jesteśmy przy Mariuszu Boberze, warto przypomnieć jego myśl, że czas to jedyny zasób, którego nie da się magazynować ani recyklingować) wbrew pozorom nie jest łatwo dbać o relacje. Przecież mamy aż tylu znajomych i narzędzia, by być z nimi w stałym kontakcie.
Zarządzanie to świadomy proces
Jak to wszystko się ma do meritum? Ma się tak, że zarządzanie to świadomy proces. Nie zapominajmy, że Pan Bóg dał nam w darze także rozum. A to nakłada na nas pewne obowiązki. Oczywiście, nasze – ujmijmy to – aparaty myślowe działają inaczej. Mariusz Bober podczas naszej rozmowy podkreślał to wiele razy. Jednak istnieje wspólny mianownik. Jest nim łączenie doświadczeń i refleksji. Analizowanie naszych działań i wyciąganie wniosków. Każdy kolejny dzień może być cenną życiową lekcją.
A co ma do tego intuicja? Tu nie chciałbym zdradzić zbyt wiele. Najlepiej będzie, jeśli posłuchasz, jak Mariusz Bober postrzega tę kwestię. Jego zdaniem – i ja się z nim zgadzam – intuicja to bardzo wartościowe narzędzie. Ona nie bierze się znikąd.
Na zakończenie chciałbym Cię zachęcić do uważnego wysłuchania rozmowy z Mariuszem Boberem. Jestem pewien, że ta perspektywa pomoże Ci odkryć wiele „oczywistości” na nowo. A potem? A potem zastanów się, proszę, jakie codzienne działania należy podjąć, jak kierować swoim życiem, by osiągnąć ten cel – zbawienie.
PS Rozmowę z Mariuszem Boberem znajdziecie w programie „Gnyszka Wyciska”, m.in. na moim YouTube.
Czytaj także:
Sekretny sposób na bycie fajnym ojcem