Dzieciom trzeba dać siłę, ale nie mogą zabrać tego, co najważniejsze. Tego, co jest między wami. Tobą i twoim mężem. Dlatego tak ważne jest, żebyście się kochali, szanowali i opiekowali sobą.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy mój mąż zmieniał pracę, my zmienialiśmy mieszkanie – przeprowadzaliśmy się z miasta do miasta. Wybierając nowy dom sprawdzaliśmy różne rzeczy, ale jedną z najważniejszych (o ile nie najważniejszą) było to, czy łazienka ma zamek w drzwiach. Niby mała rzecz, prawda? Dla mnie i mojego męża to zawsze był dodatkowy bonus – kiedy znajdowaliśmy dom, w którym zarówno drzwi do łazienki jak i do sypialni były zamykane na klucz. Każdy, kto kiedykolwiek dzielił mieszkanie z innymi zna wartość drzwi z działającym zamkiem i przyjemność bycia choćby chwilkę na osobności w ciągu przytłaczającego, wypełnionego harmidrem dnia.
Kiedy nasze dzieci były małe, pamiętam jak marzyłam o chwili, gdy będę mogła spokojnie się wykąpać, bez przerywania i przeszkadzania. I jak z mężem niecierpliwie wyglądaliśmy dnia, kiedy będziemy mogli spędzić razem nieco czasu w sypialni, nie nasłuchując odgłosu małych stópek. Wbrew prośbom i przypominaniom dzieci ciągle zapomniały „żeby zawsze najpierw zapukać”. Mimo wszystko nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by pomyśleć, że moglibyśmy mieszkać bez dzieci. Prędzej – że mogłyby być z nami na zawsze.
Nieuchronność zmian
To mojemu mężowi zawdzięczam, że pewnego dnia zaczęłam myśleć o chwili, kiedy nasze gniazdko opustoszeje. To był zwykły dzień – jak zawsze trzeba było wysłać dzieci do szkoły. Najpierw upewnić się, że wstały z łóżka i poszły do kuchni. Potem, że wszystko do szkoły jest przygotowane, spakowane, śniadanie podane. Jak zwykle wpadaliśmy na siebie, jedno z dzieci skakało na jednej nodze w jednym bucie, usiłując drugą wbić w kolejny. Inne biegło ze szczoteczką do zębów w ręce przez kuchnię, starając się uniknąć zderzenia z psem, który właśnie wyczuł okazję do czmychnięcia przez tylne drzwi na podwórko.
Jak zawsze skończyło się tym, że w ostatniej chwili zdążyliśmy wypchnąć je z domu. Kiedy stałam w progu, patrząc jak idą do szkoły, mój mąż pojawił się za mną i powiedział: „Wiesz, przyjdzie taki czas, kiedy już nie będą chciały z nami mieszkać”.
“Tak” – odpowiedziałam, nawet nie próbując sobie tego wyobrazić. No cóż, powinnam mieć świadomość tego, o czym mówią wszyscy – że czas płynie niewiarygodnie szybko. “To dobrze” – odpowiedział mąż, stojąc za mną we frontowych drzwiach.W ten sposób uświadomił mi, co powinno być ważne w nadchodzących zmianach. Miał rację.
Czytaj także:
Syndrom pustego gniazda, czyli o konsekwencjach przecinania pępowiny
Ważne elementy – cegiełki, dzięki którym dom stoi i trwa
Czasami podczas różnych spotkań opowiadam, jak bardzo kocham nasze puste gniazdo. Młodzi rodzice często wtedy mówią, że nie wierzą i nie mogą sobie tego wyobrazić. Bo jak wyobrazić sobie, że opuszcza nas dziecko, które teraz wtula swój mały, cieplutki nosek w zagłębienie pomiędzy naszym ramieniem a szyją?Ale puste gniazdo nie oznacza pułapki. Nie sprawia, że rodzice są bezradni i bezbronni.
Ponieważ ten dzień nadejdzie dla wszystkich rodziców, co jest pewne tak samo jak to, że musimy oddychać, trzeba się do niego przygotować. Tak, by puste gniazdo było tak samo szczęśliwym miejscem jak dom, który jest wypełniony ludźmi.
Módl się! Modlimy się o dobrą przyszłość naszych dzieci, dlaczego nie pomodlić się za naszą. Wyobraź sobie, jak najpiękniej mogłoby wyglądać Twoje życie z mężem – już bez dzieci – i poproś o nie Boga.
Postaw męża na pierwszym miejscu! Łatwo wierzyć, że dzieci powinny być na pierwszym miejscu w rodzinie, ale wszystkie dzieci w końcu zaczynają własne życie – osobno. Z drugiej strony, to męża poślubiam – dopóki śmierć nas nie rozłączy. Mąż zasługuje na moją uwagę, energię, współczucie, czas i miłość. Czasem to oznacza, że nasze dzieci muszą poczekać – i ta lekcja dobrze im zrobi.
Randkujcie! Uczyń z tego priorytet – umawiaj się ze swoim mężem na randki. Wpisz je w kalendarz i staraj się, aby doszły do skutku. Przyglądaj mu się. Postaraj się odkryć na nowo osobę, o której mówisz, że jest twoją bratnią duszą, przyjacielem, kochankiem.
Marzcie! Wspólnie snujcie plany na temat tego, co będziecie robić, gdy wasze gniazdo opustoszeje. Wyobraź sobie co będzie, kiedy nie będziesz już musiała podwozić swoich i zaprzyjaźnionych dzieci do szkoły, kiedy nie będziesz już musiała sprawdzać, czy drzwi na pewno są zamknięte na klucz i prawić bez końca o zasadach. Spiszcie marzenia i porozmawiajcie o nich.
Czytaj także:
Małżeństwo z 30-letnim stażem zdradza sekret szczęśliwej relacji
Rytuał przejścia
Tuż przed tym, jak nasze najmłodsze dziecko wyjechało na studia, dokonaliśmy ostatniego zakupu. Obsługa sklepu z wyposażeniem domu pomogła nam znaleźć w zagraconej alejce tubę z PCW. Wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia o tym, że studenci używają takich właśnie rurek do podnoszenia swoich łóżek. Sprzedawca odciął cztery równe kawałki i włożył w niecierpliwie wyciągnięte ręce naszej córki.
Mały gest, zwykła plastikowa rurka – a sygnalizowały ważne zmiany w naszym życiu. Kiedy wyszliśmy ze sklepu, pojechaliśmy do miasteczka studenckiego i zrobiliśmy to, co robiliśmy codziennie przed wyjściem dzieci do szkoły. Stanęliśmy w kółku, trzymając się za ręce i pomodliliśmy się.
Powiedzieliśmy ostatnie amen i przytuliliśmy się do siebie. Potem mąż wziął mnie za rękę i wyszliśmy, zostawiając za sobą pudła, ubrania, książki wypełniające mały pokój naszej córki w akademiku. Wsiedliśmy do auta i wróciliśmy do naszego opustoszałego domu.
Wyprowadzka dziecka to nie koniec świata
Od czasu, kiedy nasze najmłodsze dziecko poszło na studia, a my wróciliśmy do domu i rozpoczęliśmy życie bez nich, wiele razy dziękowałam mężowi za tę chwilę, kiedy stanął za mną w drzwiach naszego domu, i powiedział zdanie, które przygotowało mnie na zmiany. Nawet teraz, po wspólnie spędzonych latach uważam, że ta krótka rozmowa była niezwykle ważnym momentem w naszym życiu.
Jeśli jesteś rodzicem z małym dzieckiem, to o ile mogę coś doradzić – dobrze jest, nie zapominając o teraźniejszości spróbować sobie wyobrazić, jak to będzie, kiedy wasza pociecha lub pociechy opuszczą dom i jak może być wtedy pięknie. Bo wyprowadzka dzieci wcale nie oznacza, że świat się kończy, że kończą się wasze najlepsze dni. Można na tym skorzystać podwójnie – zachować wspomnienia pięknych chwil w domu wypełnionym dziećmi i wszystkiego, co się z nimi wiąże, ale jednocześnie cieszyć się tym, że teraz razem z ukochanym możecie w dowolnej chwili zamykać drzwi do sypialni na klucz albo nie.
To prawda, że wypuszczenie dzieci w świat porusza najczulsze struny. Płakałam, kiedy zaczynały naukę na uczelni, podobnie jak płakałam w pierwszym dniu szkoły. Ale jeśli troszczymy się o nasze dzieci i kochamy męża – z wyobraźnią – to wśród tych łez odnajdziemy radość.
Czytaj także:
Jak zniszczyć mężczyznę swojego życia? Wystarczy ta jedna rzecz
Pobieracie się, żeby spędzić ze sobą życie
Kiedy byłam studentką, pojechałam na ślub koleżanki z roku, do miasteczka na drugim końcu kraju. Było Boże Narodzenie, nieduży kościółek wyglądał pięknie. Podczas uroczystości młody ksiądz zwrócił się do nowożeńców: „Zapamiętajcie ten dzień. Zapamiętajcie, jak bardzo jesteście szczęśliwi i jak bardzo się kochacie. Pielęgnujcie to uczucie codziennie. Bądźcie dla siebie najważniejsi – dzieci, jeśli się pojawią – są jak przelotne ptaki. Zagoszczą w waszym domu na chwilę… i odlecą, by rozpocząć samodzielne życie. Trzeba o nie zadbać, dać im siłę, ale nie mogą zabrać tego co najważniejsze, tego co jest między wami. Dlatego, tak ważne jest, żebyście się kochali, szanowali i opiekowali sobą – bo pobieracie się, żeby ze sobą spędzić życie”.
Moi znajomi chyba zapamiętali słowa młodego księdza. Są już 27 lat razem, ich dzieci są dorosłe, już się wyprowadziły. A oni snują marzenia o wspólnych podróżach, spacerach i rozmowach. To działa.