Stało się: zaręczyliście się i jesteście bardzo szczęśliwi. Przed Wami powiadamianie o tym krewnych, bliskich przyjaciół i być może dalszych znajomych. Uwierzcie, może się okazać, że Wasze zaręczyny nie tylko w Was budzą emocje. Co często powtarza się przyszłej młodej parze? I czy na pewno sami chcielibyśmy to usłyszeć?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ślub. Tak szybko?
Niektórzy z pewnością będą zdruzgotani, że JUŻ się pobieracie. Od zwierzeń koleżanek: „Tak szybko? Ja nie byłabym gotowa”, przez troskliwe uwagi rodziny: „Zastanówcie się, jesteście jeszcze tacy młodzi… Całe życie przed Wami!” i „a studia/lepsza praca?”, po bardziej bezpośrednie teksty znajomych: „Jesteś pewien? Tego kwiatu jest pół światu!”.
Oczywiście, trzeba z pewną dozą zrozumienia spojrzeć na to, że kiedy rodzice orientują się, że ich dziecko tak szybko dorosło, może być to dla nich poniekąd szokujące. Ale decyzja o założeniu własnej rodziny powinna wiązać się z dumą, że syn/córka chce się usamodzielnić i że znalazł(a) w swoim życiu osobę, z którą pragnie dzielić resztę życia.
Takie słowa mogą wynikać z troski, że z tak ważną decyzją nie należy się spieszyć i naturalnie nie ulega wątpliwości, że trzeba rozważyć wiele „za” i „przeciw” (także po to jest okres narzeczeństwa i przygotowania do małżeństwa). Ale dlaczego od razu zakładać, że młodzi zaręczyli się pochopnie? Każdy związek ma swoją dynamikę.
Czytaj także:
5 sposobów, by dobrze przygotować się do małżeństwa
Najwyższy czas na ślub!
Inni, mniej lub bardziej życzliwi, nie oszczędzą sobie uwag, że to „najwyższa pora!”. Niektórzy znajomi, znużeni czekaniem i przeświadczeni, że ich cierpliwość była już wystarczająco długo wystawiana na próbę, westchną pewnie: „No wreszcie! Ile można czekać?”.
I nie przeczę, że także te osoby chcą dla młodych dobrze… Ale presja, by młodzi się pospieszyli jest niewskazana. Narzeczeni mają w końcu stanąć na ślubnym kobiercu i zawrzeć nierozerwalną (!) przysięgę małżeńską.
Skoro nie zdecydowali się na nią wcześniej, to widocznie mieli swoje powody, wahania, dylematy i… całe szczęście. Zatem jeśli u kogoś pojawia się myśl „z czym oni tak długo zwlekali?”, to warto najpierw zastanowić się, z czego ona wynika.
Czy faktycznie martwimy się o brak decyzyjności znanej nam pary, czy raczej chcemy, by dopasowali się do naszej wizji odpowiedniego czasu i miejsca zaręczyn oraz posłusznie spełnili obowiązek wobec zatroskanych przyjaciół i rodziny. Brzmi absurdalnie, prawda?
Najlepszy czas na ślub
To dwie, nieco skrajne optyki. Sama nikogo nie zachęcałabym do pośpiechu w związku ze ślubem. Ani też nie sugerowałabym, że jakaś para powinna się wstrzymać z tak ważnym krokiem.
Sądzę, że jest to po prostu niepotrzebne wywieranie presji. Warto wierzyć, że para, która właśnie się zaręczyła, podjęła najlepszą dla siebie decyzję. Także zamiast podważać słuszność chwili, w której została ona powzięta, lepiej młodych wspierać. Dobrym słowem, obecnością i radą – jeśli o nią poproszą.
Czy w ogóle istnieje odpowiedni moment na ślub? Tak, jeśli dwoje kochających się osób podejmie wspólnie taką decyzję, w miłości i wolności. Wtedy nie jest to zaskakująco szybki lub najwyższy czas, ale jest to czas najlepszy.
Czytaj także:
Przyznaję, małżeństwo nie jest dla mnie
Czytaj także:
Narzeczeństwo to piękny czas w życiu. Ale w sumie dlaczego?