Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwszy dzień białego tygodnia w średniej wielkości parafii gdzieś w Polsce. Ksiądz od ołtarza idzie do dzieci z Najświętszym Sakramentem, organista zaczyna grać. Po 5 sekundach obaj się zatrzymują. Na środku kościoła dzieci w białych strojach śmieją się i krzyczą – najwyraźniej zapomniały, że właśnie mają po raz drugi w życiu przyjąć Komunię Świętą.
Komunia - jak było dawniej?
Dawniej takie wydarzenia jak Pierwsza Komunia zwyczajnie nie mogły wymknąć się spod kontroli. Brak żelaznej dyscypliny w szkole czy w kościele kończył się dotkliwą karą. Strach przed wytarganiem za uszy, odstawieniem do kąta lub publicznym wyśmianiem był bardzo skuteczny. Wystarczyło pokazać rózgę, a dzieci chodziły jak w zegarku.
Dobrze, że szkolni i kościelni wychowawcy dziś już nie mają rózg. Niestety, zamiast poszukać tego, co motywowałoby dzieci od wewnątrz, nadal grożą im palcem i machają rękami. To już niestety nie działa, bo ręka bez rózgi motywuje znacznie słabiej. Dzieci nie liczą się zbytnio z dorosłymi, bo widzą, jak puste są ich groźby.
Co jest w centrum uroczystości?
Chyba nawet najdroższe podarunki nie sprawią, że w dniu ślubu nowożeńcy zapomną, kto naprawdę jest dla nich tego dnia najdroższy. Chyba nie ma tak pięknych sukni i samochodów, które mogłyby stać się centrum uroczystości w miejsce ukochanej osoby. Niestety, inaczej jest z Pierwszą Komunią.
"Ty już jesteś tak duży, że możesz iść do Komunii. Dla ciebie przygotowywana jest wyjątkowa uroczystość. Tobie rodzina podaruje drogie prezenty". Takimi zdaniami całkiem nieświadomie dorośli przekonują dzieci, że w dniu Pierwszej Komunii to one są w centrum, a przecież tak nie jest. Najświętszy Sakrament jest w centrum! Centrum, do którego dzieci zostają zaproszone. Dlaczego przeszkadzamy im to zrozumieć?
Przeszkadzacze
Pamiętasz, gdy po raz pierwszy poproszono cię, żeby coś publicznie przeczytać lub powiedzieć? Może na zakończeniu roku szkolnego, może w kościele albo już na studiach? W takich chwilach nie słyszy się tego, co mówią inni, nie uczestniczy się w całej uroczystości. W takich chwilach myśli się ciągle o swoich 5 minutach i powtarza się w głowie treść wystąpienia.
Prezenty, podziękowania (wielokrotne i rymowane podziękowania), próby, zdjęcia, egzaminy, a nawet mszalne czytania i psalmy, które wykonują dzieci. Te wszystkie rzeczy mogą być piękne, ale po prostu przeszkadzają. Sprawiają, że dzieci skupiają się na nich, a nie na Pierwszej Komunii. Czy nie można upraszczając formę (ważna głównie dla dorosłych), pomóc dzieciom świadomie skupić się na najważniejszym?
Komunia - wybór dziecka
Chcielibyśmy, żeby dzieci świadomie przystępowały do Komunii Świętej. Wydłużanie przygotowań, przesuwanie wieku dzieci, dodawanie koniecznych do zaliczenia nabożeństw, dokładanie prób, komplikowanie egzaminów – nic z tych rzeczy nie zadziała.
To zawsze będzie zewnętrzna i mniej lub bardziej narzucona decyzja dorosłych. Kluczem jest wyrażenie wewnętrznego pragnienia samych dzieci. To one powinny pewnego dnia powiedzieć: "Mamo, tato, chcę móc przyjmować Komunię".
Dojrzałość
Nie wiek czy numer klasy w szkole, ale właśnie takie zdanie wg mnie powinno być początkiem przygotowań do Pierwszej Komunii. Nie ma lepszego sposobu na to, żeby ktoś coś robił świadomie, niż pozwolić mu dojrzeć do decyzji, że sam chce zacząć to robić.
Gdyby tak było, czy nie inaczej wyglądałby pierwszy dzień Białego Tygodnia w średniej wielkości parafii gdzieś w Polsce?