Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Różaniec w metrze
Jest sobotni poranek. Kilkoro młodych ludzi o gorących sercach wychodzi z ciemnej alejki za kościołem pw. Świętych Młodzianków na nowojorskiej 37 ulicy. Niosą figurę Matki Bożej i torby wypełnione różańcami, kartkami z modlitwami i innymi dewocjonaliami.
Kiedy wychodzą na ulicę, zewsząd dobiega ich charakterystyczny dla metropolii dźwięk – poszum, którego dokładnego źródła nie sposób dokładnie ustalić. Młodzież jednak nie wsłuchuje się w dochodzące zewsząd odgłosy. Zaprząta ich co innego: umawiają się, co kto będzie niósł i gdzie konkretnie pójdzie. Śmiejąc się i dowcipkując, grupa podąża w ustalonym wcześniej kierunku.
Ta grupa młodych Amerykanów to członkowie Legionu Maryi, który dziś właśnie organizuje dzień misyjny. Będą się modlić na różańcu i okazywać życzliwość podróżnym, zdążającym w różne strony Manhattanu z nowojorskiej stacji metra Times Square na 42 ulicy.
Pokój płynący z modlitwy
Kiedy już docierają na miejsce, na peronie, na który przyjeżdżają pociągi linii 1, 2 i 3, umieszczają plastikowy stolik z figurą Matki Bożej. Ustawiają go na tle wściekle różowego plakatu reklamującego broadwayowski spektakl pt. Wredne dziewczyny.
„W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego…” – Chris Saavedra znakiem krzyża rozpoczyna grupowe odmawianie 20 tajemnic różańcowych o pomyślność i zdrowie wszystkich podróżujących.
Briggs, który do Legionu Maryi dołączył niedawno, a także Gaetano, na którego wszyscy mówią „Tony”, a który jest w grupie od dłuższego czasu, odrywają się od pozostałych i rozdają różańce i cudowne medaliki tym, którzy zechcą je przyjąć.
Coraz więcej ludzi podchodzi do mężczyzn i odchodzi z różańcami z uśmiechem na twarzach.
Do modlących się podchodzą próbujący znaleźć wyjście z labiryntu stacji metra turyści oraz zaciekawieni mieszkańcy Nowego Jorku; niektórzy po prostu zwalniają kroku i przyglądają się figurze Maryi. Dwaj policjanci z szacunkiem uchylają czapki i oddalają się, kontynuując swą służbę zapewniania bezpieczeństwa mieszkańcom metropolii i ją odwiedzających.
To niepowtarzalna scena – w chaosie wielkiego miasta przechodniom udziela się płynący z modlitwy pokój i ciepło. I to wszystko pomimo hałasu wagonów metra, pędzących po niekończących się szynach, po mieście, które nigdy nie zasypia. Taki jest właśnie Nowy Jork – miasto pełne kontrastów.