11-letnia Miłka Raulin wdrapuje się na Śnieżkę. Po kilku godzinach ze zmęczenia plączą jej się nogi. Jest zła i zawiedziona wycieczką. Gdy na szczycie zaczyna narzekać, ktoś mówi jej: „Odwróć się!”. Spogląda na krajobraz i… przepada. Już wie, że w górach warto się męczyć.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mała Miłka farbuje włosy na zielono, rozkręca zegarki, wybija szyby i leje się z chłopakami. Już w dzieciństwie – bo w jej domu się nie przelewa – uczy się, że jeśli chce coś zdobyć, sama musi o to zawalczyć. I wierzyć, że się uda – w przeciwnym razie nie powinna się do niczego zabierać.
Rodzice – operowa śpiewaczka i trębacz – marzą skrycie, żeby córka poszła w ich ślady i została muzykiem. Ale Miłka zapisuje się do technikum elektronicznego, a potem na politechnikę, na trakcję elektryczną.
Jej życie zmienia się, gdy podczas studiów wygrywa bilet do Peru. “Wychodziłam z uczelni i zobaczyłam mężczyznę rozdającego ulotki z informacją o konkursie. Minęłam go, ale coś kazało mi zawrócić. Spytałam, ile może dać mi tych ulotek. Regulamin nie miał żadnych ograniczeń w kwestii ilości zgłoszeń, więc wzięłam wszystkie” – wspomina w rozmowie z profilaktywny.pl. Przez dwie noce wypełnia więc wszystkie rubryki, a potem wrzuca je do urny.
Czytaj także:
Ma 69 lat, stracił obie nogi i właśnie… zdobył Mount Everest!
“Wyniki ogłaszano podczas koncertu Closterkeller. Na scenę wywołali kilkanaście osób, w tym mnie i mojego byłego chłopaka, który wrzucił tylko jedno zgłoszenie. Kazali nam dobrać się w pary, ale nie powiedzieli po co. Pierwsza osoba z pary miała zrobić węzeł, którego nie da się rozwiązać. Nie miałam szans z Adamem, więc to on odpowiadał za tę część zadania. Niestety, potem się okazało, że moim zadaniem jest węzeł rozplątać. Nie udało mi się. Odpadłam” – dodaje.
Kiedy schodzi ze sceny, łapie ją za rękę dziewczyna. Mówi, że przyszła tylko na koncert i chętnie odstąpi jej swoje miejsce.
Od tamtej pory Miłka rozkochuje się w podróżach. Dodatkowo zgłębia tajniki szybownictwa, motocrossu i… macierzyństwa.
Miłka Raulin i Korona Ziemi
W 2008 roku wchodzi na Mount Blanc, trzy lata później na Kilimandżaro. Wtedy stwierdza, że spróbuje zdobyć pozostałe 7 szczytów należących do Korony Ziemi i rozpoczyna projekt “Siła Marzeń”.
Nie ma milionów na koncie ani profesjonalnego doświadczenia. Ma za to etat, 26 dni urlopu i kilkuletniego Jeremiego do wychowania. „W moim przypadku wyprawy w góry to raczej odskocznia i miłość, nie styl życia. Mam dziecko i pracę na etacie jako inżynier kolejarz, a z górami romansuję” – podkreśla w rozmowie z ohme.pl.
Czytaj także:
Ma 7 lat i zdobyła Kilimandżaro. “Chciałam być bliżej taty”
Mimo trudności na przestrzeni 6 lat wspina się na Elbrus, Aconcaguę, Piramidę Cartensza, McKinley Denali, masyw Vinsona i Górę Kościuszki. Górę gór, czyli Mount Everest, zostawia sobie na koniec. Specjalnie na 2018 rok, by uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości i 40-lecie zdobycia szczytu przez Wandę Rutkiewicz.
Największym wyzwaniem dla ważącej 50 kg Miłki okazuje się Denali:
Niosłam 24-kilogramowy plecak i ciągnęłam sanie o masie 30-kilogramów. To zdecydowanie mnie osłabiło. W przedostatnim obozie (4330 m n.p.m.) od dźwigania, wysiadły mi mięśnie szyi (najprawdopodobniej ucisk nerwu oraz przeciążenie), a głowa po prostu zwisała jak nienapompowany balonik. Żeby widzieć cokolwiek, co działo się dookoła mnie bądź porozmawiać z drugim człowiekiem, musiałam kijkiem trekkingowym podnosić sobie głowę. Lekki obrzęk płuc, który miałam tuż przed szczytem, był również efektem nadmiernego obciążenia. (Polki.pl)
Przygoda jak z kart książki spotyka ją też w drodze na Piramidę Carstensza:
Żeby dotrzeć do bazy, trzeba się przedzierać siedem dni przez dżunglę. Dopiero w końcowym etapie następuje wspinaczka. (…) Ludzie nauczyli się tam tego, że jesteś turystą, który ma pieniądze. Więc jak przechodzisz przez ich tereny, mogą nagle zagrodzić ci drogę. Mówisz: „Chcę iść dalej!”, a oni: „Nie, bo to nasz teren. Nie pozwalam ci!”. Dlatego ten akurat szczyt warto zdobywać z przewodnikiem. To są totalnie dzikie plemiona. W 2008 roku udokumentowano tam ostatni przypadek kanibalizmu. Ostatni odnotowany. Misjonarz przyjechał, by pracować z jednym z klanów, później chciał pomóc innemu klanowi i tamci go zeżarli. Oni wierzą, że jak kogoś zjedzą, to przechodzi na nich moc tej osoby.
Projekt “Siła Marzeń” powoli dobiega końca. Miłka stanęła na szczycie Mount Everestu 22 maja 2018 r. Tym samym stała się najmłodszą Polką, która zdobyła Koronę Ziemi (ma 34 lata). Jedno jest pewne – jej kolejne marzenia – na pewno nie mniej szalone – czekają już w kolejce do spełnienia.
Źródła: bogumilaraulin.blogspot.com, Onet Rano, ohme.pl, Przegląd Sportowy, profilaktywni.pl
Czytaj także:
Szukała ich cała Polska. Młodzież, która pomogła niepełnosprawnemu, odnaleziona!
Czytaj także:
Baby w górach, czyli o ratowniczkach TOPR