Po zliczeniu głosów ze wszystkich 40 okręgów wyborczych wiadomo już, że 66,4% Irlandczyków opowiedziało się za zniesieniem tzw. Ósmej Poprawki, a 33,6% było temu przeciwnych. Frekwencja wyniosła 64,13%.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wyniki nieznacznie różnią się od tych, które wyliczono na podstawie sondaży exit polls wykonanych jeszcze w piątek przez Ipsos/MRBI dla „The Irish Times” 68 % głosujących opowiedziało się za zniesieniem tzw. Ósmej Poprawki, a 32 % było temu przeciwnych. Margines błędu wynosi +/- 1,5 %. Na ostateczne wyniki trzeba było jednak poczekać do sobotniego wieczoru.
W piątek 25 maja Irlandczycy biorący udział w referendum na karcie do głosowania zobaczyli pytanie: „Czy zgadzasz się na wprowadzenie 36. poprawki do konstytucji?”. Mogli udzielić odpowiedzi „tak” lub„nie”.
Lokale wyborcze były otwarte między godziną 7.00 a 22.00 (8.00 a 23.00 czasu polskiego). Prawo do głosowania miało 3,2 milionów osób. Zieloną Wyspę zamieszkuje także wielu Polaków, którzy są najbardziej liczą mniejszością narodową w kraju – ponad 112 tysięcy osób.
Polacy nie mieli jednak prawa do głosowania – wyjątkiem byli ci, którzy mają podwójne obywatelstwo – blisko 10 tysięcy osób. W głosowaniu nie obowiązuje próg frekwencyjny.
Ósma Poprawka
Owa 36. poprawka wiąże się z usunięciem tzw. Ósmej Poprawki (Eight Amendment), która mówi, że „państwo uznaje prawo do życia nienarodzonych, z należytym uwzględnieniem równego prawda do życia matki”.
Irlandczycy w referendum zdecydują, czy zostanie ona zniesiona i zastąpiona sformułowaniem: „Przepisy mogą regulować prawo do przerwania ciąży”.
Tzw. Ósma Poprawka także została wprowadzona poprzez referendum z września 1983 roku – większością głosów – 67 proc.
Od 1 stycznia 2014 irlandzkie prawo zezwala na dokonanie aborcji w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki. Potrzebna jest do tego zgoda lekarzy różnych specjalizacji (określa to szczegółowo ustawa).
O każdej decyzji dotyczącej przerwania ciąży musi być poinformowany irlandzki minister zdrowia. Może się to odbyć w jednym z 25 wyznaczonych szpitali. Za nielegalne zabiegi grozi grzywna lub kara więzienia do lat 14.
Arcybiskup Dublina ostrzega
Usunięcie z konstytucji prawa do ochrony życia nienarodzonych to nie tylko pozwolenie na ograniczony dostęp do aborcji pod pewnymi warunkami, lecz rezygnacja z kultury życia, radykalna zmiana w życiu naszego kraju – ostrzegał arcybiskup Dublina Diarmuid Martin przed referendum.
Rozmawiając o piątkowym referendum z Radiem Watykańskim podkreślił on, że ochrona życia jednoczy w Irlandii ludzi ponad wyznaniami i światopoglądami.
Myślę, że ta sprawa zjednoczyła wiernych różnych tradycji chrześcijańskich w poczuciu, że każde ludzkie życie jest święte – powiedział prymas Irlandii. – Ale ciekawe jest również to, że ta konkretna kwestia nie ma charakteru czysto katolickiego czy chrześcijańskiego. Prawda, że każde ludzie życie jest ważne, a niewinne ludzkie życie zawsze powinno być chronione jest podzielana przez ludzi wszystkich religii, a także przez niewierzących. To wynika z naszej ludzkiej natury. Widzimy zatem, że ukształtowała się bardzo szeroka koalicja w obronie życia, łącząca ludzi, którzy są zaniepokojeni piątkowym referendum.
Stronnicze media?
O. Marc Whelan, przełożony irlandzkiej prowincji zgromadzenia duchaczy, wskazuje że przemysł medialny w sposób jednoznaczny opowiedział się za usunięciem konstytucyjnej ochrony życia nienarodzonych.
Podkreśla on, że biskupi zostawili tym razem miejsce świeckim. Każdy z nich napisał w tej sprawie list pasterski, lecz występował na forum Kościoła, a nie publicznie. W mediach udzielali się działacze pro life, w tym wielu lekarzy. Nie było to jednak łatwe, ponieważ przemysł medialny nie był bezstronny. Mówi o. Whelan.
Powszechnie odnosi się wrażenie, że media opowiedziały się po jednej stronie debaty, czyli za usunięciem konstytucyjnej poprawki – powiedział Radiu Watykańskiemu o. Whelan.
Ci, którzy opowiadają się za zachowaniem ochrony życia w konstytucji, znaleźli się w trudnym położeniu. W związku z tym obrońcy życia starali się dotrzeć do obywateli za pośrednictwem sieci społecznościowych. Zareagował na to Facebook i Google. Tym niemniej w debatach telewizyjnych działacze pro life odnieśli zwycięstwo. Zwolennicy aborcji mieli problemy z wyjaśnieniem swych racji w niektórych przypadkach. Ponadto blokada ze strony Googla wzbudziła jednak pewne obawy. Widzimy, że doszło do ingerencji w irlandzką kampanię. I ludzie pytają się: dlaczego?
Czytaj także:
Revol żegna się z Tomkiem Mackiewiczem. „Aż do tej pory nie byłam w stanie napisać tego listu…”
Czytaj także:
Okno Życia w prywatnym domu? Owszem, kolejne takie powstało w Lubawie
Czytaj także:
Jeremy Irons: Kościół ma rację, że uznaje aborcję jako grzech
Źródło: KAI, PAP, Irish Times