Nie mam wątpliwości, że większość żon zasługuje na noszenie ich na rękach. Zwykle do pełnego etatu w pracy dokładamy pełny etat… pracy w domu. Ale na początek wystarczy zwykłe „dziękuję”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Właśnie ugotowałaś obiad z dwóch dań. Wcześniej upiekłaś ciasto. A dom lśni czystością. Poczucie dobrze wykonanej pracy jest miłe, ale jeszcze milej byłoby usłyszeć słowo „dziękuję”, prawda? To całkiem proste. Ale czując się niedocenioną, szybko możesz stracić zapał do pracy. Coraz częściej słyszę o podobnych sytuacjach: kobieta “zarobiona po pachy” i mężczyzna nie zauważający jej pracy.
Co zrobić, kiedy nasza praca w domu bywa niedoceniana przez ukochaną osobę?
Trzy kluczowe słowa i jedno najważniejsze
Pamiętacie Światowe Dni Młodzieży w Krakowie? Przypomnijmy sobie słowa Franciszka wygłoszone z okna przy Franciszkańskiej 3. Papież podał młodym receptę na udane małżeństwo. Ojciec Święty mówił o trzech słowach. Słowach doskonale nam znanych. Gorzej ma się sytuacja z ich używaniem.
(…) trzy słowa, które mogą pomóc przeżyć życie małżeńskie, w którym występują trudności, to: proszę, dziękuję i przepraszam.
Zastanówmy się chwilę nad słowem „dziękuję”. Mam wrażenie, że używanie go przychodzi nam dość łatwo. Prędzej przejdzie nam przez gardło niż „przepraszam”. Może dlatego tak łatwo jest nam o nim zapomnieć? Umniejszyć jego znaczenie?
Może po latach małżeństwa mąż myśli, że „to oczywiste, że jestem jej wdzięczny”? Tymczasem w sercu żony słychać pełne żalu: „Ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę po koszmarnym dniu, to stanie przy garach!”. Brzmi znajomo? Zastanawiałaś się, skąd bierze się takie podejście?
Czytaj także:
Lajki, woda po goleniu, kapcie. Oto 10 wynalazków zakonników, które ułatwiają nam życie
Papieska recepta
Najprawdopodobniej czujesz się niedoceniona. Znacznie prościej byłoby robić to wszystko, gdybyś po wyczerpującym dniu usłyszała choć jeden raz słowo „dziękuję”. Mamy zatem diagnozę. Czas na receptę. Wyślij męża do papieskiej apteki.
Franciszek dał nam prostą, lecz doskonałą receptę. Trzy proste słowa, a jak wiele mogą zmienić. Choćby to skromne „dziękuję”. Powiedz swemu ukochanemu: „Masz tu receptę od papieża! Dziękuj! Za wszystko. A zwłaszcza za mnie i moją czasami nieidealną kuchnię”.
Szczęśliwa żona, której mąż rozumie potrzebę okazywania wdzięczności. Docenienie naszych wysiłków potrafi dodać skrzydeł! Wdzięczność pomaga utrzymać małżeńską relację w dobrej formie.
Mrożonki – nasza tajna broń
Jeśli Twój mąż należy do opornych, zawsze możesz sięgnąć po ostrzejsze środki. Kiedy zaczniesz serwować mu mrożonki, być może doceni Twoje wcześniejsze wysiłki. Krótka piłka: doceniamy i chwalimy albo jemy mrożoną pizzę na obiad. Codziennie. To dość brutalna, ale skuteczna metoda autorstwa księdza Mirosława Malińskiego. Jak mówił:
Działalność kulinarna kobiety jest działalnością stricte artystyczną. I tak należy do tego podejść. Jak do dzieła sztuki. Zawsze podziwiać, szanować, podziękować.
Czy Twój mąż traktuje Twoje starania w kuchni niczym dzieła Kossaka czy Matejki? Uważasz, że kiepski z niego znawca sztuki? Wiecznie coś mu nie smakuje? Posłuchajmy księdza Malińskiego, który ostrzega niewdzięcznych mężów:
Jeśli okaże się, że jesteś profanem, będziesz dostawał jedzenie jak profan. Skończy się na mrożonkach i to najbardziej podłych marek.
Swoją drogą myślę, że problem jest na tyle powszechny, że gdyby wprowadzić na sklepowe półki serię produktów „Mrożonki od żonki”, byłaby prawdziwym hitem. Wiesz, coś w stylu „Spiżarni babuni”, ale skierowaną do żon mężów niewyrażających wdzięczności.
Kariera żony i kariera męża
Trochę sobie żartujemy, ale problem istnieje naprawdę i jest poważny. Brak wdzięczności potrafi być bolesny i skutecznie podciąć skrzydła. Jeśli zmagasz się z tym problemem, postaraj się wytłumaczyć mężowi, dlaczego to takie ważne. Dla wielu osób niekwestionowanym znawcą relacji damsko-męskich jest doktor Jacek Pulikowski, który do panów skierował te proste i mocne słowa:
Nasze żony dużą część dnia poświęcają krzątaninie, często określanej przez nas słowem „drobiazgi”. Do rzadkości należą zaś mężowie, którzy noszą na rękach – dosłownie i w przenośni – swe małżonki za ten trud wkładany w codzienną „obsługę” najbliższych. A już zupełnym wyjątkiem jest mąż, który uważa, że wkład kobiety w domową codzienność jest nie mniej ważny dla rozwoju rodziny niż jego kariera zawodowa i zarabiane przez niego pieniądze.
Nie mam wątpliwości, że większość żon naprawdę zasługuje na noszenie ich na rękach, bo zwykle do pełnego etatu w pracy dokładamy pełny etat w domu. Ale – drodzy panowie – spokojnie. Na początek wystarczy zwykłe „dziękuję”.
PS To działa w dwie strony. Dajmy dobry przykład i chwalmy mężów za ich pracę!
Czytaj także:
Jak sprawić, by dbanie o dom nie stało się ważniejsze od dbania o małżeństwo?