Z naszych obserwacji wynika, że ilekroć skupiamy się na naszych dzieciach w 100 procentach przez jakiś czas – bez zerkania na telefon czy inne rozpraszacze – są w stanie później dłużej bawić się same, nie mając potrzeby ciągłego zwracania na siebie uwagi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
My – rodzice – często podejmujemy szereg działań dla tak zwanego „dobra” naszych dzieci. Są to rzeczy, które owszem są potrzebne, ale z punktu widzenia naszych pociech nie dają im poczucia bycia kochanym.
Dziecko nie do końca rozumie, że pranie, sprzątanie, gotowanie, spędzanie godzin przed smartfonem w poszukiwaniu super rozwojowych zabawek czy produktów eko jest wykonywane z miłości. Przelotnie rzucone “Kocham Cię” też niewiele mówi małemu człowiekowi, kiedy nie idzie w parze z okazywaniem miłości na inne sposoby niż zapewnianie mu czystego i pachnącego domu czy też zdrowych posiłków. Każdy dzień jest doskonałą okazją do tego, żeby pokazać dziecku, że je kochamy. Mamy do tego całą paletę sposobów, kierując się ich indywidualnymi potrzebami. Oto (tylko!) niektóre z nich:
Czas to miłość
Wielokrotnie jest tak, że nie jesteśmy zachwyceni robieniem niektórych rzeczy, które naszym dzieciom sprawiają radość – bo albo jest to nudne, albo czasochłonne, innym razem zaś powtarzane stukrotnie. Czytanie tej samej książeczki codziennie, bądź kilkanaście razy dziennie (rodzice wiedzą, o co chodzi) zapewne nie należy do najambitniejszych zadań w życiu dorosłego człowieka.
Odkryliśmy jednak, że szczery uśmiech, który widzimy na ich twarzach, gdy mówimy im “tak” i dołączamy do nich, sprawia, że te czynności stają się radością – nie przykrym obowiązkiem. Dla naszych dzieci to sygnał, że je kochamy, że są dla nas kimś wyjątkowym i ważnym. Istnieją teorie, że nie wolno za dużo „dawać” z siebie dzieciom, bo się przyzwyczają, będą niesamodzielne, zależne od rodziców iib. (czyt. „i inne bzdury”).
Z naszych obserwacji wynika, że ilekroć skupiamy się na naszych dzieciach w 100 procentach przez jakiś czas – bez zerkania na telefon czy inne rozpraszacze – są w stanie później dłużej bawić się same, nie mając potrzeby ciągłego zwracania na siebie uwagi, żeby rodzic się nimi w końcu zainteresował.
Niestety, mamy też to drugie doświadczenie – szczególnie ze starszą córeczką – kiedy jesteśmy w pędzie swoich spraw, nie poświęcając jej czasu indywidualnie – jest bardziej rozdrażniona, zirytowana, szybciej wybucha płaczem, kiedy napotyka przeszkody – najzwyczajniej w świecie wszystko krzyczy w niej: Mamo, tato kochaj mnie, tzn. poświęć mi swój czas.
Czytaj także:
Jak rozbroić histerię dziecka za pomocą jednego pytania?
Celebrowanie „codzienności” przy stole
Wszystkie ważne wydarzenia i uroczystości celebruje się przy stole, zasiadając wspólnie do uczty. Toczą się wtedy ożywione dyskusje, wszyscy są razem, nikt się nie spieszy, jest wrzawa, śmiech. Zatem smacznie i zdrowo. Warto zadbać o wspólne posiłki przy stole nie tylko w niedzielę, ale także w tygodniu. To zdecydowanie zacieśnia więzy rodzinne.
My mamy dwójkę małych dzieci – córeczka niedawno skończyła 2 latka, a synek 10 miesięcy. Odkąd najmłodszy zasiadł już w krzesełku do karmienia, wszyscy razem możemy cieszyć się tym czasem. Z oczywistych względów, tj. praca, nie zawsze możemy wszystkie posiłki jadać razem, ale staramy się chociaż śniadanie.
Synek na razie większe zainteresowanie wykazuje nowymi daniami, które są mu serwowane, niż rodzinnym biesiadowaniem, ale faktem jest, że chętniej i więcej zjada podczas wspólnych posiłków niż w pojedynkę.
Za to nasza córeczka nie ukrywa radości wynikającej z faktu wspólnego zasiadania do stołu. Ponieważ już od jakiegoś czasu je sama, zawsze chętnie dzieli się tymi umiejętnościami. Rozmawiamy, próbujemy nowych rzeczy, śmiejemy się… jesteśmy wtedy blisko. Nieważne, czy na naszym stole są produkty eko, biedronkowe czy z osiedlowego sklepiku – ważne, kto przy nim zasiada. Dbajmy o to, żeby nikogo nie zabrakło, przynajmniej raz dziennie – przy stole. To jest czas, który bardzo sobie cenimy i na niego czekamy, nasze dzieci szczególnie.
Słuchanie
Słuchanie dzieci pokazuje im, że kochamy je wystarczająco, aby docenić to, co mają nam do powiedzenia. Prosty (a zarazem trudny) akt słuchania nie tylko pokazuje im, że cenimy to, co mówią, ale daje nam także możliwość usłyszenia tego, co leży im na „duszy” oraz lepszego ich poznania.
Nie lekceważmy nawet z naszego punktu widzenia błahych rzeczy – dla naszego dziecka stłuczone kolano, rozlana woda czy zgubiona stara zabawka to może być w tym momencie wielka tragedia. Ono potrzebuje naszego wsparcia, wysłuchania i przytulenia. Kiedy „zaopiekujemy” się jego emocjami, nie tylko szybciej się uspokoi, ale też zyskamy jego zaufanie.
Okaż bliskość
Noworodek, przedszkolak, nastolatek czy dorosły – każdy lubi czuć bliskość kochanej osoby. Przytulajmy więc dzieci, niezależnie w jakim są wieku! Kiedyś mówiono, żeby za dużo nie nosić, nie przytulać, bo rozpieszczamy – dziś na szczęście są kontrteorie, które temu zaprzeczają.
Przytulanie bowiem nie tylko nie rozpieszcza, ale pomaga zachować równowagę emocjonalną i dają poczucie bezpieczeństwa. Podobnie jak w przypadku uśmiechania się, okazało się, że przytulanie zmniejsza stres, poprawia zdrowie (szczególnie obniżając ciśnienie krwi), a także poprawia sen. Oprócz tych wspaniałych korzyści zdrowotnych udowodniono, że przytulanie pomaga ludziom poprawiać aspekt duchowy, fizyczny i emocjonalny. To kolejny wspaniały sposób, aby pokazać swoim dzieciom, że je kochamy.
Istnieje naprawdę ogromna ilość sposobów, aby pokazać swoim dzieciom, jak bardzo je kochamy. Dobrze jest co jakiś przyjrzeć się temu albo zapytać starszych – czy czują się kochane. Prawda może czasem być bolesna, ale to pozwoli nam zreflektować się i na nowo budować tę wyjątkową więź rodzic-dziecko.
Czytaj także:
Synu, spadaj na drzewo! Czyli dlaczego warto zabrać dziecko do lasu
Czytaj także:
10 biblijnych imion dla chłopca. Prosto ze Starego i Nowego Testamentu