separateurCreated with Sketch.

5 lekcji, które wyniosłam z 8-miesięcznej samotnej podróży

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Beata Tarasiuk - 16.07.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Moja 8-miesięczna samotna podróż, chociaż pewnie zabrzmi to trywialnie, nauczyła mnie więcej niż studia czy praca na pełen etat.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Na pokład samolotu do Bangkoku wsiadałam sama. Z plecakiem, przewodnikiem w ręku i garścią marzeń do spełnienia. Bez planu, bez żadnych oczekiwań. Jedyne, co rozlewało się w moim wnętrzu, to słodka satysfakcja, bo właśnie spełniałam moje ogromne marzenie.

Kiedyś podróże kojarzyły mi się głównie z wakacjami, odpoczynkiem na plaży i zwiedzaniem stolic państw. Dzisiaj patrzę na nie z zupełnie innej perspektywy. Podróże stały się poniekąd moją życiową filozofią. Odhaczanie największych atrakcji, spanie w ekskluzywnych hotelach czy bicie rekordu w odwiedzeniu jak największej liczby państw zeszło na dalszy plan. Teraz liczy się droga, człowiek i jego historia. Chyba nie znalazłam bardziej fascynującego sposobu na poznanie świata, ludzi i samego siebie niż podróż. To najcenniejsza szkoła życia, która otwiera przed nami niezapisane karty i zachęca, aby napisać na nich niezapomniane historie.

Moja 8-miesięczna samotna podróż, chociaż pewnie zabrzmi to trywialnie, nauczyła mnie więcej niż studia czy praca na pełen etat. Oto 5 najważniejszych lekcji, które z niej wyniosłam.


BLABLACAR
Czytaj także:
Stwierdzili, że BlaBlaCar to świetna okazja do ewangelizacji!

 

Pokora i wdzięczność

„Podróż czyni człowieka skromnym. Zaczynasz dostrzegać, jak małe miejsce zajmujesz na świecie”, napisał kiedyś Gustave Flaubert. Podróż nauczyła mnie przede wszystkim pokory wobec własnych przekonań i potęgi przyrody. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że jestem tak bezsilna w obliczu skomplikowanej natury i tego, co może się wydarzyć. Z jednej strony było to uczucie balansujące na pograniczu przerażenia i bezradności, z drugiej strony, ta niepewność wpłynęła na budowanie mojego poczucia wdzięczności. Wdzięczności za to, że przeżyłam wiele kryzysowych momentów i wyszłam z nich bez szwanku, ale również wdzięczności za to, co posiadam. Dopiero kiedy zobaczyłam, jak żyją mieszkańcy w innych częściach świata, doceniłam fakt, że mam własny pokój, wodę w kranie, jedzenie, dostęp do transportu czy edukacji. Podróże uświadamiają nam, jak wiele mamy, mimo iż na co dzień tego nie dostrzegamy.

 

Dystans

Po 8 miesiącach podróży wróciłam zdystansowana. Zarówno do samej siebie, moich znajomych, innych kultur i problemów, które na drugim końcu świata przestały mieć tak ogromne znaczenie. Kiedyś bardzo przejmowałam się opinią innych ludzi. Zastanawiałam się, jak zostanie odebrane moje zachowanie, wypowiedź, jakaś zmiana w wyglądzie, nowy tekst na blogu czy nawet to, w co jestem ubrana. Podróże pokazały mi, że jest to zupełnie nieistotne. Pomogły mi też przewartościować problemy i spojrzeć na nie z innej perspektywy. To w wyniku podróży poznałam inne modele życia, szczęścia oraz zaczęłam dostrzegać obraz smutku i biedy.


CHŁOPIEC W SAMOLOCIE
Czytaj także:
Samolotem z dzieckiem. Podpowiedzi dla zestresowanych rodziców

 

Minimalizm

Wydawało mi się, że o minimalizmie wiem już wszystko. Na wiele miesięcy przed wyjazdem przeczytałam mnóstwo książek i artykułów na ten temat. Jednak dopiero kilkumiesięczna podróż nauczyła mnie jak zastosować tę wiedzę w praktyce. Wyjeżdżając do Azji musiałam zmieścić całe moje życie w 20 kilogramach. Już pierwsze tygodnie i kontuzja pleców, której nabawiłam się w Tajlandii, zmusiła mnie do zostawienia części bagażu. Z czasem każdy kolejny zakup w postaci koszulki, sukienki, kosmetyku czy chociażby pamiątkowego magnesu był jeszcze bardziej świadomy i przemyślany.

Kiedy miesiąc temu przeprowadzałam się do Australii, zmieściłam całą moja garderobę w jednej walizce. I doszłam do wniosku, że posiadanie zbyt wielu rzeczy tylko mnie przytłacza. Złota zasada „mniej znaczy więcej” w tym przypadku sprawdza się doskonale.

 

Ludzie są dobrzy

Często mówi się, że samotne podróżowanie jest bardzo niebezpieczne. Że czyha na nas wiele zagrożeń i trzeba uważać na każdym kroku. Poniekąd jest to prawdą, ale sporo zależy od tego, po jakim regionie podróżujemy. Ja osobiście w Azji czułam się bezpiecznie. Co prawda miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji, ale była ich zdecydowana mniejszość.

W podróży spotkałam setki życzliwych ludzi. Zarówno podróżników, jak i lokalnych mieszkańców, którzy niejednokrotnie pomogli mi w znalezieniu drogi, naprawieniu skutera, podwiezieniu w określone miejsce czy zupełnie bezinteresownie zaprosili na obiad i zapewnili nocleg. Takie sytuacje sprawiają, że z niecierpliwością czekam na kolejne podróże, aby doświadczać dobra i móc się nim dzielić z innymi.

 

Samotność nie taka zła, jak ją malują

Odkąd pamiętam, podróżowałam z rodziną, znajomymi lub chłopakiem. Podróż po Azji była moją pierwszą samotną wyprawą. Obawiałam się, że będę czuła się osamotniona i nieszczęśliwa. Tymczasem okazało się, że było to piękne doświadczenie. Dzięki temu, że podróżowałam w pojedynkę, poznałam wielu inspirujących ludzi i stałam się bardziej otwarta na nowe znajomości.

Samotnie spędzona noc na plaży na Palawanie, trekkingi po górach w Laosie czy bieganie na bosaka po polach ryżowych na Bali to jedne z najlepszych doświadczeń w moim życiu. Poza niezapomnianymi chwilami podróż z pewnością podbudowała moją pewność siebie i sprawiła, że tak zwyczajnie siebie polubiłam. Ze wszystkimi niedoskonałościami, ze zmianami nastrojów, z moją słabą orientacją w terenie, z tym, że bywam nieśmiała i niezdecydowana. Polubiłam siebie taką, jaką jestem.



Czytaj także:
Slow life, czyli jak celebrować życie

Wiele się przez te 8 miesięcy zmieniło. Udowodniłam sobie, że jeśli czegoś bardzo pragniemy, to możemy spełnić nawet najbardziej szalone pomysły. Święty Augustyn powiedział kiedyś, że świat jest książką, a ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę. Bardzo lubię to porównanie. Podróż otwiera przed nami niezliczoną liczbę miejsc, kultur i dróg do poznania wspaniałych ludzi. To doświadczenie, która nas dotyka, ubogaca. Zaczynamy inaczej patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość, dowiadujemy się więcej o ludziach, o sobie. Mamy wrażenie, że świat staje przed nami otworem i cichym szeptem podpowiada, że to dopiero początek.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!