Dlaczego synonimami „stara kobieta” są niemal same niewybredne określenia? Jak nie bać się jesieni życia i nie stać się ofiarą kultu młodości, kiedy nawet słownictwo obnaża brak szacunku do sędziwości płci pięknej?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wpisuję w wyszukiwarkę synonimów zwrot „stara kobieta”, który – jak mogłoby się wydawać – ma przecież neutralne konotacje. Skoro sformułowanie „młoda kobieta” określa jedynie przybliżony wiek płci i nie jest przecież zwrotem obraźliwym – w każdym razie być nie powinien, bo to w końcu nie więcej niż informacyjne określenie przedziału wiekowego – to dlaczego miałoby być inaczej w przypadku kobiety starej? Tymczasem wyświetliło mi się kilkanaście odpowiedników tego zwrotu, które bezspornie do neutralnych nie należą.
To m.in.: baba, babiszon, babon, babsko, babsztyl, jędza, rupieć, stara baba, stare pudło, starowina, starucha, tetryczka, wiedźma. Jestem osłupiona. Jedyne – w mojej opinii – neutralne sformułowanie, które znalazłam to„babuleńka”. Jestem ciekawa, czy równie grubiańskie określenia można znaleźć po hasłem „młoda kobieta”. Literuję, klikam Enter, czytam: dziewczę, dziewczyna, dziewka, dziewoja, małolatka, panna, dziewczynka, kobietka, młoda dama. Ciekawe, że tak karczemnych określeń na kobietę, która ma przed sobą jeszcze kawał życia, nie znalazłam. Sprawdzam, czy równie uwłaczające synonimy jak w przypadku sformułowania „stara kobieta” znajdę pod hasłem „stary mężczyzna”. Czytam: staruszek, starzec, dziad. W porównaniu do obfitości inwektyw określających starą kobietę trzeba przyznać, że te prezentują się dość skąpo. W nich jedynie „dziad” ma uwłaczający wydźwięk.
Czytaj także:
Baba Lena, czyli kobieta – petarda. Ma 91 lat i zwiedza świat w pojedynkę
Dlaczego tak źle myślimy o starszych ludziach?
Skąd te dysproporcje? Dlaczego synonimami „stara kobieta” są niemal same niewybredne określenia? Jak nie bać się jesieni życia i nie stać się ofiarą kultu młodości, kiedy nawet słownictwo obnaża brak szacunku do sędziwości płci pięknej? Nie, nie do sędziwych ludzi w ogóle, ale do sędziwych kobiet. Jasne, można by się sprzeczać na temat tego, czy starsi ludzie generalnie cieszą się w Polsce społecznym szacunkiem, czy może jednak nie jest on dostateczny i sądzę, że i tutaj wypadlibyśmy blado jako społeczeństwo. Mam jednak wrażenie, że kobiet szczególnie dotyczy deprecjonowanie ich wartości z powodu wieku.
Tak w ogóle: czy „stary mężczyzna” nie brzmi szlachetniej niż „stara kobieta”? Z jakichś powodów starszych mężczyzn rzadziej dotyczą kąśliwe uwagi z tytułu wieku. Nie słyszałam nigdy, żeby o mężczyznach starej daty mówiło się np. wełniane kaszkiety, a jakoś o sędziwych kobietach, w potocznym języku, często mówi się „moherowe berety”.
Miałam wątpliwości, czy w tytule tego felietonu pisać „stara kobieta”, czy może nie lepiej zabrzmi, jeśli użyję zwrotu „starsza kobieta”. Zastanowiło mnie, czy jeśli drugi wariant miałby brzmieć lepiej to w zasadzie dlaczego? Czy zwrot „starsza kobieta”, zamiast „stara kobieta” ma być próbą załagodzenia czegoś, co kojarzy się tak źle? Czy może jest to jedynie językowy wymóg, który ma tak wyraźnie nie określać wieku kobiety, bo ten przecież jest wstydliwą rzeczywistością, o którą się przecież nie pyta? Jakakolwiek z tych odpowiedzi nie byłaby prawidłowa, obnaża ona problem z uzależnianiem wartości kobiety od jej wieku.
Czytaj także:
Na nic nie jesteś za stara! Nie wmawiaj sobie tego
A może tak sędziwa kobieta i biała dama?
Mam propozycję. Stwórzmy nowe synonimy dla słowa „stara kobieta”. Takie, które będą wyrażały szacunek, podkreślały doświadczenie, mądrość i wszystko to, co charakterystyczne dla sędziwego wieku, a co jest wartością dodaną. Do głowy przychodzą mi: sędziwa kobieta, białowłosa, biała dama, matrona, srebrna pani, mędrczyni, szacowna dama. Wszystko jest lepsze od babsztyla i staruchy.
Nie tylko rzeczywistość kształtuje język, ale również język rzeczywistość, dlatego jeśli trudno jest zmienić to, co zastane, można zmienić słowa, które to nazywają. Tam, gdzie nie zauważa się wartości tego, co stare, wyeksponujmy ją. To co brzmi teraz wstydliwe, nazwijmy pięknie i dostojnie tak, aby myśl o nazwaniu nas starą kobietą nie przyprawiała nas o dreszcze, a o dumę. Niech „stara kobieta” zabrzmi równie urodziwie jak „młoda” i wszystkie przypisane tej drugiej czarowne synonimy.
No dobrze, koniec tych językowych rozważań. Tak, co by nie było, że ględzę jak stara baba.
Czytaj także:
Ile lat ma Twoja dusza?