Mówię o małżeństwach, gdzie wszystko musi być „wspólnie”, „razem”, „ze sobą”, bo jak nie to jakoś tak nie po chrześcijańsku albo egoistycznie. Słońce, które widzicie na horyzoncie życia, musi zachodzić – niezmiennie – na czerwono i w kształcie serca. Nawet jeśli teściowie przekraczają granice, ale tylko ty na to reagujesz.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jesteśmy osobne, choć nie zawsze udaje nam się to dostrzec. Czujemy się złączone z rodzicami, z rodziną, z mężem, z dziećmi, z narzeczonym, z chłopakiem, z przyjaciółmi – z ludźmi. Czujemy smutek, gdy jakaś relacja nie siedzi tak, jak powinna. Całe życie szukamy wspólnych punktów zaczepienia, bo… Gdy zostajemy same, nie czujemy się wystarczające.
Każda z nas pragnie, aby jej związek rozkwitał feerią barw. Nie tylko ten damsko-męski. Piszę o wszystkich relacjach, w które wkładamy swoje serce. Chcemy być kochane, rozumiane i przyjmowane. Gorzej, gdy najważniejszy dla nas człowiek odwraca się do nas plecami. Kiedy zamiast „cześć”, słyszymy „wypad”. Lub po prostu – postanawia pójść dalej albo zostać w tym miejscu, w którym jest teraz i po prostu żyć własnym życiem.
Gdy zapominamy, kiedy nam dobrze
Bycie dla innych zakłada, że chętnie podporządkowujemy się ich narracjom i tempom. Żeby nie było – strategia ta okazuje się chwalebną w sytuacji, gdy opiekujemy się własnym, małym dzieckiem. Rzecz zaczyna się komplikować, gdy w tych samych kategoriach rozpatrujemy relacje z innymi dorosłymi. Gdy nasze życie stanowi niezmienny punkt odbicia dla naszych rodzin. Gdy zapominamy, jak lubimy, jak wolimy, a jak nie. Albo kiedy nam dobrze. Gdy ta cała otwartość wyrywa nam dusze.
Mówię o małżeństwach, gdzie wszystko musi być „wspólnie”, „razem”, „ze sobą”, bo jak nie to jakoś tak nie po chrześcijańsku albo egoistycznie. Słońce, które widzicie na horyzoncie życia, musi zachodzić – niezmiennie – na czerwono i w kształcie serca. Nawet jeśli teściowie przekraczają granice, ale tylko ty na to reagujesz. Nawet jeśli dzieje się między wami coś, co jest dla ciebie zaprzeczeniem miłości. Nawet jeśli wasze potrzeby są inne, ale tylko on może się w wolności realizować.
Czytaj także:
Zamartwianie się – choroba, która odbiera kobietom szczęście
Ogień, który w nas płonie
Mówię o rodzinach, które uniemożliwiają kobietom pójście dalej. W których matki stosują mniej lub bardziej wyszukane szantaże po to, by zatrzymać przy sobie swoje córki. W których ojcowie przekonują je o ich bezsilności wobec mężczyzn, na rynku zawodowym, i tak w ogóle – w życiu. Mówię o córkach, dla których zdanie rodziców to świętość większa niż oblicze Jasnogórskiej Panienki.
Mówię o tych wszystkich sytuacjach, w których osobność rozumiana jest jako nietakt, złamanie zasad plemienia lub egotyzm. Cóż jednak po najcudowniejszym altruizmie, jeśli fakt niepozwalania sobie na bycie osobną sprawia, że nie ufamy, że nasze życie jest wystarczające.
W końcu i tak przekonujemy się, że nie jesteśmy aż tak niezastąpione. I że nie o to chodzi, aby spalać się dla innych jak pochodnia. Dzieci odchodzą. Mężowie doświadczają trudności, z którymi sami chcą się uporać. Praca też kiedyś się kończy. Nie żeby nie, cudownie jest być z ludźmi, ale prawda jest taka, że to wszystko może być pełne i esencjonalne tylko w chwili, gdy zadbam o relację z samą sobą. Kiedy nie zadbam o swój ogień. O to, żeby płonął.
Czytaj także:
Często to, co kobiety uważają za dowody miłości, mężczyźni czytają odwrotnie
Osobność pozwala nam o siebie zadbać
Kiedy pozwolę sobie (choćby w wyobraźni) na bycie osobną, na jedzenie tego, czego chcę, na mówienie tego, co chciałabym powiedzieć, na samotny odpoczynek (bez męża i dzieci), na podjęcie upragnionego wyzwania, na posiadanie własnego grona przyjaciół, na bycie w miejscu, które jest dla mnie życiodajne, dobre i budujące – czy czułabym całą sobą, że jestem warta tych wszystkich rzeczy?
Chyba z powodu tego ostatniego zdania napisałam dziś o osobności. Ona pozwala nam zadbać o siebie wtedy, kiedy inni nie mają na to czasu lub nie potrafią tego zrobić. Lub po prostu – właśnie po to, by być zaspokojoną.
Podczas gdy szlachetność każe nam rzucać się na pomoc tonącym statkom, osobność przypomina nam o drodze, którą pokonaliśmy i pozwala nam ją w sobie uszanować. W Słowniku Języka Polskiego czytamy, że osobny to ten, który jest „oddzielony od innych lub mający specjalne przeznaczenie”. Pozwólmy sobie na bycie osobnymi, a dowiemy się, kim jesteśmy.
Czytaj także:
Kobieto, czy wiesz, czego pragnie od Ciebie mężczyzna?