Właśnie straciliśmy kontrolę nad superbakterią antybiotykooporną Klebsiella pneumoniae – przestrzega Najwyższa Izba Kontroli. Chodzi o tzw. bakterię New Delhi, która kilka lat temu pojawiła się Polsce i niebezpiecznie się rozprzestrzenia.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
New Delhi jest nazywana superbakterią, bo nie ma na nią leku. Szybko mutuje, przez co uodparnia się na większość antybiotyków. U zakażonego bakteria może doprowadzić do zakażeń dróg moczowych, ran i układu oddechowego, stąd najczęściej wywołuje takie choroby, jak zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych oraz sepsę.
Wraz z mutacją pojawiają się kolejne szczepy, które zarażają coraz więcej osób.
Między rokiem 2015 a 2016 niemal trzykrotnie wzrosło zakażenie lekoodpronymi bakteriami Klebsiella pneumoniae – alarmuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Trzykrotnie zagrożenie bakterią wzrosło tylko w województwie mazowieckim. W całym kraju wzrost ten jest niemal czterokrotny.
Przerażające są także liczby, które ilustrują wzrost:
2015 – 470 zarażonych osób
2016 – 1780 zarażonych osób
I półrocze 2017 roku – 2404 zarażone osoby
Specjaliści alarmują, że rok 2018 może być rekordowym pod względem przypadków zarażeń – ich liczba może sięgnąć nawet 3000.
Trudno jednak monitorować dalsze przypadki zakażeń, ponieważ jest ich tak dużo, że niektóre ośrodki przestały je diagnozować.
Na terenie Warszawy liczba zakażeń wzrosła na tyle dużo, że Krajowy Ośrodek Referencyjny, który zajmuje się tego typu problemami, przestał podawać na bieżąco liczbę pacjentów – wyjaśnia w rozmowie z TVN24 dr Tomasz Ozorowski, prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej.
Nie byliśmy po prostu w stanie fizycznie tych wszystkich badań wykonać – mówi dr n. med. Dorota Żabicka w rozmowie z dziennikarzem „Faktów TVN” Markiem Nowickim.
Nie wiadomo także, ile osób zmarło w Polsce z powodu bakterii, a to dlatego, że nie ma obowiązku zgłaszania takich zakażeń.
Czytaj także:
Porcja odporności – co jeść, by nie chorować?
New Delhi. Skąd wzięło się w Polsce?
New Delhi – jak sama nazwa może sugerować – pochodzi z Indii. Podobno bakterię można przenosić poprzez dotyk dłoni.
Osoba, która jest nosicielem, może mieć tę bakterię na dłoniach i przekazać ją nawet w czasie powitania, jeśli nie będziemy dbali o higienę dłoni i myć ich choćby przed jedzeniem – podkreśla cytowany przez “Twoje Zdrowie” Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
W Polsce pojawiła się kilka lat temu.
Najwięcej osób zaraża się nią w szpitalach – przyznał w rozmowie z RMF FM Jan Bondar.
To właśnie w szpitalach bakteria rodzi szczególne niebezpieczeństwo. Te nie radzą sobie z jej rozprzestrzenianiem. Główną ich słabością jest brak personelu oraz tzw. izolatek.
Mimo to polskie placówki dwoją się i troją, by zakażenia ograniczyć. Starają się badać pacjentów podczas przyjmowania do szpitala, potem w trakcie leczenia izolują chorych. Sprzęty znajdujące się w salach, w których przebywali chorzy, oddawane są do sterylizatorni. Lekarze robią wszystko, by edukować pacjentów i odwiedzających, przypominają o myciu i dezynfekowaniu rąk.
Kto jest szczególnie narażony na jej działanie? Zwłaszcza ci, którzy cierpią na krańcowe pozbawienie odporności. Często dotyczy to pacjentów, którzy są po przeszczepie szpiku.
Zakażenie taką bakterią może doprowadzić do śmierci w ciągu kilku godzin – ostrzega prof. Wiesław Jędrzejczak z Kliniki Chorób Wewnętrznych Hematologii i Onkologii w Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.
Już nie epidemia, a endemia
Wbrew alarmom Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwo Zdrowia uspokaja, że ma kontrolę nad bakterią New Delhi.
Mamy niezłe laboratoria, które diagnozują bakterie lekooporne i po drugie, wdrażamy programy, które starają się uświadomić lekarzom wagę oszczędnego gospodarowania antybiotykami – zapewnia minister Łukasz Szumowski cytowany przez TVN24.
Rosnące wciąż liczby zakażeń wskazują, że takie działania mogą być niewystarczające. Tym bardziej, że specjaliści zaznaczają, że etap epidemii to już przeszłość.
Już w tej chwili możemy prawdopodobnie mówić o tak zwanej endemii, czyli trwałym zakorzenieniu się drobnoustroju. Prawdopodobnie na terenie Warszawy będzie bardzo trudno wygasić problem jego rozprzestrzenia się.
Problem z superbakterią New Delhi nie jest jednak problemem tylko warszawskim. W powiecie grudziądzkim zmarło w tym roku sześć osób. Tylko w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku izoluje się aktualnie 28 zakażonych pacjentów.
Źródło: TVN24, RMF FM, Twoje Zdrowie
Czytaj także:
Antybiotyki w mięsie: specjaliści biją na alarm
Czytaj także:
WHO: 11 osób zmarło w wyniku tajemniczej choroby