– Co chciałabyś dziewczynce w twoim wieku podarować? – Nie wiem. – A którą zabawkę najbardziej lubisz? – Mojego misia? – spytała niepewnie. – Tak. Jeśli to twoja najlepsza zabawka, to dziewczynka będzie z niej bardzo zadowolona.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Kto hojnie sieje, ten hojnie zbierać będzie” (2 Kor 9,6). Te słowa św. Pawła odnoszą się także do rodziców. Jeśli sami są hojni wobec dzieci i uczą je hojności, wychowają ludzi, którzy z radością dzielić się będą z innymi tym, co mają.
Chrześcijańska hojność nie polega na dawaniu komuś z tego, co nam zbywa, lecz na dzieleniu się z innymi tym, co mamy, nawet jeśli mamy niewiele. Hojność to dzielenie się nie tylko dobrami materialnymi, ale także naszym czasem, pomysłami, talentem, radością.
Uczą gesty nie słowa
Młoda mama kupiła córeczce na imieniny kolorowe flamastry. Uradowana Ania usiadła na dywanie, rozłożyła swój blok rysunkowy i wzięła się zaraz do twórczej pracy. Jej młodszy braciszek usiadł koło niej i sięgnął po jeden z flamastrów.
– Nie ruszaj! To moje! – odezwała się Ania.
“Jak nauczyć Anię hojności?” – zastanawiała się mama.
Jej starsza koleżanka, której opowiedziała sytuację z flamastrami doradziła, by wychowywała Anię dzieląc się z nią, a nie tylko dając.
Gdy któregoś wieczoru mama ugryzła przy Ani piękne czerwone jabłko, dziecko także zapragnęło dla siebie tak pięknego, soczystego owocu. Mama zamiast pójść do kuchni i przynieść jedno z koszyka, powiedziała:
– Podzielę się z tobą moim jabłkiem – i przecięła je nożem na pół.
Kilkuletnie dziecko zapamiętuje takie gesty i chętnie je powtarza wobec innych.
Czytaj także:
Sklepikarz podzielił się ostatnim bochenkiem. Czekała go niespodzianka!
Zaproś biednego do stołu
Podczas jednej z niedzielnych audiencji na Placu Świętego Piotra papież Franciszek opowiedział krótką historię o mamie, która z dwójką dzieci zasiadła do obiadu i po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. Jedno z dzieci pobiegło, by otworzyć.
– Mamo – zawołało po chwili – jakiś pan prosi o jedzenie. Zrobię mu kanapkę.
Wbiegło do kuchni i otworzyło lodówkę.
– Nie, dziecko – powiedziała mama. – Zaprosimy pana do stołu i każdy z nas podzieli się z nim tym, co ma na talerzu.
To była dla dzieci bardzo ważna nauka, którą zapamiętały na całe życie.
Inna mama, opowiadając kilkuletniej córeczce o dzieciach wychowujących się w domu dziecka, zaproponowała jej, że pójdą razem odwiedzić dzieci, które nie mają rodziców i nikt im nie daje prezentów.
– Co chciałabyś dziewczynce w twoim wieku podarować?
– Nie wiem.
– A którą zabawkę najbardziej lubisz?
– Mojego misia? – spytała niepewnie.
– Tak. Jeśli to twoja najlepsza zabawka, to dziewczynka będzie z niej bardzo zadowolona.
– Trzeba było widzieć – opowiadała później mama – jak moje kochane dziecko żegnało się ze swoim ulubionym misiem. Wracało do domu ze łzami w oczach.
– Mamo, czy misiowi jest u niej dobrze? – spytała zasypiając.
– Tak córeczko, bo dałaś go z miłości.
Tydzień później poszła jeszcze raz z mamą do domu dziecka, by odwiedzić koleżankę, której oddała swojego ulubionego misia. Widząc, ile radości sprawia jej podarowana zabawka, zapragnęła podarować coś chłopcu, którego widziała na korytarzu, jak zalewał się łzami.
– Mamo, a jemu też mogę coś podarować? Czy nie będzie już wtedy płakał?
Czytaj także:
Nicholas – zamordowany chłopiec, który dał innym życie
Dzielmy się miłością
Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że hojność była widzialnym znakiem Zesłania Ducha Świętego. Nawróceni na chrześcijaństwo sprzedawali swoje majątki i dzielili się tym, co mieli, ze wszystkimi potrzebującymi (por. Dz 2,45). Ci z kolei doświadczali, że w ich osobistym życiu realizują się słowa proroka Izajasza, który zapowiadał, że: „Bóg otrze łzy z każdego oblicza” (Iz 25,8). Czuli się obdarowani nie tylko dobrami materialnymi, ale przede wszystkim otoczeni troską i zaproszeni do wspólnego stołu. Już nie tylko okruchy z pańskich stołów przypadały im w udziale, lecz najlepsze dania.
Chrześcijańska hojność nie polega na obdarowywaniu innych tym, co nam zbywa, czego mamy nadmiar, lecz na zaproszeniu najuboższych do wspólnego stołu, pod swój własny dach i dzieleniu się wszystkim z miłością.
– Mamo, ten chłopczyk płakał, bo nie ma rodziców – powiedziała córeczka do mamy. – Weźmy go ze sobą, a podzielę się z nim waszą miłością.
Wychowanie dzieci do hojności może tak się właśnie skończyć. I tego się boimy. Czy słusznie?
Czytaj także:
Straciłeś wiarę w ludzi? Przeczytaj tę historię