Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Maryja wzywa do odmawiania różańca
Był trzynasty lipca 1917 roku. Troje młodych Portugalczyków, Łucja, Franciszek i Hiacynta, po raz trzeci miało spotkać się z „Panią” w Cova da Iria. Tym razem towarzyszyło im już sporo osób. Po przybyciu na miejsce odmówili wspólnie różaniec i wtedy zobaczyli znany już sobie błysk światła zwiastujący zbliżanie się „Pani”, która po chwili ukazała im się nad małym dębem.
Łucja zaczęła rozmowę pytaniem: „Czego sobie Pani ode mnie życzy?", a „Pani” odpowiedziała prośbą, by dzieci przyszły na miejsce objawień za miesiąc. Życzenie to okazało się potem niewykonalne, bo dzieci w tym czasie uwięziono i spotkały Matkę Bożą dopiero 19 sierpnia.
Prosiła także, aby w tym czasie codziennie odmawiały różaniec na cześć Matki Bożej Różańcowej. Po raz pierwszy dodała jednak, że mają to robić po to, aby uprosić pokój na świecie i zakończenie trwającej wojny (pierwszej wojny światowej), które to łaski jedynie Ona może uzyskać.
Warto pamiętać, że dzieci nie wiedziały jeszcze wówczas, że rozmawiają z samą Matką Bożą. Stąd następne pytanie Łucji dotyczyło tożsamości „Pani”. Dzieci prosiły też, by dokonał się cud, który przekonałby innych o prawdziwości ich objawień. Spełnienie obu próśb „Pani” zapowiedziała na październik i tak też się stało.
Łucja miała jeszcze kilka próśb, o których przekazanie prosili ją prawdopodobnie inni ludzie, ale odpowiedzią na nie było ponowne wezwanie do odmawiania różańca. To dość ciekawy motyw w objawieniach w Fatimie. Matka Boża za żadnym razem nie obiecywała nic „od razu”. Zwracała za to uwagę na potrzebę wytrwałej modlitwy i ufności wobec Boga, który wcale nie musi spełnić wszystkich próśb tak, jakby ludzie sobie tego życzyli.
Maryja dyktuje modlitwę
Zaraz potem Maryja poinstruowała młodych wizjonerów, by w intencji grzeszników podejmowali wyrzeczenia, ponosili ofiary, godzili się na przykrości i niewygody, wykonywali niemiłe sobie prace, ofiarowując je za nich. Podyktowała także modlitwę do odmawiania przy takich okazjach:
O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Ta krótka formuła kryje ogromne bogactwo treści. Oto okazuje się, że zwykły człowiek przeżywając normalne przecież w życiu trudności, czy też zdobywając się na drobne nawet ofiary jest zaproszony, by w ten sposób potwierdzać swoją miłość do Jezusa, współpracować z Nim w dziele zbawiania innych, a nawet wynagradzać za grzechy.
Ta zaskakująca prawda jest oczywiście bardzo logiczna i spójna pod względem teologicznym. Skoro grzech jest zawsze brakiem miłości, to tym co może za niego „wynagrodzić” jest miłość okazana Bogu i wyrażająca się w czynie miłości wobec drugiego człowieka. Warto nauczyć się tej prostej modlitwy i pamiętać o niej, gdy spotykają nas codzienne nieprzyjemności, jak choćby ścisk w metrze, albo czyjaś niemiła uwaga.
Wołanie o ratunek dla siebie i innych
Na tym jednak nie skończyło się lipcowe objawienie. „Pani” rozłożyła teraz ręce, a promień światła, który spomiędzy nich wytrysnął przeniknął ziemię i pozwolił dzieciom zobaczyć „morze ognia”, a w tym ogniu postaci doświadczające ogromnego cierpienia. Była to – jak tuż po chwili objaśniła Maryja przerażonym dzieciom – wizja piekła.
To przed nim Bóg chciał ratować grzeszników, dając im nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi (czyli do Komunii świętej wynagradzającej w pierwsze soboty miesiąca) oraz zachęcając do poświęcenia mu Rosji, a także do modlitwy różańcowej i pokuty. Zaniechanie tych działań miało być brzemienne w skutki.
Maryja z bólem zapowiedziała dzieciom nowe wojny, prześladowanie Kościoła, męczeństwo wielu ludzi, ogromne cierpienia papieża, zagładę różnych narodów. Te rzeczy prosiła jednak zachować w tajemnicy. W tym momencie podyktowała dzieciom drugą modlitwę, którą nakazała odmawiać podczas różańca po każdej tajemnicy:
O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Na tym skończyło się lipcowe objawienie, podczas którego Maryja nauczyła młodych wizjonerów aż dwóch modlitw. Krótkich, ale jakże brzemiennych w znaczenie. Pierwsza to modlitwa zjednoczenia z Jezusem w dziele miłości wobec świata zranionego grzechem. Druga to wołanie o ratunek dla siebie i innych, nie motywowane niczym innym, jak wiarą w miłosierdzie Jezusa.
Za osiemnaście lat i dwa miesiące po drugiej stronie kontynentu Jezus będzie uczył pewną młodą siostrę zakonną innej, ale jakże podobnej w treści modlitwy o „miłosierdzie dla nas i całego świata” nie ze względu na nasze zasługi, ale na Jego bolesną Mękę z miłości do nas.