Największym marzeniem sześcioletniego Mickeya było posiadanie rodzeństwa. Błagał rodziców o dzidziusia przy każdej możliwej okazji, ale te prośby wzmagały tylko ich ból. Choć bardzo chcieli powiększyć swoją rodzinę, okazywało się to trudniejsze, niż kiedykolwiek mogli przypuszczać.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Gdy tylko pokonywali jeden problem zdrowotny utrudniający poczęcie dziecka, od razu pojawiał się kolejny. Po usunięciu włókniaków z macicy Jessice – mamie chłopca – udało się wreszcie zajść w ciążę. Niestety, w jedenastym tygodniu poroniła. Razem z mężem stracili w końcu nadzieję, rozdali znajomym ubranka po starszym synku i starali się pogodzić ze świadomością, że nie będą mieć więcej dzieci.
Ciąża. Radość i niepokój
Wiadomość o tym, że pod sercem Jessiki rośnie kolejne maleństwo, bardzo ich zaskoczyła. Ucieszyli się, ale woleli hamować swoją ekscytację, bojąc się, że wydarzy się coś złego.
Rzeczywiście, kolejne tygodnie były trudne. Jessica krwawiła i często odwiedzała swojego lekarza, ale na szczęście przy każdej wizycie upewniała się, że serce dziecka bije mocno. W 18. tygodniu dowiedzieli się, że mają synka i mogli zakomunikować Mickeyowi, że czeka na braciszka. W tym samym czasie lekarze odkryli jednak, że płód jest niepokojąco mały jak na ten etap ciąży. Postanowili poczekać jeszcze trzy tygodnie i potem zdecydować, co robić dalej.
„Będziemy walczyć o nasze dziecko”
Diagnoza, którą usłyszeli nie brzmiała dobrze. Zgodnie ze słowami lekarza wystąpiło „poważne ograniczenie wzrostu wewnątrzmacicznego” i dodatkowo niebezpieczeństwo pęknięcia macicy. Lekarze zaproponowali aborcję. „Będziemy walczyć o nasze dziecko” – usłyszeli w odpowiedzi.
Walka oznaczała badanie USG najpierw raz, potem dwa razy w tygodniu i unikanie wszystkiego, co mogłoby spowodować zbyt wczesny poród. Kiedy nie można było dłużej czekać, aby nie wystawiać na niebezpieczeństwo życia matki i dziecka, Jessica została przyjęta do szpitala. Podano jej sterydy, które miały przyspieszyć rozwój płuc maleńkiego chłopczyka. Codziennie odwiedzali ją mąż ze starszym synem. Mickey otrzymał nawet własny kącik na zabawki i przekąski w szpitalnym pokoju.
Wyjątkowa więź
W 30. tygodniu poprzez cesarskie cięcie urodził się Jake Eric. Miał problemy z oddychaniem, wielokrotnie odzywał się alarm zamontowany przy jego inkubatorze. Przeszedł transfuzję krwi i przez długi czas pozostawał na żywieniu pozajelitowym.
W końcu Jessice pozwolono „kangurować” noworodka przez kilka godzin dziennie. Tylko w tym czasie czuła się w miarę spokojna, ale jednocześnie tęskniła za pozostawionym w domu starszym synkiem. Chłopiec odwiedzał braciszka i marzył o chwili, kiedy będzie mógł go przytulić.
Jessica postanowiła spytać personel medyczny, czy Mickey mógłby czasem zmienić ją w kangurowaniu i uzyskała zgodę. Zdjęcia chłopca tulącego braciszka naprawdę rozczulają.
Po dwóch miesiącach Jake mógł wrócić do domu, a więź między braćmi nadal jest wyjątkowa. Mickey uwielbia zabawiać, nosić, karmić, całować maluszka. Rodzice żartują, że chcieliby, żeby Jake patrzył na nich tak, jak patrzy na swojego starszego brata.
https://www.instagram.com/p/Blld90Hg-lk/?taken-by=themarottabrothers
https://www.instagram.com/p/BlUB9s3HWKW/?taken-by=themarottabrothers
https://www.instagram.com/p/BlUBfXZnJTQ/?taken-by=themarottabrothers
https://www.instagram.com/p/BlUA6muHro8/?taken-by=themarottabrothers
Czytaj także:
Niełatwo przyznać, że mój brat jest “inny”. Ale bardzo go kocham
Czytaj także:
Jak po 46 latach odnalazł matkę, brata i… japońską restaurację noszącą jego imię
Czytaj także:
Taki brat to prawdziwy skarb! Urodzinowa niespodzianka dla kobiety z zespołem Downa