Do młodzieży bardzo przemówił przykład młodzieńca, który trafił w ręce hinduskich radykałów, bo w plecaku miał Pismo Święte. Pomimo tortur chłopak nie zaparł się swojej wiary.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Przyjechaliśmy do Polski, żeby podziękować wam za tak wspaniałą osobę, jaką był o. Marian Żelazek, który przybył do nas, nauczył nas wiary i umocnił nas” – powiedział 19 września w Ełku abp John Barwa z diecezji Orisa w Indiach.
Czytaj także:
W Indiach ruszyły prace nad procesem beatyfikacyjnym męczenników z Orisy
Wielki człowiek: o. Marian Żelazek
Wspólnej Eucharystii w katedrze przewodniczył bp Jerzy Mazur, a słowo do młodych skierował abp John Barwa, który wraz z o. Luisem Ronaldem Pereirą SVD, prowincjałem Prowincji Wschodnioindyjskiej księży werbistów przybyli do Polski na zaproszenie polskiej prowincji, aby poznać rodzinny kraj o. Mariana Żelazka, spotkać się z tymi, dla których życie misjonarza było i pozostaje drogowskazem, a także, aby dać świadectwo wiary, jaką zaszczepił w sercach ludności indyjskiej nasz misjonarz.
W homilii abp Barwa mówił o zobowiązaniu, że „właśnie z Polski, z tej ziemi wyszedł wielki człowiek, o. Marian Żelazek”.
Przybył do nas, przynosząc waszą wiarę i waszą miłość, przemienił rzeczywistość, w której żyliśmy. Przybył w marcu 1951 r. do miejsca, z którego ja pochodzę. Jego głównym zadaniem i troską było, aby starać się o edukację nas, naszych dzieci, bardzo też zabiegał o drogę do kapłaństwa.
Widziałem go jeszcze jako mały chłopiec, gdy pracował pośród naszego ludu. Później widziałem go jako seminarzysta, kapłan. Jako jego przełożony znałem go bardzo dobrze. Dzięki jego niestrudzonemu zabieganiu, żebyśmy otrzymali wykształcenie, dzięki niemu, my ludzie pierwotni wzrośliśmy społecznie. Mamy wśród nas wiele osób, które pełnią ważne funkcje w społeczeństwie. Wśród tych ludzi, których wychowywał jest dziś pięciu biskupów. To są owoce tej wiary, którą on przywiózł do nas – opowiadał indyjski arcybiskup.
O. Żelazek przez wiele lat pracował wśród trędowatych. Jak zauważył abp Barwa, „leczył ich, dotykał ich, kochał ich i to przemówiło do całego społeczeństwa tego miasta. Doświadczając tej wielkiej miłości ze strony o. Mariana wielu ludzi nazywało go pappa, co znaczy dosłownie tatuś. Nie tylko troszczył się o nas, ale sprawił, że nasza wiara wzrosła. Dzięki tej wierze mogliśmy przetrwać czas prób i prześladowania.
Czytaj także:
„Ojciec był ponadludzki, był Bożym człowiekiem”. Wspomnienie o. Mariana Żelazka
Prześladowania i męczeństwo w Orisa
Opowiedział zgromadzonym o wydarzeniach sprzed dziesięciu lat:
W naszym stanie Orisa w 2008 r. zginęło okrutnie zamordowanych 101 chrześcijan. Nasze domy zostały zniszczone. A mimo wszystko nic nas nie potrafiło oderwać od Chrystusa, bo mieliśmy tak silną wiarę. Nikt z nas, żaden z chrześcijan nie zaparł się Chrystusa w godzinie próby.
Do młodzieży bardzo przemówił przykład młodzieńca, który trafił w ręce hinduskich radykałów, bo w plecaku miał Pismo Święte. Pomimo tortur chłopak nie zaparł się swojej wiary. Oprawcy roztrzaskali mu głowę wielkim kamieniem. Takich wydarzeń i świadectw Kościół w Indiach ma wiele więcej.
Arcybiskup wyjaśniał także, jak bardzo owocne stało się świadectwo męczenników. Ponieważ nikt się wówczas nie zaparł swojej wiary, dzisiaj przybywa chrześcijan. Nawet do tego stopnia, że hinduiści, których jest 80 procent boją się, że z czasem Indie staną się chrześcijańskie. Po tym prześladowaniu bardzo mocno wzrosła liczba powołań, wielu młodych ludzi wybiera drogę kapłaństwa lub zakonną – mówił abp Barwa.
Zapewnił młodzież: “Kościół patrzy na was, kocha was i Kościół ufa wam, zależy mu na was. Niech wasza wiara będzie umocniona, abyście nigdy nie wyrzekli się Chrystusa”.
KAI/ks
Czytaj także:
Kościół katolicki atakowany w Indiach. Pretekstem afera handlowania dziećmi