Są na tym świecie rzeczy, z którymi kontakt sprowadza na człowieka kłopoty, upadek, zło, a w rezultacie śmierć. I chociaż z pozoru wydają się ciekawe, wręcz zachęcają do użycia, to jednak czai się w nich niebezpieczeństwo.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Mamy problem
Jest taka scena w adaptacji Tolkienowskiej powieści. Gandalf po zwołaniu Rady w Domu Elronda stara się przekazać zebranym ważną wiadomość, przekonać szacowne gremium, że mają problem. Odradza się niepokonana do końca czarna moc Saurona i jego pogrzebane, ale niepokonane królestwo. Przekonuje zebranych, że zagrożenie narasta. Saruman bagatelizuje słowa Gandalfa i je lekceważy, po prostu go nie słuchając. Galadriela wyczuwa, że Gandalf ma rację, wyczuwa jego niepokój i to, że nie mówi wszystkiego. W pewnym momencie mówi do Gandalfa: “ty coś masz”. Gandalf w odpowiedzi mruga twierdząco. “Pokaż”. I Gandalf wyciąga zawiniątko.
Czarny miecz
Podłużny, obły przedmiot zawinięty w tkaninę kładzie na stole przed zebranymi. Po chwili odchyla płótno, posługując się kijem. Oczom zebranych ukazuje się miecz. Proste ostrze. Ładny, jednocześnie groźny i złowrogi. Wszyscy pochylają się, oglądając go. Nikt go nie dotyka. Jakby odwinęli żmiję. Jakby z tego miecza mogło przeskoczyć na nich jakieś zło.
Pomyślałem, że ja wziąłbym broń do ręki, machnąłbym nią w powietrzu, sprawdzając ostrość i wyważenie, i wtedy odłożyłbym ją z powrotem. Dlaczego nikt z nich nie zachował się w taki sposób? Dlaczego nawet odwijając ją z płótna, nie dotykali płótna dłonią, lecz kijem?
Czy zawsze warto spróbować?
Gdy oglądałem pierwszy raz tę scenę, nie zauważyłem tego zachowania. Zwróciłem na nie uwagę dopiero po wielu latach. Wtedy pomyślałem sobie, że jest w tym zachowaniu jednak głęboki sens. Są na tym świecie rzeczy, z którymi kontakt sprowadza na człowieka kłopoty, upadek, zło, a w rezultacie śmierć. I chociaż z pozoru wydają się ciekawe, wręcz zachęcają do użycia, to jednak czai się w nich niebezpieczeństwo.
Niektóre zachęcają doznaniami, podniecają. Pozornie nie szkodzą nam i innym. A jednak podświadomie czujemy, że coś z nimi jest nie tak. Znamy i umiemy nazwać niektóre z nich. Spróbuj trawki, poćpaj sobie trochę. Co ci szkodzi. Zobaczysz, jak się wyluzujesz. Niezły odlot. Wiemy, czym grozi uzależnienie, a jednak ludzie próbują. To jedna z tych rzeczy oczywistych. Są i mniej oczywiste.
Cóż w tym złego?
Z całą pewnością należy do nich pornografia. We współczesnym świecie jest niemal wszędzie. W reklamie, w sexshopie, w filmie, w kiosku z prasą. Mężczyźni są niemal atakowani widokiem ciał młodych, pięknych kobiet. Nieodwołalnie widok ten budzi podniecenie i pożądanie.
U wielu kobiet występuje podobna reakcja. Gdy rozmawiam na ten temat z młodymi ludźmi, mówią „cóż w tym złego, że pooglądam sobie takie filmy? Robię to z żoną, z dziewczyną. Podnieca nas to. Potem się kochamy, jest fajnie”.
Czytaj także:
Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem
Z perspektywy czasu
Gdy rozmawiam na ten temat z ludźmi z nieco większym stażem, słyszę co innego.
“Wiesz, zaczynaliśmy często nasz seks od obejrzenia jakiegoś filmiku. Przez pewien czas było to przyjemne i podniecające, ale po pewnym czasie, po kilku latach zauważyłem, że poza podnieceniem są w nas inne uczucia. Zauważyłem, że te kobiety, które widzę na ekranie, zaczynają mi się bardziej podobać niż moja żona. Zacząłem myśleć, że to co robię z żoną, jest znacznie mniej ciekawe od tego, co widzę na ekranie. Zacząłem wśród moich znajomych widzieć kobiety, które były podobne do tych z ekranu. Ciekawe, jak wyglądałby seks z nimi. Wiele razy myślałem, że może warto spróbować”.
Znam takich, którzy spróbowali. Dziś, po wielu takich próbach, są samotni i jeżeli związani, to niezobowiązująco. Znam również takich, którzy nie spróbowali. Jednak tak zaangażowali się w wirtualną rzeczywistość, że do dziś oglądają kolejne filmy. Już teraz sami, bez żon, które miały w końcu dość przeżywania seksu mężów na ekranie, a nie w realu”.
To po nich widać
Znam również „starych chłopców”. Na zewnątrz są statecznymi panami, biznesmenami, politykami. A wewnątrz siedzi w nich erotoman. Na starość jest to już erotoman teoretyk. Gdy ciało zwiędło, a umysł wciąż przeżywa podniety, to tego pęknięcia, które przecież narastało latami, nie da się już skleić.
Jeżeli są w stałym związku, to fakt uzależnienia od pornografii jest skrzętnie ukrywaną tajemnicą. Wielkim rozdarciem wewnątrz człowieka. Gdy rozmawiamy w towarzystwie takich uzależnionych mężczyzn, widzę, który z nich ma z tym kłopot. Który sobie z nim radzi, a który już odpłynął. Widać to po opowiadanych sobie dowcipach. Po skojarzeniach. Po tym, jak te dowcipy są przyjmowane przez innych.
Gdybym wiedział…
Rozmawiamy w gronie przyjaciół. Siedemdziesięciolatek opowiada: „Wiesz, gdy na studiach oglądaliśmy pierwszy raz świerszczyk przywieziony przez kumpla z zachodu, to czułem jednocześnie obrzydzenie i fascynację. Obrzydzenie, bo byłem czystym chłopakiem, który jeszcze nie zaznał kobiety. A fascynację, bo czułem podniecenie i czułem obietnicę przyjemności. Odrzuciłem obrzydzenie, wszedłem w fascynację. Potem już było tylko podniecenie, które coraz trudniej było wzbudzić. Gdybym wtedy wiedział, jak mnie to uwiąże na całe życie… Gdybym wiedział, do jakiego rozbicia to doprowadzi, nie wziąłbym tego świństwa do ręki”.
To dokładnie tak, jak z tym mieczem z Mordoru. Już samo dotknięcie może cię pokaleczyć. Zabierze ci wolność i tożsamość. Nie dotykaj.
Czytaj także:
Mój mąż jest uzależniony od pornografii. Pomocy!
Czytaj także:
Pamiętaj, że pornografia niszczy miłość, na jaką zasługujesz