„Państwa dziecko umrze jeszcze przed urodzeniem lub chwilę po nim” – usłyszeli Ariann i Drew, młodzi rodzice oczekujący na narodziny swojego synka. Lekarze zaproponowali im aborcję, ale ci zdecydowanie odmówili. Ku zdziwieniu wszystkich, Matthew właśnie skończył dwa miesiące i ma duże szanse na normalne życie w przyszłości.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W czasie ciąży stwierdzono, że jego mózg nie rozwija się prawidłowo – brakowało ważnych fragmentów, a półkule nie były w pełni oddzielone. Lekarze nie dawali chłopcu żadnych szans na przeżycie i – choć był to już 23. tydzień – proponowali aborcję.
Przygotować się na pożegnanie
Pierwszą reakcją był oczywiście szok. Ariann i Drew siedzieli przez kilka godzin, trzymali się za ręce i próbowali przyswoić sobie to, co właśnie usłyszeli. Wcześniej doświadczyli już straty nienarodzonego dziecka i wiedzieli, że na pewno nie zgodzą się na aborcję. Spróbowali więc przygotować się na moment pożegnania.
Postanowili celebrować każdą chwilę, którą będą mogli spędzić ze swoim dzieckiem, ukrytym jeszcze pod sercem, i sprawić, aby kolejne tygodnie nie były tylko czasem smutku. Wymyślali sobie drobne przyjemności, pojechali razem na wymarzone wakacje, robili dużo zdjęć z rosnącym brzuszkiem. „Wiedzieliśmy, że wszystko jest w ręku Boga” – mówią.
W lipcu dowiedzieli się, że konieczne będzie wywołanie porodu, bo główka dziecka jest nieproporcjonalnie duża. Bali się nadejścia tego dnia, bo wiedzieli, że może on być ostatnim, jaki spędzą ze swoim synkiem.
Czytaj także:
Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?
Błędna diagnoza i wspaniała wiadomość
Matthew urodził się żywy, a jego małe serce biło mocno i pewnie. Kiedy położono go na piersi mamy, zaczął instynktownie ssać mleko. Miał być niewidomy, głuchy i niezdolny do odczuwania bólu, ale rodzice szybko zauważyli, że reaguje na światło, dźwięk i dotyk.
Lekarze nie posiadali się ze zdumienia. Zaproponowali dodatkowe badania. Okazało się, że chłopczyk przez wszystkie ostatnie tygodnie był źle diagnozowany, jego półkule były rozdzielone, a w mózgu nie brakowało żadnych fragmentów. Wypełniały go jednak płyny, które powodowały nienaturalny rozmiar główki. Matthew potrzebował natychmiastowej operacji, po której miał wszelkie szanse na harmonijny rozwój.
„Matthew jest naszym cudem”
„Nie mogliśmy uwierzyć własnym uszom. Przez ostatnie cztery czy pięć miesięcy przygotowywaliśmy się na to, że nie uda nam się zabrać naszego dziecka do domu lub będziemy musieli skorzystać z opieki hospicjum, a nagle Matthew dostał duże szanse na życie i dobre funkcjonowanie. Wiemy, że Bóg chronił nas i naszego małego chłopca, ufaliśmy Mu, bez względu na to, co się wydarzy” – wspominają rodzice.
Operacja się udała, a Matthew w końcu mógł wrócić do domu. Ariann i Drew relacjonują losy synka na Facebooku. Dziękują tam za wsparcie i proszą o modlitwę. Dzielą się zdjęciami z codziennego życia i przekonują, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach można znaleźć nadzieję. „Jeśli nie wierzyłeś w cuda, to Bóg zesłał nam Matthew, żebyś przekonał się, że one istnieją” – mówią.
Dziś chłopiec jest silny i zdrowy!
Czytaj także:
Jestem dzieckiem z gwałtu, a moja mama była… zakonnicą
Czytaj także:
Pro-life po polsku. Od małych stópek po okna życia