Według organizacji Open Doors w Pakistanie mieszkają prawie 4 miliony chrześcijan. Na mocy „prawa o bluźnierstwie” mogą być skazani na śmierć za cokolwiek, co radykalni islamiści uznaliby za obrazę swojej religii. Na przykład za napicie się wody ze studni, za odmowę zmiany wiary, za „nieodpowiednie” potraktowanie Koranu. Jeśli żadna podobna sytuacja nie miała miejsca, zawsze można ją też wymyślić.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Co naprawdę dzieje się w Pakistanie i kiedy ostatnio pomyśleliśmy o mieszkających tam chrześcijanach?
Prawo o „bluźnierstwie”
Wierni w kościołach nie mogą czuć się bezpiecznie, bo wiele razy zdarzały się przypadki podłożenia w świątyniach materiałów wybuchowych. Chrześcijanie są dyskryminowani w szkołach i na uczelniach wyższych, na ogół mogą liczyć tylko na niskopłatną pracę. Najbardziej niebezpieczną sytuacją wydaje się jednak oskarżenie o „bluźnierstwo”, które – według pakistańskiego kodeksu karnego – jest przestępstwem zagrożonym karą śmierci. „Bluźnierstwo” odnosi się tylko do „działań lub słów znieważających proroka Mahometa, Koran lub miejsce kultu w islamie”.
Oczywiście, określenie „znieważenie” jest interpretowane zupełnie dowolnie. W 2014 roku, kiedy międzyrządowa komisja obserwowała działanie tego prawa, jego ofiarami padło 105 osób. Nie są wymagane praktycznie żadne dowody, dlatego te przepisy w praktyce stały się sposobem eliminowania niewygodnych ludzi. Pakistan znajduje się w pierwszej piątce państw, w których wolność religijna jest najbardziej zagrożona.
W tym tekście wspominam zaledwie kilku z wielu tysięcy chrześcijan – po to, żeby przestali być tylko liczbą w indeksie prześladowań, żebyśmy chociaż na chwilę poznali ich imiona, twarze, historie.
Więzienie bez powodu i dowodu
Zaibul Nisa spędziła w więzieniu czternaście lat za to, że podobno „znieważyła” Koran. Nikt nie wyjaśnił na czym miałoby polegać owo „znieważenie”, ale ponieważ po wtrąceniu do aresztu nikt się o nią nie upomniał i nie nadał sprawie rozgłosu, to sędzia przez długi czas nie czuł potrzeby zajęcia się jej sytuacją.
16 sierpnia 2012 roku 14-letnia Rimsha Masih chciała, jak co dzień, wynieść z domu śmieci. W pewnym momencie podszedł do niej muzułmański kolega wymuszając na niej, by pokazała, co trzyma w swojej torbie. Po chwili wyciągnął z niej spalone kartki Koranu. Na nic zdały się tłumaczenia, że nie wie, skąd tam się wzięły. Policja aresztowała Rimshę, a około trzystu mieszkających w pobliżu rodzin chrześcijańskich zdecydowało się uciekać w obawie przed eskalacją przemocy. Dzięki temu, że sprawą zainteresowała się międzynarodowa opinia publiczna i organizacje broniące praw człowieka, po wielu miesiącach dziewczynce udało się wraz z całą rodziną uciec do Kanady.
Zabity w czasie lekcji
Sharif Masih chodził do liceum, w którym wielokrotnie doświadczał nękania i prześladowań ze strony pozostałych uczniów. 30 sierpnia tego roku po raz kolejny wyśmiewali go i próbowali zmusić do zmiany wiary. W trakcie lekcji zażądali od niego, aby wyparł się Chrystusa, a gdy odmówił, kopali i bili go do nieprzytomności. Obecny w klasie nauczyciel w tym czasie ostentacyjnie czytał gazetę. Chłopiec zmarł w wyniku doznanych obrażeń krótko po przewiezieniu do szpitala.
Czytaj także:
Prywatny: 6 krajów, w których świętowanie Bożego Narodzenia jest zakazane
Shahbaz Bhatti: jestem gotowy umrzeć
Shahbaz Bhatti był jedynym chrześcijańskim ministrem w pakistańskim rządzie. Głośno sprzeciwiał się „ustawie o bluźnierstwie” i odważnie występował w obronie osób prześladowanych na tle religijnym. Wspierał Asię Bibi, która trafiła do więzienia za wypicie kubka wody z muzułmańskiej studni i późniejszą odmowę przejścia na islam.
Bhatti regularnie otrzymywał przerażające groźby, ale nie zaprzestał swoich działań, choć miał pełną świadomość możliwych ich konsekwencji. Nagrał specjalny film, który miał być wyemitowany w wypadku jego śmierci.
Wierzę w Jezusa Chrystusa, który oddał swe życie dla nas i jestem gotowy umrzeć dla sprawy. Żyję dla mojej wspólnoty i umrę w obronie jej praw – mówi na nim.
Został zastrzelony 2 marca 2011 roku w drodze do pracy. Do dnia dzisiejszego nie ujęto sprawców.
Razem przerwijmy milczenie
Przyjęte w zeszłym roku hasło Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanych „Razem przerwijmy milczenie” jest wyjątkowo trafne. Ze wzruszeniem, ale i zawstydzeniem czytałam skierowany do Polaków list abp. Josepha Coutssa z Pakistanu, w którym dziękuje nam za pomoc i prosi o to, by Bóg błogosławił Polsce za hojność i dobroć, jaką okazujemy.
Czytaj także:
ISIS zamordowało czterosobową rodzinę w Pakistanie. Byli chrześcijanami
Czytaj także:
Nastoletni chrześcijanin z Pakistanu aresztowany pod zarzutem bluźnierstwa