Dużo mówi się o niebezpieczeństwach spirali zadłużenia, ale żyć na kredyt można nie tylko w kwestii finansów. Dług możesz zaciągnąć też wobec siebie i swojego organizmu. I tak skoro uczysz się zarządzać swoim budżetem domowym, to powinnaś nauczyć się zarządzać swoim budżetem energetycznym.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czym jest budżet energetyczny?
Budżet energetyczny to po prostu energia, którą dysponujesz. W sytuacji idealnej codziennie rano budzisz się w pełni wyspana i z pełnym zapasem energii. Możesz to porównać do paska naładowania twojej komórki. W idealnej sytuacji każdego dnia jesteś naładowana na 100%.
Energię zużywasz na różne działania w ciągu dnia. Wszystko, co robisz w jakimś stopniu zmniejsza poziom twoich sił. Praca, spotkania, rozmowy, decyzje, zakupy, stres, oglądanie filmów, przeglądanie mediów społecznościowych i każda inna czynność powoduje, że twój pasek naładowania zbliża się ku 0%.
W ciągu dnia możesz się lekko podładować – odpoczywając, relaksując się, drzemiąc, siedząc w ciszy czy robiąc coś dla przyjemności, a w nocy zdrowy sen powinien uzupełnić braki energii tak, abyś kolejny dzień mogła zacząć w pełni sił.
W rzeczywistości jednak rzadko jest tak dobrze.
Są dni, które pochłaniają więcej energii. Masz stresujące spotkania w pracy, wystąpienie publiczne, chore dziecko lub awarię w domu. Mogą wpaść ci dodatkowe obowiązki lub coś niespodziewanego się zadzieje. Zużywasz wtedy więcej energii, niż masz dostępne. Robisz debet na swoim energetycznym koncie. Jeżeli takich dni jest więcej, to zaczynasz żyć na energetyczny kredyt.
Mimo że jesteś na minusie i powinnaś odpocząć, to tego nie robisz. Bo przecież trzeba coś skończyć, zająć się dzieckiem, posprzątać, ugotować czy pomóc koleżance. W weekend też masz listę zadań, czujesz konieczność odwiedzin u rodziców czy znajomych. Nie dajesz sobie czasu na odpoczynek i relaks.
W twoje życie wkrada się pęd. Tracisz perspektywę i stajesz się coraz bardziej zmęczona. Gdy wstajesz rano, twój pasek naładowania nie osiąga 100%. Im mniej odpoczywasz i się wysypiasz, tym masz mniej energii. Brzmi znajomo?
Spirala zmęczenia
W ten sposób wpadasz w spiralę zmęczenia. Nawet jeżeli uda ci się raz położyć wcześniej, to i tak masz już duży debet energetyczny na koncie, więc rano budzisz się zmęczona, a każda kolejna godzina dnia potęguje to poczucie. Nie jesteś tak szybka i efektywna jak wcześniej, więc te same czynności zajmują ci więcej czasu.
Dlatego kolejnego dnia kładziesz się spać później, a nie wcześniej, bo ze wszystkim chcesz zdążyć. I koło się zamyka. Brak czasu na odpoczynek, na relaks i na sen powodują, że wchodzisz w tryb zombie. Marzysz o tym, aby przetrwać do wieczora lub do wakacji. Liczysz na to, że w długi weekend lub święta odpoczniesz, ale gdy te dni nadchodzą, to znów jest tyle do zrobienia, że o odpoczynku i sobie zapominasz. Wpadasz w spiralę zmęczenia i już przestajesz wierzyć, że cokolwiek może się zmienić.
Wyjść z energetycznego długu
Bądźmy szczerzy. Nic samo się nie zmienia. To ty musisz chcieć zmiany i ją wprowadzić. Być może jesteś tak zmęczona, że myśl o podjęciu się dodatkowych działań cię przeraża. Rozumiem cię. Tylko nikt za ciebie tych zmian nie wprowadzi. Wszystko zależy wyłącznie od ciebie.
Dlatego zaciągnij hamulec i się zatrzymaj. Powiedz sobie STOP. Odrzuć wszystkie muszę i się zatrzymaj. Naprawdę jak dziś nie posprzątasz, to nic się nie stanie. Jeżeli twoje dziecko raz nie zje dwudaniowego obiadu z surówką, nie zaważy to na jego przyszłości. Jeżeli nie oddzwonisz do kogoś czy odwołasz spotkanie, to też świat się nie skończy. Bądź radykalny. Zatrzymaj się i odpocznij.
Jak masz małe dzieci, to poproś o pomoc. Niech ktoś się nimi zajmie, a ty w tym czasie prześpij się, zrób coś dla przyjemności. Daj sobie prawo do relaksu.
Gdy już odzyskasz trochę energii (czyli spłacisz jakąś ratę swojego energetycznego długu), to pomyśl, co mogłabyś zmienić w swojej codzienności, aby być mniej zmęczoną. Co możesz odpuścić? Co możesz odciąć? Życie to sztuka wyborów. Nie uda ci się zrobić wszystkiego i we wszystkim być idealną czy idealnym. Życie na jakikolwiek kredyt prędzej czy później zabiera radość. Nie warto tracić życia.
Czytaj także:
Czy slow life z małym dzieckiem jest możliwy?
Czytaj także:
Dlaczego mój mąż się zdziwił, kiedy wyznałam mu miłość
Czytaj także:
Jak się złościć? Kilka kroków, które pomogą ci nie ranić najbliższych