Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W jednym z kościołów protestanckich w Hadze od 26 października nieprzerwanie sprawowane jest nabożeństwo. To nietypowy sposób na ratowanie przed deportacją rodziny, której grozi niebezpieczeństwo w ich własnym kraju.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W kościele ukrywa się rodzina, której holenderskie władze odmówiły udzielenia azylu.
Rodzina Tamrazjan pochodzi z Armenii. Ojciec rodziny – Sasun Tamrazjan zaangażował się w działalność opozycyjną, co spowodowało, że zarówno on, jak i członkowie jego rodziny stali się ofiarami gróźb i innych opresji ze strony grup powiązanych z władzą. Dziewięć lat temu rodzina Tamrazjan uciekła z Armenii, a schronienie udało się jej znaleźć dopiero w Hadze.
Nie potrwało to jednak zbyt długo. We wrześniu Tamrazjanowie otrzymali pismo z holenderskiego urzędu ds. imigrantów. Z dokumentu wynikało, że do końca roku będą deportowani do Armenii.
Rodzina nie chciała do tego dopuścić, więc próbowała zrobić wszystko, by odwołać się od tej decyzji. Bez skutku. Wydawało się, że już wszelkie rozwiązania i pomysły na ratunek zostały wyczerpane, z pomocą przyszli księża z jednego z kościołów w Hadze.
Grupa protestanckich duchownych z całego kraju zobowiązała się, by na zmianę odprawiać nabożeństwo, które będzie trwało bez przerwy. Rozpoczęło się 26 października o godzinie 13.30 i trwa aż do teraz. Księża zadeklarowali, że nabożeństwo będzie trwało tak długo, aż urzędnicy postanowią wydać zgodę na udzielenie dalszego azylu rodzinie Tamrazjan.
Skąd pomysł na takie rozwiązanie? Oprócz niewątpliwej siły modlitwy, księża chcą wykorzystać lukę w holenderskim prawie. Według tamtejszej jurysdykcji, policja nie może wejść do kościoła, w którym odprawiana jest liturgia.
Sasun i Anuszka wraz z trojgiem swoich dzieci ponad miesiąc temu schronili się w świątyni i dzięki nieprzerwanie prowadzonemu nabożeństwu wszyscy są bezpieczni.
Jak podaje The Washington Post, duchowni podobno zdają sobie sprawę z tego, że ich działania są na granicy z prawem. Zaznaczają jednak, że nie wyobrażają sobie, by mogli postąpić inaczej.
Księża podkreślili, że zależy im najbardziej na tym, by ocalić dzieci przed niebezpieczeństwem, jakie mogłyby im grozić w Armenii.
W oficjalnym oświadczeniu duchowni wyjaśnili:
Dzieci nie są niczemu winne. Robimy to dla nich. Jesteśmy pewni, że nasi politycy znajdą ostatecznie jak najlepsze, ludzkie rozwiązanie tego problemu.
Źródło: The Washington Post, Gazeta.pl
Czytaj także:
Zamach na katedrę i obóz uchodźców. Co najmniej 44 osoby nie żyją
Czytaj także:
Irakijscy uchodźcy wracają do domów. „Bylibyśmy zgubieni bez naszych braci na Zachodzie”