Zostaliśmy stworzeni do miłości, nie do przemocy. Zasługujemy na miłość, nie przemoc.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy we własnej głowie toczy się wojna, trudno jest mieć delikatność i zrozumienie dla innych. Jeśli wewnętrznie ciągle żyjemy pod wpływem krytycznych uwag, docinków i złości na siebie, ogromnie trudno jest być czułym mężem albo żoną, czy też kochającym rodzicem. Marshall Rosenberg nazywa złe traktowanie siebie przemocą, która odcina od więzi: „jeśli wewnętrznie jesteśmy pełni przemocy wobec samych siebie, niezwykle trudno szczerze współczuć innym”.
Przemoc “zadomowiona”
Gdy myślę o doświadczeniu przemocy (czy to fizycznej, czy emocjonalnej – w postaci poniżania, zawstydzania, szantażu), przychodzi mi do głowy określenie, że ona się w człowieku „zadomawia”. Pozostaje niechcianą pamiątką domu. Jak traktowali cię najbliżsi dorośli opiekunowie, tak potem o sobie myślisz. Jeśli wypowiadali słowa pełne pogardy („głupku”, „znowu coś zepsułeś”), to pogarda dla samego siebie zostaje stałą lokatorką w twoim wnętrzu.
Jeśli nie potrafili być cierpliwi i dodawać nam otuchy, gdy popełnialiśmy błędy – to dzisiaj przy każdym potknięciu odczuwamy złość na siebie. Jeśli ich specjalnością było zawstydzanie („wyglądasz w tej sukience jak baleron”), pozostanie w nas niepewność i wstyd w odniesieniu do własnych decyzji i pragnień.
Jeśli złościmy się na dziecko w sposób pozbawiony szacunku, zapamiętuje ono, że samo jest złe. I choćbyśmy w sercu wiedzieli, że nasza złość mówi coś o nas, a nie o nim – dzieci naprawdę nie mają o tym pojęcia. Z naszych gestów i słów układają własne „bio” i to często takie, które wstydliwie skrywają potem przed światem, próbując dowieść za wszelką cenę, że są coś warte. Że jest się kimś lepszym i bardziej zasługującym na szacunek, niż doświadczyły tego w domu.
Co się w tobie zadomowiło?
Łatwo sprawdzisz, co się w tobie zadomowiło, gdy popełniasz błąd albo gdy ktoś cię krytykuje. Zatrzymaj się na chwilę przy tym, co do siebie mówisz i co o sobie myślisz, gdy coś ci się nie udaje. Gdy popełniasz jakąś gafę, skręcasz nie w tę ulicę, tłuczesz szklankę. Nazwij uczucie, jakie się w tobie rodzi, zauważ słowa, jakie pojawiają się w myślach. Czasem będą to cytaty oryginalnych wypowiedzi rodziców czy innych ważnych osób, które cię wychowywały. Czy to, co do siebie mówisz, to słowa pełne nadziei, czy raczej, że „jestem beznadziejny”?
Zajęcie się tymi aspektami w sobie wcale nie jest jak zabieg kosmetyczny, drobnostka w stylu „polub siebie”, by podnieść sobie komfort życia (choć przecież „da się jakoś żyć”). Nie można siebie polubić, gdy się sobą pogardza.
Rosenberg pisze: „Skoro jesteśmy przyzwyczajeni do traktowania siebie jak przedmioty – pełne wad – cóż w tym dziwnego, że wielu z nas odnosi się do siebie samych z przemocą?”. I warto pójść o krok dalej: jeśli ja nie daję sobie prawa do bycia słabym, delikatnym i potrzebującym, to słabość drugiego człowieka będzie we mnie także uruchamiała raczej agresję, niż empatię. Będzie na mnie działać jak płachta na byka. Dlatego rodzice potrafią krzyczeć na dzieci, które płaczą, podczas gdy one potrzebują czegoś zupełnie innego.
Co mówi moja złość?
Nienawiść do siebie, nawet gdy naprawdę zawiedliśmy, nie jest w stanie pomóc nam w rozwoju. Dlatego lepiej w chwili, gdy czujemy się na siebie samych źli, zapytać o potrzeby i wartości, o jakich mówi nasza złość. Jestem zły na siebie, bo chciałem się nie spóźnić do szkoły po dzieci, a jednocześnie chciałem skończyć pisać sprawozdanie, by mieć w sobie więcej luzu, tak potrzebnego w rodzinnych interakcjach.
Gdy uda mi się uchwycić przyczynę złości na siebie i okazać sobie zrozumienie, łatwiej będzie mi po prostu przeprosić dzieci, że na mnie czekały, niż wyładować złość na siebie właśnie na nich („Nic nie wiecie o prawdziwym życiu!”, „pospieszcie się, bo już jesteśmy spóźnieni!”).
Przemoc zostawia głębokie ślady. Dlatego nie jest czymś niewinnym okazywanie jej sobie samym – na końcu odpryskami zmagazynowanej agresji dostaną najsłabsi najbliżsi. O ile wcześniej nas nie zniszczy: nie odbierze wiary w wiele rzeczy, które umiemy i zaufania do siebie samych, że potrafimy być mądrzy i dobrzy. Zostaliśmy stworzeni do miłości, nie do przemocy. Zasługujemy na miłość, nie przemoc.
Cytaty pochodzą z książki Marshalla Rosenberga “Porozumienie bez przemocy. O języku serca”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2009.
Czytaj także:
Ofiary „same sobie winne”? Kilka słów o wiktymizacji
Czytaj także:
Słownik kobiet: przemoc
Czytaj także:
Przemoc i agresja w rodzinie – co robić?