Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Co jakiś czas Kościół daje nam nowych świętych, którzy rzucają nowe światło na rzeczywistość, w której żyjemy. Tak właśnie oddziaływał św. Ignacy Loyola ze swoim Ad maiorem Dei gloriam, św. Maksymilian Kolbe z zawołaniem Wszystko dla Niepokalanej, św. Faustyna z Jezu ufam Tobie, a w ostatnim czasie o. Dolindo z modlitwą Jezu, Ty się tym zajmij!
Chciałbym opowiedzieć o moim doświadczeniu tej krótkiej modlitwy, która pozwoliła mi przetrwać ciężkie chwile.
Człowiek staje czasami przed problemami i decyzjami, które wydają się niepokonalne. Zaczyna rozpaczliwe szukać ratunku, ale nie zawsze ma kogoś w pobliżu, lub inni nie zawsze są w stanie wszystkiemu zaradzić. Z zakamarków zaczyna do człowieka przychodzić samotność i poczucie bezradności.
Pozostaje jednak wiara, która intuicyjnie zaczyna kierować myśli ku Bogu i zadawać pytania o sens tego, co mnie spotyka. Żyjemy w czasach wszechobecnej depresji i nerwicy. Wydaje się, że ludzie nie radzą sobie nie tylko z problemami, ale także z ich przeżywaniem.
Tu koło się zamyka. Zmęczeni zabieganiem o własne sprawy tracimy siły, i tym samym życie zaczyna wymykać się nam spod kontroli. Nie ukrywam, że sam znalazłem się nie raz w takiej sytuacji. Wtedy z pomocą przyszła mi modlitwa ojca Dolindo Ruotolo.
Jezu, Ty się tym zajmij! To wołanie człowieka, który pragnie zaufać. Celowo piszę, że pragnie zaufać, a nie ufa, bo siła tej modlitwy tkwi w głębokim pragnieniu człowieka względem Boga. Powtarzając jej słowa, zrzucam z siebie całe odium spraw i problemów, które uniemożliwiają mi podejmowanie decyzji i rozsądne działanie.
Wcale nie oznacza to, że przestaję robić wszystko, co w mojej mocy, ale nie ma na mnie emocjonalnego bagażu i efektu samonapędzającego się koła, o którym wspomniałem wcześniej. Modlitwa ta daje wytchnienie i ulgę. Sprawia, że kładę się spać spokojny. Wiem, że w tym czasie Jezus się tym zajmuje. Ale ktoś może zadać pytanie: skąd ta pewność i czym właściwie zajmuje się Jezus?
Odmów razem z nami modlitwę "Jezu, Ty się tym zajmij" - włącz filmik poniżej. 👇
Po pierwsze, wezwanie ojca Dolindo wypływa z głębokiej wiary i przekonania, że Bóg działa w moim życiu, że nie ma w nim sytuacji, w której Bóg byłby nieobecny. Nawet w największym nieszczęściu ukryte jest pewne błogosławieństwo. Tak właśnie pokonywali wszelkie trudności święci. Po ludzku wydawały się to sprawy nie do załatwienia, a po czasie okazywało się, że Bóg ma swoje drogi i ostatecznie to On zwycięża zło, z którym się mocujemy.
Po drugie, Jezus zajmuje się przede wszystkim nami – przecież On bardzo dobrze nas zna. Wie, w jaki sposób przeżywamy wszelkie trudności i problemy. Ma obraz naszej kondycji duchowej i fizycznej. A zatem Jezus zajmuje się przede wszystkim moim uzdrowieniem. Leczy moje uczucia, nerwice, pomaga w przezwyciężaniu pokus i słabości. Dzięki temu mamy siły, aby odważnie stawiać czoła problemom i trudnościom.
Co więcej, jestem przekonany, że Jezus potrafi także w sposób nadprzyrodzony interweniować w moim życiu. Stawia na mojej drodze ludzi i sytuacje, aby przekonać mnie o swojej pomocy i obecności. Nie jest rzadkością, że działa także przez słowa Ewangelii, które ni stąd, ni zowąd wpadają nam w ręce lub do ucha.
Jest do dla mnie znak, że Bóg nieustannie działa i mówi. Staje się dla mnie bliski i (być może zabrzmi to dziwnie), ale staje się częścią mojej rodzinny. Jest ojcem, bratem, matką i wszystkim co najlepsze w relacjach z innymi.
Modlitwa o. Dolindo prowadziła go do świętości. Świętości rozumianej jako bliskość Boga. Chciałbym, aby za każdym razem, kiedy wypływa na wierzch moja grzeszność i słabość, słowa Jezu, Ty się tym zajmij! przywracały mi nadzieję, że nie jestem sam i mam potężnego Obrońcę.
Dlatego na koniec jeszcze raz z całego serca wołam: Jezu, Ty się tym zajmij!