Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nasza nastoletnia córka pokazała mi w swoim telefonie aplikację, której nazwa w tłumaczeniu na język polski brzmi „las”. Nastawia się w niej minutnik na dowolną liczbę minut i na ekranie zaczyna rosnąć z małej roślinki drzewo. Jeśli przez ten czas użytkownik uruchomi inną aplikację – drzewko uschnie. Pomyślałam, że to jakaś bliska mi metafora samodyscypliny.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W ostatnim artykule pisałam, że sama siła woli, wyrażona w samodyscyplinie, nie jest wystarczająca. Wierzę, że po to, by czynić z naszego życia coś sensownego i uszczęśliwiającego nas i naszych bliskich – potrzebujemy wewnętrznej mocy. Tą możemy czerpać z poczucia, że jesteśmy kochani przez Boga i zaproszeni do bliskiej i bezpiecznej relacji z Nim. Wierzę, że równie bardzo potrzebujemy więzi z ludźmi, dla których jesteśmy ważni i z którym możemy odsłaniać różne kawałki o sobie, także te, które mają słabe momenty i gorsze dni. Nie we wszystkim zdyscyplinujesz i pozbierasz się sam. Potrzebujesz nie raz (i nie dwa), by ktoś cię podniósł na duchu i przypomniał ci, jak jesteś obdarowany.
Wewnętrzna moc
Wewnętrzna moc rodzi się we mnie także wtedy, gdy zaczynam widzieć moje drzewa, które sadzę, podlewam, chronię przed wiatrem i pozwalam im rosnąć ku słońcu. Samodyscyplina wspiera mnie, gdy staje się dokonywaniem ciągle na nowo wolnego wyboru rzeczy i spraw, które zarówno dziś, jak i w długofalowym sensie, naprawdę mi służą.
Aplikacja w telefonie córki pomaga skupić się na tym, co teraz wymaga uwagi. Dzięki uwadze mogą uruchomić się w nas twórcze zasoby, o których istnieniu nawet byśmy nie wiedzieli, gdybyśmy oddali swój czas np. biernemu przyjmowaniu treści w social mediach. Bez telefonu można przypomnieć sobie, że istnieją książki albo inni ludzie. Bez gier komputerowych – odkryć na nowo szkicownik albo układanie puzzli z dziećmi.
Media mogą jednak posłużyć za metaforę wszystkiego tego, co nie tylko zabiera czas, ale i pozbawia energii. Zresztą po gadżety elektroniczne sięgamy często wtedy, gdy już nie czujemy w sobie mocy, a zamiast niej – bezradność i przytłoczenie.
Co jest życiodajne?
Co konkretnie sprawia, że twoje drzewa schną?
Może tym być angażowanie emocji w sprawy, które drenują i zostawiają bez sił. Na przykład gdy rozmyślasz nad problemem, dla którego na ten moment nie ma rozwiązania, zamiast położyć się spać. Gdy odczuwasz spadek nastroju, ale po to, by sobie z nim poradzić, wybierasz działanie, które go pogorszy. Czytasz doniesienia o porwaniach, pożarach i wojnach, zamiast pojechać za miasto na pół dnia czy wybrać się na basen.
Życiodajną samodyscypliną, która ochroni sadzonkę naszych życiowych celów – choć nie musi się to wydawać oczywiste – będzie unikanie kontaktu z osobami, które nam emocjonalnie szkodzą: wpędzają w poczucie winy, poniżają, oceniają czy nie potrafią okazywać empatii, gdy się im zwierzamy.
Podobnie, jeśli co miesiąc przeżywasz udrękę z powodu „rozejścia się” pensji – na chandrę nie pomogą ci zakupy. Wyrazem życzliwości dla siebie będzie określenie marzeń, na które zbierasz środki, po to, by nie uchodziły na rzeczy kupowane pod wpływem impulsów.
I wreszcie coś podstawowego: kondycja twojego ciała. Jeśli jest permanentnie niewyspane, przeciążone, wyeksploatowane – samodyscyplina rozumiana jako branie na siebie więcej zadań i wykonywanie ich szybciej jest ścieżką do samozniszczenia. Potrzeba wówczas zupełnie innego rodzaju samodyscypliny: wspierania siebie samego w redukcji zobowiązań, wysypianiu się i robieniu rzeczy, które sprawiają przyjemność. Bo w lesie, który sadzisz, ciało jest tym drzewem, od którego zależy życie reszty.
Twoja samodyscyplina będzie dla ciebie czymś pomocnym, jeśli wypływa z miłości do siebie i pragnienia dania sobie czegoś cennego i zgodnego z najgłębszymi potrzebami czy marzeniami, także w dłuższej perspektywie. Jeśli jednak jest wyrazem autoagresji, przeżywanej bez kontaktu ze sobą czy wbrew sobie – będzie niszczyć ciebie i twoje otoczenie. W końcu jeśli ty wyprujesz sobie flaki, inni powinni tak samo. Tylko czy to na pewno jest ten las, który chcesz zasadzić?
Czytaj także:
Potrzebujemy samodyscypliny czy może czegoś innego?
Czytaj także:
Merton: Oddzielenie ascezy od mistyki to problem naszych czasów
Czytaj także:
Samodyscyplina – jaki ma wpływ na poczucie wolności?