„Nieplanowane” to filmowa opowieść o Abby Johnson, która z „pracowniczki roku” w klinice aborcyjnej sieci Planned Parenthood stała się gorliwą działaczką pro-life.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Podczas kręcenia „Nieplanowanego” (oryginalny tytuł „Unplanned”) wydarzyło się więcej niespodziewanych sytuacji, niż reżyserzy mogli przewidzieć. Film, który wejdzie na ekrany amerykańskich kin 29 marca opowiada historię Abby Johnson. Scenariusz powstał na podstawie jej książki (o tym samym tytule), w której opowiada o drodze od oddanej menadżerki kliniki aborcyjnej po aktywistkę pro-life.
Abby Johnson – od kierowniczki kliniki aborcyjnej do działaczki pro-life
Johnson zaczynała karierę w Planned Parenthood jako wolontariuszka. Z czasem awansowała na dyrektorkę placówki w Teksasie. Odeszła po tym, jak podczas asystowania przy aborcji zobaczyła na USG nienarodzone dziecko uciekające przed narzędziami lekarza. Założyła następnie organizację, która pomaga byłym pracownikom branży aborcyjnej, którzy jak ona przeżyli nawrócenie i walczą o rozpoczęcie nowego życia.
Producentami „Nieplanowanego” są Cary Solomon i Chuck Konzelman (wcześniej pracowali przy filmie „Bóg nie umarł”). W rolę główną wcieliła się Ashley Bratcher („Princess Cut”). Aktorka przeczytała scenariusz i ujęła ją historia Johnson. Kiedy otrzymała telefon od producenta z ofertą roli i pytaniem, czy da radę dojechać w kilka godzin na plan, gdyż zaczynają się zdjęcia, Bratcher nie wahała się.
Aktorka grająca Abby Johnson o aborcji
Już na planie Bratcher gorączkowo uczyła się dialogów, ale też próbowała zdobyć dodatkowe informacje o granej przez siebie postaci. Wkrótce zadzwoniła do niej matka. Aktorka nie chciała mówić o filmie, w którym gra – wiedziała, że jej mama dokonała kiedyś aborcji i obawiała się, że to otworzy stare rany. Jakież było zdziwienie Butcher, kiedy powiedziała matce o roli w „Nieplanowanym”, a ta wyznała:
Ashley, muszę powiedzieć ci coś, o czym nigdy nie mówiłam. Kiedy miałam 19 lat, ponownie pojechałam do kliniki aborcyjnej. Wywołali mnie, byłam badana przez pielęgniarkę w zaawansowanej ciąży. Nagle poczułam się niedobrze, wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Wstałam i wyszłam. Zdecydowałam, że… cię urodzę.
Ta informacja była wstrząsająca dla Ashley. Aktorka wyznała:
Poczułam się oszołomiona. Nigdy nie dowiedziałabym się o tym, gdybym nie przyjęła roli w filmie o Abby Johnson. To było dla mnie potwierdzenie, że Bóg ma dla nas plan od poczęcia. Moja historia zatoczyła koło, początkowo nie widziałam sensu w zagraniu Abby. Moja mama zdobyła się na odwagę, by wyznać mi prawdę, jest więc oczywiste, że dotknęła jej ręka Boga i doznała uzdrowienia.
Matka aktorki pojawia się w filmie jako jedna z protestujących w obronie życia, którzy przychodzą pod kliniki aborcyjne z kwiatami i modlą się.
Abby Johnson – od kierowniczki kliniki aborcyjnej do wielodzietnej matki
Historia samej Johnson to jeden z najlepszych przykładów „nieplanowania”. W czasach burzliwej młodości dokonała aborcji dwukrotnie. Kiedy wyszła za mąż i urodziła dziecko, pomyślała, że już więcej nie zostanie mamą. Później, kiedy porzuciła pracę w klinice aborcyjnej i wraz z mężem zbliżyła się do Kościoła katolickiego, zaczęła się obawiać, że skończą jak stereotypowe katolickie pary z dużą liczbą potomstwa.
Kiedy Abby pojawiła się na jednej z konferencji związanych z filmem, stało się jasne, że porzuciła obawy i nie poprzestała na jednym dziecku. Była w ósmej ciąży! Johnson powiedziała także, że kiedy porzuciła pracę w klinice, poczuła się wezwana do ludzi takich, jak ona wcześniej, którzy potrzebują wsparcia finansowego, moralnego, emocjonalnego i duchowego, by porzucić aborcyjną postawę i stać się pro-life. A skoro nie mogła w swoim otoczeniu nikogo takiego znaleźć, poczuła się wezwana przez Boga do tej misji.
Podczas produkcji twórców filmu spotkało wiele niespodzianek. W wielu stanach amerykańskie nastolatki (poniżej 17. roku życia) mogą uzyskać dostęp do aborcji bez zgody rodziców, ale nie będą mogły obejrzeć „Unplanned” bez towarzystwa osoby dorosłej.
Johnson: Mam nadzieję, że ten film będzie ukłuciem sumienia
Johnson wierzy jednak, że film o jej historii pomoże wielu ludziom w zmianie myślenia na temat aborcji. Ma szczególną nadzieję, że obraz zobaczą zwolennicy przerywania ciąży, a także osoby związane z aborcyjnym przemysłem i będzie on dla nich „ukłuciem sumienia” i skłoni do zadawania pytań o to, co robią.
Nawet jeśli ci ludzie są pro-choice, powinni być świadomi tego, co popierają. Mogą zobaczyć film, wyjść z kina i powiedzieć „nadal jestem pro-choice” i w porządku, ich wybór. Ale nie będą już mogli odejść i powiedzieć „nie wiedziałem”. Będą musieli podjąć decyzję i ponosić za nią odpowiedzialność.
Znaczną część filmowej widowni będą stanowić osoby o poglądach pro-life. Johnson i producenci mają jednak nadzieję, że film dotrze też do kobiet, który miały aborcje albo borykają się z poczuciem winy za uczestniczenie w przerwaniu ciąży. Wraz z filmem ma w USA wystartować kampania skierowana do ludzi cierpiących z powodu aborcji, by wskazać im miejsca, gdzie uzyskają pomoc w emocjonalnym i duchowym uzdrowieniu.
Johnson dodała, że ostatecznie „Nieplanowane” opowiada o nas wszystkich, o przeszłości i o tym, że jej skutki można zmienić. „Nie chodzi tylko o aborcję, ale o wszystko, co nas w życiu spotkało. Bóg czeka z odkupieniem i zrobi to dla swej chwały. Więc ostatecznie, to jest Jego historia”.
Czytaj także:
Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?
Czytaj także:
Odpowiadał za wiele tysięcy aborcji. Dlaczego stanął po stronie życia?
Czytaj także:
Była “pracownikiem roku” w sieci klinik aborcyjnych. Dlaczego zrezygnowała? Poznaj historię Abby Johnson