„Żartem nazywaliśmy go człowiekiem Google Maps, bo za każdym razem, jak przejeżdżał samochód Google, aktualizując mapy, to Włodek stał z miotłą niczym stały element krajobrazu. Do dziś można go na mapach zobaczyć… Jak ktoś ładnie rzecz ujął, Włodek nie żyje, a nadal zamiata”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pomniki mają to do siebie, że raczej budzą podziw dla osoby przedstawianej niż odruch sympatii. Żeby dorobić się pomnika, trzeba się wykazać wybitnymi osiągnięciami w jakiejś dziedzinie (najlepiej prestiżowej), wygrać wojnę lub przeciwnie, spektakularnie doprowadzić do pokoju, zmienić mapę świata czy choćby wpłynąć na losy miasta itd. Zrobić coś, czego inni ludzie nie potrafią.
Czytaj także:
Betlejem z Jaworzna. Tu bezdomność przemienia się w miłość
Przed pomnikami składa się kwiaty, a czapki ściąga z głów. Pomnik jest za coś. Tymczasem w Jaworznie za 2 miesiące, tuż za bramą wejściową do domu dla bezdomnych Wspólnoty Betlejem, stanie pomnik alkoholika z miotłą. I to on uchyla czapkę, tak jak zawsze robił to za życia – w radosnym geście powitania.
Pomysł jest autorstwa ks. Mirosława Toszy, projekt – rzeźbiarza Konrada Kocha. Wspólnota prowadzi zbiórkę na wykonanie odlewu. Bezdomny bohater miał na imię Włodek. I to będzie najbardziej chrześcijański pomnik, jaki może być – statua bezdomności i jednego talentu.
Zamiatał ulicę tak pięknie, jak nikt
Zapytałam ks. Toszę, znanego nie tylko z pomagania, lecz i wielu artystycznych inicjatyw, dlaczego Włodek. Czym się wyróżniał? Betlejem istnieje ponad 20 lat, przez dom przewinęło się mnóstwo ludzi. Ksiądz Mirek się śmieje, gdyż lubi prowokować.
Tak, mieszkało u nas łącznie około 900 osób. Włodek miał pewnie to, co miało z 500 innych ludzi. Mogliśmy wymyślić różne formy upamiętnienia naszych mieszkańców: biegaczy maratonów, uczestników wypraw, twórców. Wierzę jednak w inspiracje od Ducha Świętego. I przyszedł czas, że coś w nas dojrzało.
Bo Włodek zamiatał ulicę tak pięknie, jak nikt. Najpierw chcieliśmy nadać jego imię naszej ulicy, ale okazało się to bardzo skomplikowane. Postanowiliśmy zatem postawić pomnik – odpowiada
Nieco więcej światła na kulisy projektu rzuca Jan Pająk ze Stowarzyszenia „Betlejem”. “Włodek Mieszkał u nas 7 lat – opowiada. – Kiedyś prowadził melinę, pił. Spalił mu się dom i trafił do nas… Był niepełnosprawny, w wypadku stracił nogę. Ale po całym życiu niezbyt godnym naśladowania, zmienił się. Przestał pić. Był bardzo pracowity, praca go cieszyła. Obrał sobie jedno specyficzne zadanie: dbanie o czystość naszej ulicy. Był tak sumienny, jakby chciał pokazać, że jeszcze jest coś wart. Żartem nazywaliśmy go człowiekiem Google maps, bo za każdym razem, jak przejeżdżał samochód Google aktualizując mapy, to Włodek stał z miotłą niczym stały element krajobrazu. Do dziś można go na mapach zobaczyć… Jak ktoś ładnie rzecz ujął, Włodek nie żyje, a nadal zamiata.
Pokazał, że wewnętrzna przemiana człowieka może się dokonać w każdym czasie i w każdych warunkach. Poza tym wyróżniała go serdeczność. Zawsze pierwszy zagadał. Pomnik pokazuje go w charakterystycznym geście uchylenia czapki. Włodek emanował ciepłem i chcemy go tak zamrozić. Może stać się znakiem codziennego, dobrego słowa i sympatii.
Pomnik konkretnie upamiętnia Włodka, ale jest też hołdem dla ludzi, którzy dobrze, uczciwie, rzetelnie wykonują codzienną pracę. Nawet, jeśli są to czynności proste i zwyczajne, ludzie ci zasługują na szacunek społeczny” – tłumaczy Pająk.
Czytaj także:
Czego najbardziej potrzebują bezdomni? Rozmowa z duszpasterzem Wspólnoty Betlejem
Antypomnik: ma przywracać perspektywę Ewangelii
A ja przyznaję, że podoba mi się pomysł docenienia świeckiej codzienności, o którą upomniał się w Kościele Sobór Watykański II. Przy okazji przychodzi mi do głowy przypowieść Jezusa o talentach.
Według Jana Pająka projekt bardzo do niej pasuje. Zgadza się z tym również ks. Tosza, przywołując kolejną przypowieść – o robotnikach ostatniej godziny. “Pan Bóg w różnych porach życia woła do pracy w swojej winnicy. A winnicę też trzeba posprzątać, no to myślę, że Włodek tak pracował” – mówi. I głęboko po chrześcijańsku dodaje:
Bóg nie rezygnuje z człowieka do końca i woła go nawet w ostatniej godzinie życia. Za pracę w winnicy daje mu taką samą nagrodę, jak tym, którzy w pocie czoła pracowali cały dzień. Co jest skandalem – ale tak jest. Włodek przez 7 lat bardzo solidnie pracował. Nie pytał o zapłatę.
Więc to pomnik człowieka według miary ewangelicznej? – zamyślam się. “To ma być taki antypomnik, wyjaśnia ks. Tosza. – Ma przywracać perspektywę Ewangelii”.
Pomóż zbudować pomnik
Włodek już ma jeden portret, w książce Jacka Hajnosa OP „Różnica”. Nic dziwnego, że ks. Mirek o wykonanie projektu rzeźby poprosił kolegę Hajnosa ze Wspólnoty Vera Icon, Konrada Kocha. Koch mówi, że był zaskoczony pomysłem, ale pociągnęła go idea.
“Jest to dosyć niecodzienne zlecenie – mówi. – Nie jest to kolejny papież czy jakiś święty. To gest artystyczny ze strony księdza, co wymaga odwagi” – dodaje z uznaniem. Żeby pomnik został zrealizowany, potrzeba 45 tys. złotych na odlanie rzeźby (naturalnej wielkości).
Dlatego pomysłodawcy zorganizowali zbiórkę publiczną poprzez portal zrzutka.pl. Jeśli uda się szybko zebrać całą kwotę, uroczyste odsłonięcie odbędzie się 25 maja tego roku. Wszelkie informacje można znaleźć na tej stronie.
Ks. Tosza jest cenionym rekolekcjonistą, laureatem licznych nagród, w tym nagrody ks. Józefa Tischnera za działalność społeczną w 2017 r.
Ma rzadki dar godzenia sprzeczności: zamrażania ciepła relacji tak, by promieniowały miłością; stawiania niecodziennych wyzwań dla wsparcia bezdomnych w ich żmudnej codzienności. Spośród tylu szalonych projektów, jakie ma na koncie, ten jest najcudowniej przewrotny. Zwłaszcza w epoce, kiedy pomniki łatwiej obalać niż stawiać z czystej radości życia Ewangelią.
Czytaj także:
Adam, bezdomny z Krakowa. Fragment niezwykłej książki „Różnica”