Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Podróże kształcą?
Dzikie odcinki Wisły leżące w granicach Warszawy i w jej okolicach to przyrodniczy ewenement na skalę europejską. Żadna inna stolica na Starym Kontynencie nie może się pochwalić równie dziewiczymi ostojami natury. A jednak takie sformułowania spotykają się z niedowierzaniem mieszkańców Warszawy. Nasza Wisła taka wyjątkowa? Przecież to jest całkiem zwykła rzeka…
Podróże kształcą, ale tych, którzy już są wykształceni. Można pojechać do najbardziej unikalnych miejsce na świecie i nie dostrzec ich wyjątkowości. Można pojechać do pobliskiego lasu lub miasta i zachwycić się ich niezwykłością. To nie znaczy, że dalekie podróże nie mają znaczenia, ale że trzeba się do nich dobrze przygotować i zastanowić, czy na pewno mają sens.
Podróże powierzchowne
Tylko raz w życiu byłem na wycieczce objazdowej. To było we Włoszech. Z Wenecji zapamiętałem, że puszka napoju kosztowała 10 zł. Z Padwy, że z parkingu do tamtejszej bazyliki było bardzo daleko. Z Florencji, że kopuła katedry Santa Maria del Fiore była niezwykła. Zapamiętałem ją, bo miałem czas, żeby się na nią pogapić…
Podróże w ekscytujące miejsca niosą ze sobą ryzyko „zaliczenia” tego, co zobaczyć trzeba. Bo przecież tyle jest do zobaczenia, a tyle kilometrów pokonaliśmy, żeby dojechać, aż tak daleko. No szkoda by było gdyby… Z tego strachu przed stratą łatwo stracić możliwość autentycznej satysfakcji z przebywania w danym miejscu.
Żeby sobie w tym pomóc, można zrobić trzy rzeczy. Albo zaplanować posiłek w miejscu, który jest celem podróży, np. piknik na łonie natury. Albo zabrać w drogę szkicownik. Nawet jeśli się nie umie rysować, to podejmując próbę przeniesienia na papier tego, co się widzi, można zobaczyć znacznie więcej i cieszyć się z tego, gdzie się jest. Można wreszcie wziąć listę miejsc do zobaczenia i skreślić połowę z nich!
Droga do głębi
W dzieciństwie całe wakacje spędzaliśmy u dziadków na wsi. To były najwspanialsze wakacje w moim życiu. Wiele razy słyszałem takie wspomnienia. Jakość chwil na wsi z pewnością wiąże się z możliwością nieskrępowanego przebywania blisko natury, którego tak bardzo dziś nam brakuje. Ale jest coś ważniejszego. Ważniejsza jest możliwość głębokiego poznawania miejsca, w którym się jest.
Uwielbiam zachody słońca na Mazurach. One nigdy nie są takie same. Mógłbym je oglądać całe życie. Chodzenie tą samą drogą do lasu też wcale nie jest dla mnie monotonne. Czuje się, jakbym szedł ze starym przyjacielem, którego dobrze znam, ale którego mogę poznać jeszcze lepiej. Relacja z jedną osobą, czy z jednym miejscem jest drogą do głębi. Daje możliwości, których nie może dać nawet tysiąc powierzchownych znajomości.
Jakość odpoczynku
Rodzinne wakacje w sprawdzonej lokalizacji to niewątpliwie możliwość pójścia w głąb. Znajome miejsca dają się lepiej poznawać w nieśpiesznym tempie. Bodźcowanie mózgu nowymi doznaniami wzrokowymi i słuchowymi jest ważne, ale też ważne jest, żeby takie doświadczenia mogły się w nas ułożyć.
Podróż w dal jest ważna dla podróży w głąb. Zobaczenie tego, co inne i odległe, pozwala lepiej zrozumieć i docenić to, co bliskie i nasze. Jednak o jakości odpoczynku przeważnie decyduje nie to, co szybkie i pełne emocji. Jak zawsze trzeba złotego środka, a w tym wypadku nie jest to podział pół na pół.
Rozwiązaniem na rodzinne wakacje jest jedno miejsce. Stały port, do którego na dłużej zawijamy przynajmniej raz w roku. Taki port, z którego możemy wypłynąć ku temu, co nieznane i do którego zawsze możemy wrócić. Wrócić, żeby z większą wdzięcznością docenić niezwykłość ukrytą w miejscach bliskich i pozornie zbyt zwykłych, by pisać o nich w przewodnikach.