Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Alicję Walczak pamiętamy jako uczestniczkę pierwszej edycji programu „Big Brother”. Ale jest też malarką, modelką, dziennikarką, tłumaczką języka włoskiego, instruktorką salsation. Niedługo ukaże się jej książka „Piękno duszy”. Nam opowiada o swojej relacji z Panem Bogiem i co w niej zmieniło zdiagnozowanie nowotworu.
Katarzyna Szkarpetowska: Czy Bóg ma w sobie coś z Wielkiego Brata?
Alicja Walczak: Ciekawe pytanie (śmiech). Bóg nas nie podgląda, a wszystko widzi. Nie śledzi, a zna każdy nasz krok. Czyta z naszych serc jak z otwartej księgi. Jest miłością, a miłość daje wolność.
Alicja Walczak: Bóg jest miłością, a miłość daje wolność
Niebawem ukaże się twoja książka „Piękno duszy”. Czym dla ciebie jest piękno?
Piękno duszy wprowadza harmonię. Jesteśmy stworzeni na wzór i podobieństwo Boga, zatem powinniśmy być dobrzy i miłosierni jak On – i to nie tylko dla innych, ale również w stosunku do siebie.
Nam często tego miłosierdzia brakuje.
To prawda. Biczujemy się za to, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy. Wypowiadamy słowa, które ranią. Nie odpuszczamy samym sobie negatywnych myśli, użalamy się nad sobą. A przecież dobre słowo to dobra nowina. Miłosierdzie w stosunku do siebie to m.in. umiejętność zadbania o własne potrzeby. Wewnętrzne odrzucenie siebie zaprzecza pięknu duszy. To nie jest dobre, kiedy dbasz o innych, a o sobie myślisz na „szarym” końcu.
Uczysz się tej troski o siebie?
Staram się. Wbrew pozorom, to wcale nie jest takie proste. Często w życiu biegłam na ratunek innym. Aż w końcu przyszedł taki moment, kiedy zatrzymałam się i zadałam sobie pytanie: zaraz, a gdzie w tym wszystkim jestem ja? Co ze mną, z moimi potrzebami? Bo dobry nie równa się naiwny. Trzeba dbać o siebie. Trzeba, jeśli tego wymaga od nas życie, o siebie zawalczyć.
Jezus powiedział: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Miłość do siebie nie jest egoizmem. Wyobraź sobie, że masz dom i o niego nie dbasz, tylko chodzisz do innych i to u nich ciągle sprzątasz. No a co u ciebie?
Pajęczyny (śmiech).
(śmiech) No właśnie!
Alicja Walczak: Bóg jest dla mnie wsparciem
Jaka jest różnica między religijnością a wiarą?
Można być religijnym, pobożnym, ale wcale nie być wierzącym. Ktoś może odmawiać kilka różańców dziennie, a w sercu nie mieć wiary w Boga. W to, że On ma moc dokonywać w naszym życiu pięknych zmian. Wiara niesie z sobą spokój.
Który czasami jednak mącą wątpliwości.
Wydaje mi się, że wątpliwości nie są czymś złym. Co więcej, mogą posłużyć wzrostowi wiary. Wątpliwości powodują, że zadajemy pytania, a te otwierają nas na szukanie odpowiedzi.
Czy dbanie o to, co zewnętrzne – chociażby o kondycję ciała, o wygląd, o ubiór – też jest przejawem troski o piękno duszy?
Jak najbardziej! Człowiek to nie tylko duch, psychika, ale też ciało, o którym Jezus powiedział, że jest świątynią Ducha Świętego. Każdą naszą myślą, emocją, wyborem, decyzją współtworzymy świat zewnętrzny. I to nasza odpowiedzialność, co z tym zrobimy, jak tę przestrzeń zagospodarujemy. Tym, że ładnie wyglądamy, że o siebie dbamy, też chwalimy Boga. Wszystko zaczyna się od pracy nad sobą, nie od pracy nad sąsiadem. Bóg powiedział, że droga jest wąska.
Dobrze ci na niej, pomimo że wąska?
Są chwile, kiedy jest mi bardzo trudno. Modlę się wtedy: „Boże, daj mi wskazówkę, pokaż drogę, oświeć mnie”. W trudnych momentach bardzo ważna jest nadzieja. Bóg jest dla mnie wsparciem. Chciałabym powiedzieć o ludziach, że mam od nich takie wsparcie jak od Boga.
Mówisz: „chciałabym”. To znaczy, że na chwilę obecną tego wsparcia nie masz?
Myślę, że moim nastawieniem będę to budowała. Bo chcę otaczać się dobrymi ludźmi. Wiem, że w dużej, a właściwie w głównej mierze to ode mnie zależy, z kim się spotykam, dla kogo mam czas, kogo zapraszam do mojego świata.
Mamy prawo decydować, kim się otaczamy.
To ważne prawo, z którego warto korzystać. Jeżeli będziemy taką otwartą bramą i wszystkich będziemy do naszego życia zapraszać – czy nawet nie zapraszać, ale pozwalać, żeby wchodzili – to słabnąć będzie zarówno nasz duch, jak i nasze ciało. Musimy szanować naszą przestrzeń.
Alicja Walczak: Choroba umocniła moją wiarę
Kilka lat temu wykryto u ciebie nowotwór. Jak przyjęłaś diagnozę?
O tym, że mam raka płuc, dowiedziałam się w maju 2015 roku. Nie mogłam poddać się leczeniu, ponieważ opiekowałam się wówczas chorą mamą, która była dializowana i to jej poświęcałam każdą chwilę. Dwa miesiące później, 31 lipca, mama zmarła. W październiku wzięłam udział w modlitwie o uwolnienie i uzdrowienie. Trwała adoracja, każdy mógł podejść i dotknąć Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Gdy dotknęłam monstrancji, poczułam ogromne ciepło, a w sercu usłyszałam: „Zostaniesz uzdrowiona. W lutym odbierzesz wyniki, że jesteś zdrowa”. Chwilę później padło słowo poznania, które potwierdziło to, co usłyszałam w duchu. W lutym zrobiłam badanie tomokomputerem, które wykazało, że jest „czysto” i po guzkach na płucach nie ma śladu.
Czy choroba coś w tobie przewartościowała?
Na pewno umocniła moją wiarę. Utwierdziłam się w tym, że mam bardziej pokochać siebie. Człowiek często nie jest w stanie przyjąć dobra od Boga. Gdy serce jest zamknięte, żyjemy stereotypami, często mamy pretensje, nie rozumiemy siebie i innych.
A gdy serce jest otwarte?
Wtedy mamy w sobie zgodę – na Boga, na siebie, na to, że drugi człowiek ma swoją prawdę i może nas czegoś nauczyć.