Parapetówka na drugim piętrze. Zajadamy czekoladowy tort z wiśniową frużeliną, popijamy wino, co niektórzy whisky z lodem. Robimy z kolegą update, co u nas słychać. Wtedy pada pytanie, dlaczego tak bardzo idę w Kościół…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Parapetówka na drugim piętrze. Zajadamy czekoladowy tort z wiśniową frużeliną, popijamy wino, co niektórzy whisky z lodem. Robimy z kolegą update co u nas słychać. Gdy mówię, że nadal piszę dla Aletei, opowiadam o Camino, o pielgrzymowaniu, pada pytanie, dlaczego tak bardzo idę w Kościół. No właśnie. Bardzo dobre pytanie i wyzwanie – jak wyjaśnić komuś, kto nie ma relacji z Jezusem, dlaczego jestem w Kościele. Długo trwało, zanim dotarłam do moich całkiem „świeckich” argumentów. Oto kilka z nich:
1Jezus Chrystus – autorytet i mądry nauczyciel życia
Tak, zgadzam się ze zdaniem, że kościół – przez małe „k”, jako instytucja serwująca usługi typu pasterka, ślub, pogrzeb, chrzest dziecka jest bez sensu. Bez wymiaru duchowego może wydawać się czymś dziwnym. I rozumiem, że dla wielu osób tak to właśnie wygląda, co nie dziwi mnie wcale. Też nie traciłabym na to czasu, gdyby nie jedno – Jezus Chrystus.
To On założył Kościół przez wielkie „K” jako rzeczywistość nie tylko ziemską, ale też duchową. Oczywiście to jest najtrudniejsze do wytłumaczenia. Ale zwyczajnie po ludzku – czytanie o Jezusie w Biblii, słuchanie o tym, jaką miał propozycję stylu życia jest dla mnie inspirujące.
2Uczy mnie, jak kochać
Doprecyzujmy – czy to znaczy, że nie wiem jak kochać? Że nie potrafię? Czasami wiem i potrafię, czasami nie. Jestem tylko człowiekiem i bywa, że robię to po prostu niezdarnie. A to zranię, a to się uniosę dumą, a to zignoruję. Nie tylko kogoś, ale siebie też. I gdy potrzeba tu zwykłej ludzkiej uczciwości, by powrócić do naturalnego stanu harmonii w relacji – nie zawsze ją mam.
Ale zawsze, gdy zwracam się w stronę Kościoła, on podpowiada, że warto i dodaje odwagi – czy to w rozmowie z kimś wierzącym, czy na kartach Pisma Świętego, czy w sakramencie pojednania. A może zwłaszcza w nim.
3Poszerzanie horyzontów i rozwój osobisty
Rachunek sumienia i spowiedź jest dla mnie pewnego rodzaju narzędziem rozwijania się i wzrastania – pewne rzeczy analizuję, wyciągam wnioski, opowiadam o tym drugiej osobie, dostaję feedback i zadanie do wykonania. Tak można wytłumaczyć to osobie niewierzącej. Oczywiście jest to przecież dużo więcej – przestrzeń miłosierdzia, wybaczenia, zaufania, spotkania, która pomaga mi gdy już nie mam sił i znów jestem rozczarowana sobą.
To też impuls do działania – poprawienia na lepsze: konkretnej sytuacji czy relacji. Nic tak nie motywuje mnie do tego jak powiedzenie w konfesjonale, że obiecuję poprawić co narozrabiałam i ZADOŚĆUCZYNIĆ osobom, które to dotknęło. To ostatnie bywa trudne, ale właśnie „trudne” i „niewygodne” wyprowadza mnie z mojej strefy komfortu i poszerza perspektywę. Ze świata wyobrażeń o mnie i innych ściąga na ziemię. Uff!
4Ludzie
Kościół to wspólnota ludzi. Różnorodnych! Znajduję pośród nich autorytety, przewodników, przyjaciół, towarzyszy w modlitwie, a i bohaterów moich artykułów! Kościół jest pełen ludzi z niesamowitymi i inspirującymi historiami życia.
Czasem mi je opowiadają, a czasem tylko siedzimy obok siebie, nie znając nawet swoich imion, ale podając dłonie na znak pokoju wymieniamy się niewerbalnie odrobinką siebie i swojego życiorysu. W spojrzeniu trwającym ułamek sekundy, a nawet w jego unikaniu tak wiele można powiedzieć. Ludzie, z którymi praktykuję moją religię, dają mi poczucie powiązania, podstawową potrzebę ludzką.
5Piękno i wzniosłość
Potrzebuję czasem wznieść się ponad ziemię. I bardzo mi w tym pomaga Kościół. Jego dziedzictwo w postaci świątyń. Ok, nie wszystkich. Ale jednak wielu. Jego dziedzictwo w postaci liturgii, w postaci sztuk plastycznych. Uwielbiam zatracać się w słuchaniu muzyki organowej, w kontemplacji malarstwa. Dzięki temu codzienność nabiera jakiejś lekkości.
Te 5 puzzli układa się w jeden obraz – człowieka. Mogłabym powiedzieć, że dzięki nim jestem po prostu bardziej ludzka.
Czytaj także:
Dlaczego wierzę w Boga? Szczere i nieoczywiste odpowiedzi księży
Czytaj także:
Tolerancja to nie miłość. Dlaczego? Wyjaśnia ks. Dziewiecki
Czytaj także:
„Druga połówka” nie istnieje. Dlaczego więc ciągle jej szukamy?