Nie wiem, co jest powodem tego, że świadomość ekologiczna wielu katolików jest tak niska, że skorzy jesteśmy podważać fakt zmian klimatycznych, wegetarianizm uważamy za wykwit liberalnych ideologii, a szycie woreczków na zakupy ze starej firanki za hipsterski wymysł ludzi, którzy nie mają poważnych problemów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ekologia – chrześcijański temat?
Temat ochrony środowiska w większości katolickich mediów jest traktowany trochę z grzeczności. Zniechęcenie do pisania na ten temat łatwo jest zrozumieć, kiedy spojrzy się w niektóre komentarze pod artykułami na ten temat. Łatwo jest też dowiedzieć się wtedy, kim się jest „tak naprawdę” i z wdzięcznością należy przyjąć chęć pomocy w odnalezieniu swojej tożsamości. Okazuje się bowiem, że jeśli poruszasz tematy ochrony środowiska jesteś lewakiem oszołomionym przez propagandę ekoterrorystów. Tyle o sobie wiedzieć, to już całkiem dużo. Co ważne – lewakiem nierozgarniętym: skoro wierzysz naukowcom w doniesienia o zmianach klimatycznych, jesteś ciemny jak tabaka w rogu.
Wierzę w Boga i w to, że moja mama mnie kocha. W zmiany klimatyczne wierzyć nie muszę, bo te dowiedzione są setkami badań. Jeśli jednak i one nie przekonują komentującego artykuł – ten wyciągnąć może jeszcze broń ostateczną: słowo samego Boga. Dyskutant wyrywa wtedy z kontekstu wers ze Starego Testamentu i kroi nim kontrpartnera. „Czyńcie sobie ziemie poddaną” jest przecież odpowiedzią na wszystko. Zupełnie jakby Chrystus nie nauczał, że władza to służba, opiekuńczość i odpowiedzialność za to, nad czym władzę się sprawuje.
Poddawanie sobie świata
O poddawaniu sobie świata mówił też papież Franciszek w encyklice Laudato Si: „Kiedy zostaje odrzucone prawo Boże, prawo miłości, wtedy potwierdza się prawo panowania silniejszego nad słabszym. Grzech, który mieszka w sercu człowieka (por. Mk 7, 20-23) i objawia się jako chciwość, pragnienie nadmiernego dobrobytu, brak zainteresowania dobrem innych, a często także własnym prowadzi do wykorzystywania stworzenia, osób i środowiska, zgodnie z tą niezaspokojoną żądzą, która każde pragnienie uważa za prawo, a która prędzej czy później doprowadzi do zniszczenia nawet tych, którzy są przez nią zdominowani”.
Nie wiem, co jest powodem tego, że świadomość ekologiczna wielu katolików jest tak niska, że skorzy jesteśmy podważać fakt zmian klimatycznych, wegetarianizm uważamy za wykwit liberalnych ideologii, a szycie woreczków na zakupy ze starej firanki za hipsterski wymysł ludzi, którzy nie mają poważnych problemów. Zastanawiam się, czy powodem tego nie jest fakt, że wiele polskich organizacji zajmujących się ochroną środowiska należy do środowisk lewicowych.
Dla wielu chrześcijan to wystarczający powód, żeby odrzucić ich postulaty, choćby nie wiem jak były one zgodne z wartościami chrześcijańskimi. Jeśli coś nie ma pobożnej pieczątki to z automatu to odrzucamy. Co poniektórzy twierdzą nawet, że identyfikowanie się z misją organizacji związanej ze środowiskiem lewicowym to grzech, a co najmniej zagrożenie duchowe. Jakbyśmy się bali, że ktoś z organizacji ekologicznej przy okazji edukowania nas w kwestii ochrony środowiska wyciągnie ręce po nasze atestowane katolickie dusze.
Obowiązek ochrony przyrody
Tymczasem my, katolicy, zobowiązani jesteśmy do podejmowania aktywności na rzecz ochrony przyrody – z szacunku do dzieła stworzenia i jego Stwórcy, który dał nam miejsce do życia. Ochrona środowiska to nie broszka jakiejkolwiek partii politycznej, ale wspólny interes nas wszystkich. My, mieszkańcy krajów wysoko rozwiniętych i rozwijających się, jesteśmy szczególnie odpowiedzialni za to, żeby dbać o środowisko, bo największe koszty naszego konsumpcyjnego rozpieszczenia i ekologicznej ignorancji ponoszą mieszkańcy najbiedniejszych krajów.
To oni – żeby zaspokoić nasze nadmierne potrzeby – za głodowe pensje pracują w fatalnych warunkach, żebyśmy my mogli żyć ładniej i wygodniej. Cierpi Ziemia i cierpią ludzie, bo my – wychowankowie kapitalizmu – panowanie kojarzymy z władzą, z dominowaniem nad innymi i podporządkowywaniem ich sobie dla osobistych korzyści.
Jak powiedział papież Franciszek: „(…) człowiek uważa siebie za boga stworzenia, czuje się jego absolutnym panem i używa go nie tak, jak chciał tego Stwórca, ale w swoim własnym interesie, ze szkodą dla stworzeń i innych ludzi”. Dlatego zanim postanowimy sobie kolejny raz stępić sumienie frazą „czyńcie sobie ziemie poddaną”, pamiętajmy, że Jezus swoim poddanym mył nogi.
Czytaj także:
Kościół, ekologia i polski węgiel. Rozmowa z abp. Skworcem
Czytaj także:
Jeśli nie szanujesz przyrody, nie szanujesz najuboższych
Czytaj także:
Jestem katolikiem, więc jestem ekologiem [wywiad]