Z punktu widzenia miłosierdzia cały świat jest jednym wielkim boiskiem, po którym uganiamy się w niezliczonych drużynach nie po to, żeby grę wygrać, ale po to, żeby okazać fair play. I wedle tego tylko będzie sąd.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).
Ta nauka powraca w Nowym Testamencie tyle razy, że trzeba ją zaliczyć do jego podstawowych treści. W przypowieści o nielitościwym słudze i w mnóstwie prostych, jednoznacznych pouczeń powiedziano nam, że, po pierwsze, miłosierdzie Boże zawsze znajdzie się dla tego, kto był miłosierny dla braci. I, po drugie, zostanie cofnięte od tego, kto go sam dla braci nie miał.
Czytaj także:
Czasem Bóg pozwala na bardzo bolesne klęski. S. Borkowska OSB pokazuje inną perspektywę
Nasza ludzka kondycja jest taka, że potrafimy nie widzieć albo nie zauważyć najważniejszych nawet rzeczy, jeśli je nam przysłania jakaś prywatna mgiełka utkana z uprzedzeń, nerwów, fantazji. Toteż najważniejsze nauki Bóg podaje nam po wiele razy, szturmuje nimi do naszych serc opornych jak kamienne fortece. Nie będziemy mogli powiedzieć, żeśmy nie słyszeli. Obyśmy nie musieli przyznać, żeśmy nie słuchali.
Z punktu widzenia miłosierdzia cały świat jest bowiem jakby jednym wielkim boiskiem, po którym uganiamy się w niezliczonych drużynach nie po to, żeby grę wygrać (chociaż ten cel nam nieraz zakrywa inne, ważniejsze), ale po to, żeby okazać fair play. I wedle tego tylko będzie sąd.
Tak postawiwszy sprawę narażamy się jednak na pytanie, czy to jedyne kryterium nie zostało aby wyznaczone arbitralnie albo czy to nie jest pułapka: ostatecznie biorąc udział w grze, człowiek czuje się wciągany w jej cel naturalny, którym jest zwycięstwo, i łatwo może w ferworze i wysiłku stracić z oczu aspekty uboczne. A potem miałoby się okazać, że to właśnie one rozstrzygają!
Może więc dlatego właśnie to pouczenie jest w Piśmie Świętym tak często powtarzane, żebyśmy nie przeoczyli, żebyśmy nie stracili perspektywy, nie zafascynowali się celami rzekomo ważniejszymi tak, żeby zapomnieć o Bożej regule gry. A nie może być celem ubocznym to, co jest wewnętrzną treścią życia Boga samego. Nie może być celem głównym nic innego, niż właśnie miłość.
Fragment z książki „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów.
Siostra Małgorzata Borkowska OSB urodziła się w 1939 r. Studiowała polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1964 jest benedyktynką w Żarnowcu. Autorka wielu prac historycznych, m.in. „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII i XVIII wieku”, „Czarna owca”, „Sześć prawd wiary oraz ich skutki”, „Oślica Balaama”, „Ryk Oślicy”, „Twarze Ojców Pustyni”, tłumaczka m.in. ojców monastycznych, felietonistka.
Czytaj także:
S. Borkowska OSB: W Królestwie Bożym tak daleko sięga moja ziemia, jak daleko sięga moja cisza