„Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą”. Z drugiej strony często się słyszy, że skoro nie jestem zazdrosny o drugą osobę, to tak naprawdę nie kocham. Czy jest miejsce na zazdrość w małżeństwie?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dwa rodzaje zazdrości
Słownik języka polskiego PWN definiuje zazdrość mniej więcej tak: 1. «uczucie przykrości spowodowane brakiem czegoś, co bardzo chce się mieć i co inna osoba już ma», 2. «silne uczucie niepokoju, że ukochana osoba mogłaby nas zdradzić».
Możemy być więc zazdrośni o rzeczy materialne, o czas inwestowany przez małżonka gdzieś indziej niż w domu, o lepszą pracę, i tak dalej. Skupimy się tu jednak na tym drugim rodzaju zazdrości, a więc na zazdrości spowodowanej obawą o brak wierności.
I nie jesteś zazdrosna?
Jakiś czas temu byłam świadkiem rozmowy dwóch młodych kobiet w tramwaju. Jedna z nich opowiadała o koleżance z pracy swojego męża.
„Spotkaliśmy ją ostatnio w naszym sklepie osiedlowym. Wyszło wtedy, że mieszkamy naprawdę blisko. Ucieszyła się z tego i zapytała, czy mogłaby jeździć do pracy autem razem z Krzyśkiem, bo droga autobusem zajmuje jej dwa razy tyle”.
„I co, zgodziłaś się? Nie przeszkadza ci to, nie jesteś zazdrosna?” – druga kobieta odparła zdziwiona.
„Wiesz, zapytała mnie o to, czy nie mam nic przeciwko temu. Niezręcznie byłoby jej odmówić. A zazdrosna? Bez przesady, przecież to mój mąż.”
„No niby tak, ale wiesz, facet to facet… Ja bym była zazdrosna.” – dodała z troską koleżanka.
„Daj spokój, koniec tematu”.
Podobało mi się stanowcze stanowisko kobiety, która stanęła murem za swoim mężem, odrzucając niepokojące sugestie koleżanki. Wyglądało to trochę jak scena kuszenia – test na zaufanie, który moim zdaniem kobieta zdała na piątkę.
Zazdrość potrzebna do podkręcenia atmosfery w związku?
Na jednym z popularnych portali dla kobiet można przeczytać: „Poczucie zagrożenia rzeczywiście może być sprowokować powiew świeżości w związku. Przypomina mężczyźnie, że nie ma kobiety na własność, że może ją stracić na rzecz innego. A to mobilizuje partnera do większych starań, aktywizuje w nim sto procent męskości”.
Serio? Nie jest przypadkiem odwrotnie – że zazdrość rani drugą osobę, jest przyczyną konfliktów i prowadzi do kryzysu? Jeśli jestem zazdrosny, wysyłam jednoznaczny sygnał mojej żonie czy mojemu mężowi: „nie ufam ci”. Czy można zbudować związek na braku zaufania?
Co innego, jeśli druga strona rzeczywiście świadomie tę zazdrość prowokuje, zbliżając się do innej osoby przeciwnej płci. Mamy wówczas do czynienia z poważnym zagrożeniem – bo czy ten, kto kocha, umyślnie wysyła swojemu małżonkowi poważne powody do zazdrości? Nie tej chorobliwej, lecz tej, która łamie serce na pół.
Miłosny trójkąt
Żyjemy w świecie, w którym powszechne są związki na próbę, związki krótkie, związki rozerwalne, związki, które przekreślane są dla nowego, atrakcyjniejszego w danym momencie partnera. W tym samym świecie Bóg zaprasza nas do małżeństwa – przestrzeni, w której jedyną trzecią osobą jest On sam. Przestrzeni bezpiecznej, w której bezgranicznie ufamy drugiemu człowiekowi i Najwyższemu.
Tylko taki „trójkąt” sprawi, że nasz związek będzie rozwijał się w kierunku wiernej i czystej miłości. Miłości, w której nie ma miejsca na zazdrość. Bo prawdziwa, dojrzała miłość nie pozwala na wątpliwości.
Czytaj także:
Słownik kobiet: Zazdrość
Czytaj także:
„Nie ma miłości bez zazdrości” – powiadają. I się mylą
Czytaj także:
Miłość nie zazdrości. Chyba, że rodzice nie dzielą jej sprawiedliwie