Joey i Rory to jeden z najpopularniejszych duetów country i muzyki chrześcijańskiej w USA, szczęśliwe małżeństwo. Sielankę przerywa wiadomość o śmiertelnej chorobie. Rozmawiamy z Rorym, reżyserem i bohaterem filmu „Z miłości do Joey”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Film „Z miłości do Joey” opowiada prawdziwą historię, która na zawsze zostanie w pamięci każdego widza. Joey i Rory to jeden z najpopularniejszych duetów country i muzyki chrześcijańskiej w Stanach Zjednoczonych, prywatnie – szczęśliwe małżeństwo. Życiową sielankę przerywa wiadomość o śmiertelnej chorobie. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że w tym miejscu opowieści zaczyna się dramat i czekają nas już tylko łzy rozpaczy…
„Z miłości do Joey” to historia przepełniona nadzieją, wzruszeniem, radością, a nade wszystko dotykająca intymnej relacji z Bogiem w szczególnym momencie doczesnych zmagań człowieka. Widz zostaje wciągnięty w podróż życia głównych bohaterów, odkrywając, czym naprawdę jest miłość, szczęście, przebaczenie, zdolność do poświęcenia siebie, co naprawdę jest ważne oraz co się stanie, gdy pozwolimy Bogu prowadzić nasz dom.
Co więcej, ten przepełniony pogodą ducha film stawia szereg istotnych pytań, które przez wiele godzin, a może i dni po seansie będą świdrować nasz umysł, naszą duszę, rozszerzając coraz bardziej pole naszego widzenia. Na koniec zostaniemy z uczuciem przeżycia wielkiej, emocjonalnej przygody… Powiedzieć, że ten film trzeba koniecznie zobaczyć, to mało. Ten film trzeba koniecznie przeżyć.
Rory stworzył film, który jest czymś więcej niż wzruszającym hołdem dla żony i rodziny. To film, który przypomina ci o znaczeniu rodziny. Przypomina ci, dlaczego powinieneś cenić proste rzeczy w życiu (Countryway Open)
Aletei udało się porozmawiać z jednym z bohaterów filmu, a jednocześnie jego reżyserem Rorym Feekiem. Opowiedział nam o tym, jak jego rodzina zmierzyła się z chorobą, a także o tym, jak w tej trudnej sytuacji pomógł im Bóg.
Rory Feek: Bóg dźwiga ciężar za mnie. Po prostu Mu ufam
Aleteia: Filmując wasze codzienne życie, doszedłeś do wniosku że przydarzały wam się „niezwykłe rzeczy”. To bardzo wzruszające dla publiczności, że nie przestałeś filmować. Czy była to decyzja, którą podjęliście, myśląc, że będzie to „przydatne w przyszłości”? Mówiąc jaśniej: wydaje się, że postanowiliście kontynuować filmowanie, myśląc, że może to posłużyć do czegoś większego. Czy tak rzeczywiście było?
Rory Feek: Zrobiliśmy sobie trochę wolnego od muzyki i postanowiliśmy żyć prostszym życiem z naszym nowo narodzonym dzieckiem. Chcieliśmy uchwycić te chwile, tak jak się wydarzały. Nie mieliśmy pojęcia, że ta historia potoczy się tak, jak się potoczyła. Nie wiedzieliśmy dokładnie, w co ułożą się poszczególne obrazy z naszego życia, ale wierzyliśmy, że ważne jest ich uchwycenie, i tak zrobiliśmy.
Czasami życie zaskakuje nas wiadomościami, które początkowo wydają się być złe, ale w końcu okazują się dobrymi. Czy widziałeś to w swoim życiu i historii swojej rodziny?
Uważam, że tak naprawdę nie ma „złych wiadomości”. Mogą być rozczarowujące lub zaskakujące, ale to nie znaczy, że są całkowicie złe. Większość złych rzeczy, które nam się przytrafiają, prowadzi do czegoś lepszego. Ale oczywiście jest to bardzo trudne do dostrzeżenia od razu, kiedy się wydarzają.
Opowiedz o swojej córeczce, jak ona się miewa?
Ma teraz 5 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie różni się od żadnej innej dziewczynki. Jest słodka, miła i kochająca, ma wielkie marzenia i wielkie nadzieje każdego dnia. Jak ty i ja. Myślę, że jeśli inni mogliby zobaczyć, jak intensywne jest jej życie, i jak wielkim darem są dzieci takie jak ona… – to możliwe, że niektórzy zrozumieliby, że diagnoza „zespół Downa” nie jest czymś, czego należy się bać.
Kiedy Bóg pojawił się w twoim życiu? Jaki jest twój związek z Nim?
Podobnie jak w przypadku wielu ludzi, Bóg wszedł w moje życie w jednym z najgorszych dla mnie momentów. Kiedy najbardziej tego potrzebowałem, kiedy przestałem się oszukiwać i udawać, że sam sobie poradzę. Kiedy w końcu powierzyłem Mu te sprawy, wszystko się zmieniło. I nadal się zmienia. Kiedyś miałem poczucie, że niosę ciężar świata na swych barkach, a teraz czuję, że to Bóg zajmuje się dźwiganiem za mnie, ja już nie muszę tego robić. Po prostu Mu ufam. Zwierzam się Mu z moich obaw i nadziei oraz marzeń. To sprawia, że wszystko na świecie wydaje się inne.
Chciałbyś coś powiedzieć publiczności, która zobaczy twój film?
Chciałbym tylko powiedzieć: Dziękuję za poświęcenie czasu na obejrzenie naszej historii i pozwolenie, aby trochę naszego życia zagościło w waszych życiach. To dar, aby móc dotykać lub inspirować innych, chociaż nigdy nie będziemy mieli okazji spotkać się osobiście.
*W Polsce film można zobaczyć na zorganizowanych pokazach przedpremierowych. Zainteresowane grupy są proszone o kontakt z Rafael Film.
Czytaj także:
Mistrz gry w golfa, wykładowca, poliglota. Z zespołem Downa
Czytaj także:
Ich dzieci są ciężko chore. Opowiadają, jak nie wkurzyć się na Pana Boga
Czytaj także:
„Urodziłam martwe dziecko. Nie żałuję” [wywiad]