Nigdy nie zapomnę pobożności i pieczołowitości, z jakimi moi rodzice błogosławili znakiem krzyża nas, swoje dzieci, gdy wychodziliśmy z domu; a gdy żegnaliśmy się na dłużej, kreślili nam znak krzyża wodą święconą na czole, wargach i piersi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Sakramentalia ustanawiające i upraszające
Codzienna modlitwa, obowiązki podejmowane w rytmie odkrytego przez nas życiowego powołania, spożywane posiłki czy bezpieczny powrót do domu po kolejnym dniu rzetelnej pracy – to ważne dla chrześcijan przestrzenie życia, które mogą dzięki sakramentaliom stawać się bardziej Boże.
Czytaj także:
9 najbardziej tradycyjnych i najpopularniejszych sakramentaliów Kościoła katolickiego
W przeciwieństwie do sakramentów towarzyszących nam w najistotniejszych chwilach życia (np. przy zawieraniu małżeństwa czy przyjmowaniu święceń w stopniu diakonatu, prezbiteratu lub biskupstwa), sakramentalia uświęcają zwykłe momenty tworzące codzienność każdego człowieka.
Jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego, sakramentalia to znaki „święte, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła” (KKK 1667). Warto więc pamiętać, że „sakramentalia nie udzielają łaski Ducha Świętego na sposób sakramentów, lecz przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią” (KKK 1670). Co to oznacza w praktyce?
Jeśli realnie podejmuję swoje powołanie do bycia chrześcijaninem, nie dokonuję sztucznego podziału swego życia na przestrzenie święte i świeckie (sacrum i profanum), lecz każdy mój gest, działanie, codzienne spotkania poświęcam Bogu. W ten sposób staję się coraz czytelniejszą ikoną Boga, również dzięki używanym z wiarą sakramentaliom.
Te z kolei możemy podzielić na ustanawiające (jak obrzędy profesji zakonnej, konsekracja kościoła czy ołtarza, ustanowienia posługi np. lektora czy akolity) i upraszające (znak krzyża świętego, błogosławieństwo, procesje pokutne, egzorcyzm). Misją sakramentaliów jest więc tworzenie w nas, a przez nas i w otaczającym nas świecie, konkretnego duchowego dobra.
Tak na przykład czyniąc z wiarą znak krzyża, przechodząc obok kościoła czy prosząc o poświęcenie zakupionego na pielgrzymce różańca lub pokropienie mieszkania podczas wizyty duszpasterskiej, świadomie otwieram się na działanie Boga.
Zajmuje On wówczas nie tylko obrzeża, ale i centrum moich codziennych odniesień. Tak więc ani poświęcona woda, ani noszone przez nas medaliki czy pobłogosławione na św. Jana wino lub chleb w dniu liturgicznego wspomnienia św. Agaty nie stanowią chrześcijańskiej wersji jakiejś nowej generacji amuletów. Są natomiast danym nam przez Kościół znakiem pozwalającym tworzyć bardziej Bożą codzienność, a nie tylko ludzką, opartą na bilansie zysków i strat.
Czytaj także:
Wszystko, co trzeba wiedzieć o niezwykłym medaliku św. Benedykta
Moc błogosławieństwa
Nigdy nie zapomnę pobożności i pieczołowitości, z jakimi moi rodzice błogosławili znakiem krzyża nas, swoje dzieci, gdy wychodziliśmy z domu; a gdy żegnaliśmy się na dłużej, kreślili nam znak krzyża wodą święconą na czole, wargach i piersi. To błogosławieństwo towarzyszyło nam i wiedzieliśmy, iż ono nas prowadzi.
Było to unaocznienie modlitwy rodziców, która szła z nami, i wyraz pewności, że opiera się ona na błogosławieństwie Zbawiciela. Błogosławieństwo rodziców było równocześnie swoistym zobowiązaniem nas do nieopuszczania przestrzeni tego błogosławieństwa.
Błogosławieństwo jest gestem kapłańskim i w tym znaku krzyża odczuwaliśmy kapłaństwo rodziców, jego szczególną godność i moc. Myślę, że błogosławienie znakiem krzyża jako pełnoprawny wyraz kapłaństwa powszechnego wszystkich ochrzczonych powinno na nowo i z większą siłą wkroczyć do codziennego życia i nasycić je mocą Chrystusowej miłości (kard. Józef Ratzinger, Duch liturgii).
Tekst pochodzi z kwartalnika „Z Niepokalaną”.
Czytaj także:
W ten sposób najczęściej łamiemy pierwsze przykazanie Dekalogu