Człowiek w swoim doświadczeniu duchowym nigdy nie powinien zostać sam. Łatwo wtedy pobłądzić i popaść w pychę
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Duchowy azymut
Jedną z najtrudniejszych rzeczy, jaką wspominam z lat szkolnych, było obliczanie azymutu na lekcjach geografii. Wyznaczanie poprawnego kierunku w stosunku do Gwiazdy Polarnej wydawało mi się rzeczą skomplikowaną, a jednocześnie wiedziałem, że w historii odkryć geograficznych umiejętność ta ratowała życie podróżnikom i żeglarzom.
Czytaj także:
Po co mi kierownik duchowy? Nie wystarczy, że mam spowiednika?
Dzisiaj, kiedy zajmuję się bardziej duchowością niż geografią, znowu powracam do wyznaczania azymutu, tym razem jednak nie chodzi już tylko o azymut geograficzny, ale o ludzi, którzy w naszym życiu pełnią rolę „duchowych azymutów”.
Człowiek w swoim doświadczeniu duchowym nigdy nie powinien zostać sam. Łatwo wtedy pobłądzić i popaść w pychę. Potrzebujemy przewodników, towarzyszy i kierowników – ludzi, którzy przeszli już pewną drogę i wiedzą, jak dobrze wyznaczyć kurs w kierunku Boga.
Nie bez powodu chrześcijaństwo od samego początku określane było jako „droga”. Przewodnikami duchowymi są ludzie wiary, którzy dzięki swojemu słowu i świadectwu przekonują nas, że droga, którą wybraliśmy jest poprawna lub nie. Wołają o nawrócenie lub umacniają nas na obranej ścieżce rozwoju duchowego.
Często takimi ludźmi w początkach życia duchowego są rodzice, którzy uczą nas prawd wiary. Później jednak człowiek odnajduje także inne osoby, które przez swoje świadectwo dają nam pewność, że rozwój duchowy ma sens, a Bóg nie jest jedynie abstrakcyjną rzeczywistością. Mam tu na myśli świętych, którzy dali świadectwo, że droga, którą wybrali miała jasno określony duchowy azymut.
Dobry kierunek życia duchowego
W pogłębianiu życia duchowego ważną rolę pełnią spowiednicy i kierownicy duchowi, którzy dzięki łasce Ducha Świętego rozeznają i towarzyszą osobom, które chciałyby pogłębić swoją relację z Bogiem.
Wyznaczenie duchowego azymutu to przede wszystkim troska o wierność drodze, którą się wybiera. Tak jak w kartografii konieczne jest dobre określenie Gwiazdy Polarnej, tak w życiu duchowym wszystko ma być ukierunkowane na Chrystusa. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie odnajdywać własną drogę i kierunek, który zawsze jest pewnym odniesieniem do centralnego punktu.
Czasami mogłoby się wydawać, że życie duchowe pozbawione jest reguł i powinno dokonywać się w całkowitej wolności. To nie do końca prawda. Uporządkowanie i wierność zasadom to warunek konieczny dobrego rozwoju duchowego. Wolność i samodzielność przychodzą zawsze w oparciu o nie.
Dziękujmy Bogu, za każdy „azymut”, który udało się nam odnaleźć w naszym życiu duchowym. Często może nie jesteśmy świadomi, że dzięki pomocy kogoś doświadczonego uniknęliśmy wielu niebezpieczeństw.
Czytaj także:
Jaki spowiednik jest lepszy: łagodny czy surowy?